Wiedza szefa bydgoskich żłobków rosła wraz z jego... wnukami. Dzięki temu wie, że bydgoski model opieki nad najmłodszymi dziećmi jest wzorcowy. Ale nie idealny.
Pan Tomasz, pracownik jednej z bydgoskich uczelni i tata Jasia, decyzję o pozostawieniu syna w żłobku wspomina jako trudną, ale ze wszech miar satysfakcjonującą: - Janek trafił do żłobka w wieku 13 miesięcy. Była to, nieistniejąca już niestety, placówka przy Wałach Jagiellońskich. Wraz z żoną byliśmy pełni obaw, jak syn poradzi sobie poza rodziną. Na nasze szczęście, okazało się, że wychowawczynie stworzyły w żłobku drugą rodzinę. Dwa lata, które Janek tam spędził, pozwoliły nabrać mu umiejętności kontaktowania się, zabawy i pracy w grupie, rozwijał się błyskawicznie. Dzięki temu, później syn łatwiej adaptował się w przedszkolu. O tym, jakie więzi łączyły wychowawczynie z dziećmi, najdobitniej świadczył ostatni dzień w żłobku i trzy panie z twarzami mokrymi od łez, kiedy po raz ostatni odbieraliśmy syna. Dziś, wiedząc i widząc to, co widziałem, nie miałbym ówczesnych obaw przed posłaniem dziecka do żłobka.
<!** Image 2 alt="Image 168803" sub="W „Biedroneczce” na Szwederowie maluchy właśnie się przebudziły z południowej drzemki. Szczęśliwe, bo mają deficytowe miejsce w żłobku.
Fot. Dariusz Bloch">
Co do centymetra
Dyrektor Zespołu Żłobków Miejskich w Bydgoszczy ma zatem prawo do satysfakcji. Szczególnie gdy ocenia, że rewolucyjne zmiany czekające od 4. kwietnia polski system opieki nad najmłodszymi dziećmi, w znacznej mierze sprawdzą się u nas już od wielu miesięcy. Do tego stopnia, że przyjeżdżali go podglądać specjaliści z całego kraju. - Sam jestem dziadkiem. Choć moje wnuki nie mieszkają w Bydgoszczy, wraz z ich rozwojem śledziłem najnowsze trendy pedagogiki i psychologii. Żartobliwie mogę powiedzieć, że dzięki temu przełomowe rozwiązania, które nowa ustawa wprowadzi jako standard, już od dwóch lat są u nas na porządku dziennym - tłumaczy Zdzisław Kostkowski. - Dwie trzecie naszego personelu ma wyższe wykształcenie kierunkowe, robi podyplomowe studia i kursy. W ośmiu naszych placówkach zatrudnieni są psychologowie, logopedzi, w integracyjnej - także rehabilitanci. Od dawna prowadzimy dla rodziców warsztaty, od rozwojowych po żywieniowe. Nie ma mowy, by nastąpiło pogorszenie jakości opieki.
<!** reklama>
Nowa ustawa zmienia normy powierzchni przypadające na jedno dziecko. - Wymierzyliśmy wszystko co do centymetra. Dzieci będą zupełnie bezpieczne, bo w nowy sposób traktuje się powierzchnię żłobka w ogóle. Na pierwszą piątkę maluchów w grupie przypada 3,2 metra kwadratowego, od szóstego - 2,5 metra. Wyznaczony zostaje jeden opiekun na ośmioro dzieci, dotąd było sześcioro. Nowe przepisy nie dotyczą dzieci niepełnosprawnych i poniżej 1. roku życia.
Nie jest idealnie
Wszystko to cenne informacje dla rodziców tych pociech, które udało się do żłobka zapisać. Dziś jest to około 6 procent populacji w Bydgoszczy, po zmianach (które pozwolą przyjąć około 150 dzieci z 1000 - osobowej (!) listy rezerwowej) będzie procent więcej. - Gdyby opiekunowie mieli pewność, że nie trzeba czekać rok czy półtora, a więc do czasu, gdy ze żłobka się wyrasta, lista byłaby dłuższa - mówi dyrektor Kostkowski. - Najbardziej dramatyczna jest sytuacja w północno-wschodniej części Bydgoszczy: na Bartodziejach, Leśnym, w Fordonie... Chętni spokojnie zapełniliby dwie placówki. Mam przygotowaną dokumentację przebudowy niektórych pomieszczeń w placówkach na Błoniu i Fordonie, ale musielibyśmy dostać na to pieniądze, których zresztą szukamy wszędzie, także w programach rządowych. Ze świetnym skutkiem przerobiliśmy na przykład żłobkowe pralnie na Szwederowie i Kapuściskach. To ciągle mało, więc ciągle nie jest idealnie. Kiedy w Bydgoszczy powstanie następna placówka? Proszę zapytać prezydenta...