- Mamy bardzo dobrą bazę, ale jej nie wykorzystujemy. Świetnie wyposażone sale operacyjne bywają puste. Najwyższej jakości sprzęt jest mało używany - mówią w bydgoskich szpitalach.
<!** Image 3 alt="Image 163390" sub="Niedawno o tomograf wzbogacił się szpitalny oddział ratunkowy „Biziela”. Czy jego potencjał będzie wykorzystany? To zależeć będzie od kontraktu z NFZ
Fot. Tadeusz Pawłowski">W Szpitalu Uniwersyteckim nr 1 im. Jurasza taka sytuacja dotyczy urologii, laryngologii, neurochirurgii, ortopedii, chirurgii, okulistyki, interny. Rezonans magnetyczny, tomograf komputerowy, badania prób wysiłkowych, echo serca - to badania, których lekarze mogliby wykonywać więcej. Mają moce przerobowe i bardzo wysokiej jakości sprzęt.
Ograniczeni limitami
- Chcielibyśmy mieć możliwość używać go w 100 procentach, niestety, nie pozwalają nam na to narzucone limity. Jeśli NFZ pokrywa koszty wykonania, na przykład, kilku badań dziennie rezonansem magnetycznym - a my moglibyśmy wykonać ich kilkanaście - tworzą się kolejki, co nie sprzyja szybkiemu postawieniu dobrej diagnozy i podjęciu właściwego leczenia - wyjaśnia Marta Laska, rzecznik Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. Jurasza w Bydgoszczy. Rozwiązaniem byłaby, oczywiście, większa pula pieniędzy, lepsze kontrakty. Warunki finansowania leczenia szpitalnego na rok przyszły od kilku tygodni są negocjowane z funduszem. Identycznie sytuacja wygląda w drugiej lecznicy uniwersyteckiej.
<!** reklama>- Bywa, że świetnie wyposażone sale operacyjne są puste. Do dyspozycji jest także personel gotowy przeprowadzić zabieg, ale operacji się nie przeprowadza. Są za to długie kolejki - mówi Kamila Wiecińska, rzecznik Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. Biziela. Tu najgorzej jest z tomografem, znajdującym się w Zakładzie Radiologii i Diagnostyki Obrazowej. Lekarze nie mogą wykonać ani jednego zadania więcej niż zakłada kontrakt z NFZ. Drugi tomograf od kilku dni jest do dyspozycji szpitalnego oddziału ratunkowego, został zakupiony dzięki wsparciu Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Nowoczesne urządzenie podniesie jakość usług szpitalnego oddziału ratunkowego, jednak o pełnym wykorzystaniu sprzętu nie może być mowy. Podobnie jest z salami chorych, na których jest o połowę mniej łóżek niż mogłoby się zmieścić. A każde pomieszczenie trzeba utrzymać, ogrzać.
Prawo zabrania
Dlaczego szpitale nie wykorzystują potencjału po godzinach, na przykład odpłatnie? Nie wolno. Prawo jest tak skonstruowane, że nie pozwala lecznicom publicznym udzielać świadczeń komercyjnych w obszarach, w których są podpisane kontrakty z NFZ.
Posiadany sprzęt postanowił wykorzystywać w pełni szpital miejski. - Mamy politykę nieodmawiania pacjentom, co odbywa się naszym kosztem. Ale mieć sprzęt i go nie wykorzystywać - to jest bez sensu. Nie mówiąc już o frustracji personelu, przychodzącego do pracy, a niemogącego pracować - mówi dr n. med. Krzysztof Motyl, zastępca dyrektora ds. medycznych szpitala miejskiego.