W ludzkiej psychice istnieje wiele dziwnych zależności. Na przykład uczenie się nowych słów podnosi iloraz inteligencji, unikanie używania wyrazów: wszyscy, nic, zawsze, każdy łagodzi depresję.
<!** Image 2 align=right alt="Image 118098" sub="Ćwiczy Rafał Warchał z Zespołu Szkół Muzycznych w Toruniu / Fot. Jacek Smarz">Swego czasu świat psychologów zelektryzowały doniesienia o dziwnych badaniach (przeprowadził je najpierw Alfred Tomatis w latach 50. XX wieku, a potem Frances Rauscher w latach 90.): ludzie którzy słuchali muzyki Mozarta przez około piętnastu minut, osiągali potem wyższe wyniki w testach mierzących wrodzoną inteligencję. Podobnie dobroczynny wpływ miało rzekomo słuchanie chorałów gregoriańskich. Psycholodzy, którzy uwierzyli w istnienie tego zjawiska, nazwali je „efektem Mozarta”.
Jak Einstein
Te badania natychmiast zaczęto kojarzyć z doniesieniami o tym, że wybitni matematycy mają często uzdolnienia muzyczne. Czołowym przykładem miał tu być Albert Einstein, genialny fizyk, który lubił grać na skrzypcach. Pojawiły się twierdzenia, że zdolności muzyczne i matematyczne związane są z tymi samymi obszarami mózgu, a słuchanie Mozarta uaktywnia te obszary, dlatego człowiek zaczyna sprawniej myśleć.
<!** reklama>W takim razie jednak każda inna muzyka (np. Bacha, Pink Floyd, Milesa Davisa itp.) powinna tak samo oddziaływać na mózg. A tego nie wykazano... Być może więc, dociekano dalej, muzyka Mozarta wprowadza mózg w specyficzny stan (np. zmienia rytm fal mózgowych), co sprawia, że zaczyna on lepiej funkcjonować jako całość?
Faktycznie, coś jest na rzeczy. Każda muzyka, której rytm odpowiada rytmowi odpoczywającego serca (60-70 uderzeń na minutę) może wprowadzać człowieka w stan relaksu i np. łagodzić skutki stresu. Niekoniecznie jednak podnosi sprawność myślenia.
Niektórzy badacze zaczęli więc twierdzić, że uszy działają jak wtyczki elektryczne - gdy „podłączy się” je do muzyki, mózg zaczyna się „ładować”, następuje stymulacja kory mózgowej, co przekłada się na sprawność procesów poznawczych.
Ponieważ teorii pojawiło się wiele, a odpowiedzi mało, postanowiono precyzyjnie zbadać działanie „efektu Mozarta”. Niestety, wielu badaczy zupełnie tego efektu nie wykryło. A w nauce zjawisk, których istnienia nie udaje się potwierdzić, nie można traktować jako faktów.
Od początku
Dzisiaj przyjmuje się, że nawet jeśli efekt Mozarta faktycznie istnieje, to w najlepszym razie ma krótkotrwały wpływ na inteligencję. Prawdopodobnie też nie chodzi o muzykę Mozarta, ale raczej o określony rodzaj muzyki (np. tworzonej na zasadzie kontrapunktu). Może nawet nie chodzi w ogóle o muzykę? U niektórych badanych dało się zauważyć polepszenie wyników w testach inteligencji, gdy czytali wcześniej ulubioną powieść.
Istnieje jednak dobrze udokumentowany wpływ długotrwałego słuchania muzyki na malutkie dzieci. W pewnym eksperymencie ciężarnym dano paski z głośniczkami, które należało nosić na brzuchu. Puszczano przez nie muzykę smyczkową. Podczas ciąży dzieci słyszały w sumie około 70 godzin takiej muzyki. Okazało się, że w ciągu pierwszych 6 miesięcy życia rozwijały się lepiej od innych - miały lepszą kontrolę motoryczną i zdolność wokalizacji poprzedzającej mowę (głużenie i gaworzenie).
W otoczeniu dźwięków
Jeśli chcemy, aby nasze dziecko miało zainteresowania muzyczne, możemy w tym kierunku wiele zrobić, ponieważ te zainteresowania nie są wynikiem jedynie wrodzonych zdolności. Bardzo wiele zależy od wychowania.
Mozart był geniuszem muzycznym, który już w wieku pięciu lat pisał swoje pierwsze utwory i grał na kilku instrumentach. Prócz wrodzonych zdolności nie bez znaczenia był tu jednak fakt, że jego ojciec również był muzykiem i od najwcześniejszych lat uczył syna muzykowania. Czy gdyby ojciec Mozarta próbował zainteresować go informatyką, wychowałby genialnego informatyka? Być może.
Gdy bada się osoby wybitnie uzdolnione muzycznie, okazuje się, że pochodzą one ze specyficznych domów. Ich rodzice często mają bogatą płytotekę, znają się na muzyce i interesują się nią. Dzieci od najwcześniejszych lat wyrastają „w otoczeniu dźwięków”. Naturalnie, nie oznacza to, że słuchanie muzyki wytwarza u dziecka zdolności, z pewnością jednak bardzo ułatwia ich rozwój.
O sukcesie w muzyce decyduje tak naprawę wytężona praca. To już niemal truizm, który badacze wielokrotnie potwierdzili. Gdy badano utalentowane dziewczynki skrzypaczki, okazało się że po dziesięciu latach wybitne sukcesy osiągnęły te, które trenowały przeciętnie kilka godzin na dobę każdego dnia, latami.
Prócz pracy talent i wyobraźnia są jednak nieodzowne. Słuch absolutny jest zdolnością wrodzoną (choć można się jej także wyuczyć), a wyobraźnią muzyczną niektóre osoby są obdarzone w stopniu o wiele większym niż inne.
Muzyka bez słuchu
Komponując IX Symfonię i inne wybitne dzieła pod koniec swojego życia Beethoven był zupełnie głuchy. Mimo to stworzył genialną muzykę, bowiem obdarzony był szczególną wyobraźnią muzyczną.
Tak jak możemy zamknąć oczy i wyobrazić sobie jakiś obraz, np. „Słoneczniki” van Gogha, tak możemy wyobrazić sobie melodie i dźwięki. Każdy potrafi przypomnieć sobie „tylko w głowie” hymn narodowy. Gdy dodatkowo umiemy zapisywać melodię nutami, to wyobrażone dźwięki potrafimy zanotować, nawet jeśli nigdy nie mielibyśmy ich usłyszeć.
Tak tworzył Beethoven, który pierwsze koncerty dawał mając osiem lat.
Dr Marcin Florkowski jest psychologiem, adiunktem na Uniwersytecie Zielonogórskim, diagnostą i terapeutą w poradni psychologiczno-pedagogicznej