- W domu, w którym mieszkam, właściwie wszystkie urządzenia działają na prąd - od pieca, który bez pompy zasilanej energią elektryczną nie zacznie grzać, po kuchenkę i czajnik. To, co wydarzyło się w sobotę, to moim zdaniem skandal! Rozumiem, że trzeba było naprawić szkodę, ale czy musiało to zająć przeszło sześć godzin? - pyta nasz Czytelnik.
[break]
Naprawę zaczęli natychmiast
Jak tłumaczy Lech Drzewiecki, rzecznik bydgoskiego oddziału spółki Enea, awaria wystąpiła z przyczyn niezależnych od spółki. - W wyniku silnego wiatru w sobotę na linię energetyczną przewróciło się drzewo. Od razu przystąpiliśmy do likwidacji awarii - zapewnia.
Tego dnia wiatr wyrządził podobne szkody także w miejscowości Łochowo (gmina Białe Błota) oraz w Solcu Kujawskim.
Mieszkańcy gminy Osielsko zwracają jednak uwagę na to, że przerwy w dostawie prądu zdarzają się zbyt często.
- Płacimy niemałe rachunki, a prądu nie ma co jakiś czas, głównie w weekendy, kiedy większość osób spędza czas w domu - bulwersuje się nasz Czytelnik. - Niech wymienią nam sieć, albo zapłacą odszkodowanie - dodaje mieszkaniec Maksymilianowa.
Kiedy należy się odszkodowanie?
Jak zapewnia Lech Drzewiecki, wymiana linii elektroenergetycznej nie jest w tym miejscu potrzebna. - Co do odszkodowań, to ich wypłatę reguluje rozporządzenie ministra. Planowana jednorazowa przerwa w dostawie prądu nie może być dłuższa niż 16 godzin, awaryjna może trwać do 24 godzin. Prawo mówi też, że w ciągu roku planowane przerwy muszą być krótsze niż 35 godzin, a awaryjne - 48. Jeśli operator przekroczy te wytyczne, odbiorcom energii przysługuje odszkodowanie - dodaje rzecznik Enei.
W miniony weekend strażacy w podbydgoskich gminach mieli ręce pełne roboty.
- W zeszłą sobotę i niedzielę wyjeżdżaliśmy w sumie do prawie 40 zdarzeń, związanych z usuwaniem skutków wichury - mówi Jarosław Koprowski z Powiatowej Straży Pożarnej w Bydgoszczy. Wiele interwencji dotyczyło powalonych drzew, które spadły na sieć energetyczną, zablokowały drogę, albo wiadukt.
Na własne życzenie
Strażacy przyznają, że w takie wietrzne dni mają też sporo interwencji, których można było uniknąć.
- Często jesteśmy wzywani, ponieważ właściciele domów nie zadbali o odpowiednie zabezpieczenie elementów znajdujących się na budynku. Oderwaną rynnę czy blachę na dachu przymocować powinni fachowcy, a zlecenie tego leży w gestii właścicieli budynków - mówi Jarosław Koprowski. - W związku z tym, że pogoda wciąż jest kapryśna, apelujemy do mieszkańców, aby zabezpieczali garaże i elementy ruchome na swoich posesjach.