Sąsiedzi opisują Tomasza jako osobę gburowatą, nie mówiącą „dzień dobry”. Podobno bywał zaczepny, agresywny, potrafił potrącić barkiem na klatce schodowej. Ale z drugiej strony uchodził za osobę skrytą, mało towarzyską.
O Beacie wiadomo, że prowadziła na parterze kamienicy salon kosmetyczny. Mieszkanie należało do niej, zajmowała je od kilkunastu lat. Jej ojciec jest jednym ze współwłaścicieli budynku.
– Małżonkowie się kłócili, awantury były jak w każdym małżeństwie. Rok temu wyjechał do pracy w Anglii. Ona dawała mu szansę, by się poprawił w małżeństwie. Nie dogadywali się. Na święta wrócił do Poznania. Powiedziała mu, że chce wnieść pozew o rozwód. Na początku stycznia wziął syna do samochodu i przy dużej prędkości doprowadził do wypadku. Syn w ciężkim stanie trafił do szpitala, a on miał tylko połamany nos. Cud, że ten chłopiec to przeżył – słyszymy od sąsiadów.
Do wypadku doszło 1 stycznia tego roku. Policja pod nadzorem prokuratury wyjaśnia tę sprawę. Tomasz J. nie usłyszał do tej pory żadnych zarzutów. Wiemy, że policja niedawno była w szpitalu, w którym leży chłopiec.
CZYTAJ TEŻ: Wybuch na Dębcu. Sprawca był brutalny jak Kajetan P.
Po wypadku Beata ponoć kazała mężowi się spakować i wyprowadzić z domu. Zmieniła zamki w drzwiach. Swoje rzeczy przeniósł do matki. Ich syn nadal przebywa w szpitalach. Przechodzi rehabilitację i kolejne operacje.
– Gdy Tomasz przyszedł do Beaty w sobotę wieczorem, nie słyszeliśmy tego – mówią sąsiedzi.
Wiele wskazuje na to, że motywem zabójstwa była zazdrość o żonę, spodziewany rozwód. Beata, jak opisują znajomi, miała przyjaciela. Prawdopodobnie do niego miała lecieć w niedzielę do Anglii. Ale mieszkania już nie opuściła. Na lotnisku się nie pojawiła.
– Tomasz był bardzo zazdrosny o Beatę. W ich małżeństwie już od dawna się nie układało. Ono w praktyce nie istniało – mówi nam jedna z osób znających małżeństwo.
Do eksplozji doszło w niedzielny poranek. Znajomi Beaty, sądząc, że siedzi w samolocie, przyszli do mieszkania zaopiekować się jej dwoma psami. Nie wiadomo dokładnie, jak potoczyły się dalsze wydarzenia. Podobno znajoma Beaty miała kłopot z otwarciem zamka w drzwiach. Po chwili nastąpił wybuch.
Z naszych informacji wynika, że kobieta poszła sama do mieszkania Beaty, zaś pod budynkiem, w samochodzie miał czekać jej mąż.
– Kobieta nie była w stanie otworzyć drzwi, więc poprosiła swojego męża o pomoc. Ten miał wtedy się pojawić. Ostatnią rzeczą, którą pamięta mężczyzna jest to, że znajdował się przed drzwiami mieszkania – opowiada nam jedna z osób znających sprawę.
Beata nie żyła już przed eksplozją. Jej koleżanka zginęła w wybuchu, a mąż koleżanki z poważnymi obrażeniami trafił do szpitala. – Kiedy był zabierany przez lekarzy do szpitala, w pewnym momencie odzyskał świadomość i powiedział im to, co pamiętał – słyszymy. W szpitalu leży także Tomasz J., domniemany sprawca przestępstwa.
Przypomnijmy, że w nocy z poniedziałku na wtorek zakończyła się akcja ratunkowa strażaków na gruzowisku. Od tego momentu teren katastrofy został przekazany policji i prokuraturze, które prowadzą tam oględziny. Z naszych informacji wynika również, że prawdopodobnie jutro odbędą się sekcje zwłok pozostałych czterech ofiar wybuchu.
Do tej pory lekarze z Zakładu Medycyny Sądowej przeprowadzili sekcje zwłok Beaty J. – Ciało trafiło do ZMS w bardzo złym stanie – nie ukrywa jedna z osób znających sprawę. Jak się dowiedzieliśmy, zwłoki miały być okaleczone. Ponadto na ciele miał znajdować się wyryty napis „za zdradę”.
– Nie potwierdzam, ani nie zaprzeczam tych informacji – mówi nam jedynie Czesław Żaba, kierownik Zakładu Medycyny Sądowej. Lekarze ZMS nadal ustalają dokładną przyczynę oraz okoliczności zbrodni.
Zwłoki Beaty, okaleczone, bez głowy, odnaleziono w niedzielę. Początkowo sądzono, że obrażenia ciała mogły powstać wskutek wypadku. Po oględzinach ciała okazało się, że powstały one wskutek działania osób trzecich. Poznańska policja dość szybko przyjęła tezę o zabójstwie i późniejszym zacieraniu śladów przez sprawcę.
Ciała pozostałych ofiar prawdopodobnie zostaną przebadane jutro. – To wynika z faktu, że prokurator zapewne chce najpierw dokonać oględzin miejsca katastrofy, dzięki czemu może mieć pełniejszy obraz tego zdarzenia. I dlatego prawdopodobnie dopiero wtedy zleci wykonanie sekcji – wyjaśnia nam jedna z osób będąca blisko sprawy.
WIĘCEJ:- Znaleziono głowę jednej z ofiar - zginęła przed wybuchem
- Wybuch w Poznaniu. Zawaliła się połowa kamienicy - nie żyje 5 osób [ZDJĘCIA]
- Strażacy pod gruzami zawalonej kamienicy odnaleźli żywego psa [ZDJĘCIA]
- Wciąż przeszukują gruzowisko w poszukiwaniu poszkodowanych [ZDJĘCIA]
- 4 ranne osoby wciąż przebywają w szpitalach. Stan 2 jest bardzo poważny
- Poznaniacy nie pozostali obojętni. Trwają zbiórki i akcje pomocy dla poszkodowanych
Poznań: Wybuch na Dębcu. Ci, którzy przeżyli nie mają nic, a...
SPRAWDŹ:
POLECAMY:
Najnowsze wiadomości z Wielkopolski
Wszystko o Lechu Poznań [NEWSY, TRANSFERY]
Studniówki 2018 [ZDJĘCIA]
Strefa biznesu
Quizy - Sprawdź się!
Kryminalna Wielkopolska
Wybuch w kamienicy na Dębcu - zobacz wideo:
źródło: TVN24