Kolejny rok obecności polskich wojsk w Iraku oznacza, że niektórzy żołnierze pojadą na misję stabilizacyjną nawet trzykrotnie. Jest to sprzeczne z pierwotnymi założeniami dowództwa armii.
<!** Image 2 align=right alt="Image 13557" >We wtorek rząd poprosił prezydenta o zgodę na przedłużenie polskiej misji w Iraku do 31 grudnia 2006 roku. Tymczasem szkolenie żołnierzy kolejnego kontyngentu, którzy w marcu mieliby zastąpić kolegów stacjonujących obecnie w Iraku, trwa już od kilku tygodni. Okazuje się, że niektórzy z przygotowujących się do wyjazdu żołnierzy odwiedzili ten kraj już wcześniej.
Ciągłe niebezpieczeństwo
- Służba w Iraku to, niestety, rzecz bardzo obciążająca psychicznie - twierdzi podpułkownik Aureliusz Chyleński, który przebywał w tym kraju wraz z czwartym kontyngentem. - Stres, ciągłe niebezpieczeństwo, a w dodatku strasznie daleko do domu. Z drugiej strony, żołnierz wyjeżdżający na misję po raz kolejny, ma nieporównywalnie większe doświadczenie. Łatwiej mu zatem przystosować się do tych wszystkich niedogodności. Osobiście skorzystam z możliwości kolejnego wyjazdu, jeżeli takowa się pojawi.
Każdy kolejny wyjazd do Iraku wiąże się z możliwością ponownego zarobienia sporych pieniędzy. Chętnych do ponownych wyjazdów nie brakuje.
- Założenie dowództwa jest takie, że w ramach kolejnych kontyngentów do Iraku wyjeżdżać powinni żołnierze, którzy w tym kraju jeszcze nie służyli - informuje Wojciech Majeran, rzecznik prasowy I Pomorskiej Brygady Logistycznej. - Chodzi tu przede wszystkim o kwestie szkoleniowe. Ale skoro większość naszych żołnierzy zdążyła się już przeszkolić w Iraku, część z nich pojedzie po raz kolejny.
Będzie ich niewielu
Chodzi tu przede wszystkimo żołnierzy wykonujących w armii mniej powszechne zadania, takie jak chociażby ochrona przeciwpożarowa, czy też obsługa elektrycznych wózków widłowych. Wojciech Majeran zapewnia jednocześnie, że liczba żołnierzy wyjeżdżających do Iraku po raz kolejny będzie niewielka.
- Na 200 żołnierzy, których wyślemy w marcu do Iraku, najwyżej dwóch czy trzech służyło w tym kraju już wcześniej - przekonuje rzecznik.
