Mieli zagrać w serialu „Czas honoru”, ale nie żałują, że nic z tego nie wyszło. - Filmowcy potrafią z wojny zrobić szopkę - mówi szef grupy rekonstrukcji historycznej „Wiking”.
<!** Image 2 align=right alt="Image 133768" sub="Niewdzięczne zadanie - odtworzenie szlaku bojowego zbrodniczej jednostki Fot. Materiały archiwalne GRH „ Wiking”">Zaliczani są do czołówki polskich grup rekonstrukcji historycznej. Wybrali sobie niewdzięczny temat - Dywizję Waffen SS Wiking, międzynarodową jednostkę, w której służyli obywatele krajów skandynawskich, a także Belgii, Holandii i Estonii. Dywizja dopuszczała się zbrodni wojennych, co także znajduje odzwierciedlenie w działaniach GRH Wiking.
- Rekonstruujemy też zbrodnie. Braliśmy w tym roku w rekonstrukcji powstania warszawskiego, w czasie którego SS Wiking rozstrzelała mieszkańców kamienicy na Woli. Ale robimy to nie z powodu jakiejś niezdrowej fascynacji ideologią nazistowską. Z każdym, kto nam to zarzuci, jesteśmy gotowi spotkać się w sądzie. Chcemy pokazać prawdę o tamtych wydarzeniach. Często spotykamy się z aprobatą ze strony kombatantów, którzy mówią, że tak właśnie wyglądała wojna - mówi Piotr Kryn, prezes stowarzyszenia, w ramach którego działa GRH Wiking.
<!** reklama>Na co dzień Piotr Kryn jest dyrektorem Departamentu Zdrowia i Nadzoru Właścicielskiego Urzędu Marszałkowskiego w Toruniu. Jak zaznacza, droga do grupy zamknięta jest dla osób wykazujących zainteresowanie ideologią nazistowską czy tych, dla których rekonstrukcje są okazją do picia alkoholu. Półroczny okres próbny pozwala wyeliminować czarne owce.
<!** Image 3 align=right alt="Image 133768" sub="Grupa Ariergarda z powodzeniem uatrakcyjnia wycieczki po DAG Fabrik Fot. Radosław Sałaciński">Grupa bierze udział w wielu rekonstrukcjach. Latem tego roku w Myślęcinku odtwarzali jeden z wątków walk w Normandii. Niedawno o GRH Wiking upomniał się film. Zagrali w debiucie młodego toruńskiego reżysera. Do filmu podchodzą jednak z dystansem. - Naszym celem jest jak najwierniejsze pokazanie prawdy wojny. Niestety, filmowcy lubią koloryzować i wychodzi z tego niekiedy szopka. Dlatego dobrze się stało, że ostatecznie nie zagraliśmy w drugiej serii „Czasu honoru”, choć początkowo były takie ustalenia - dodaje Piotr Kryn.
Częstymi gośćmi w Bydgoszczy są członkowie Grupy Rekonstrukcji Historycznej Ariergarda z Gdańska. - Co miesiąc oprowadzamy wycieczki po DAG Fabrik na terenie Zachemu - mówi Krzysztof Marczewski, członek grupy. - Niekiedy czujemy na sobie nieprzyjazne spojrzenia, ale jeśli chcemy, żeby rekonstrukcje z czasów ostatniej wojny wyglądały wiarygodnie, to muszą w nich występować Niemcy.
Chłopaki z Ariergardy mundury kupują w... Chinach. Jest tam pewien producent, który szyje stroje do złudzenia przypominające te oryginalne. Broń to repliki: ASG (czyli karabiny na kulki plastikowe) lub żeliwne odlewy. Największym źródłem zaopatrzenia w osprzęt są sklepy internetowe, polskie i zagraniczne. - Rekonstrukcje to ciężka praca - zapewnia Krzysztof Marczewski. Jako jedyny nioeumundurowany członek ekipy jeździ z nimi Edyta Hassa. - Zapewniam opiekę medyczną. Nie mam munduru, bo w niemieckiej armii nie służyły kobiety - mówi Edyta Hassa.