Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Chyliński: - Mamy jedno zwycięstwo, ale chcemy więcej

Marcin Karpiński
Michał Chyliński (z prawej) jak na kapitana przystało w Ostrowie zdobył najwięcej punktów (20). Bydgoszczanin znalazł się w najlepszej piątce 1. tygodnia Energa Basket Ligi
Michał Chyliński (z prawej) jak na kapitana przystało w Ostrowie zdobył najwięcej punktów (20). Bydgoszczanin znalazł się w najlepszej piątce 1. tygodnia Energa Basket Ligi Dariusz Bloch
Wywiad z nowym kapitanem Enea Astorii, Michałem Chylińskim. Wychowanek wrócił do Bydgoszczy po 13 latach gry za granicą i w polskich klubach.

Michał Chyliński już w pierwszym meczu sezonu poprowadził „Astę” do wygranej z BM SLAM Stal Ostrów Wielkopolski (94:88 po dogrywce), klubem, w którym grał przez ostatnie dwa lata.

Derby, które zawsze elektryzują kibiców, odbędą się w najbardziej dogodnym momencie. Po pierwsze - będzie to pierwsze w ekstraklasie spotkanie w Bydgoszczy po 13 latach przerwy, po drugie - po zwycięstwie na inaugurację w Ostrowie, a po trzecie - w chwili, gdy zainteresowanie basketem w naszym kraju po udanych występach reprezentacji Polski na mundialu, znacznie wzrosło…

Tak, to prawda. Wszyscy mamy nadzieję, że spowoduje to boom na koszykówkę w naszym kraju. W Bydgoszczy też są warunki, żeby coraz więcej fanów przychodziło na mecze. A pierwszą ku temu okazją będzie już sobotnie starcie z rywalem zza miedzy. Wiemy, że zainteresowanie meczem jest spore. Przyjadą także kibice z Torunia. Może się okazać, że będziemy świadkami wydarzenia, którego sympatycy koszykówki dawno w grodzie nad Brdą nie widzieli. Dla mnie będzie to pierwszy taki derbowy pojedynek.

Ale kiedyś derby pan widział?

Jak byłem młodszy widziałem… na żużlu. Mój tata działał w Polonii, więc siłą rzeczy często byłem w tym klubie. Bywałem w parkingu, widziałem wszystko z bliska. Jeździłem również na derby do Torunia. O tych meczach zawsze mówiło się przez kilka tygodni. Mam zatem nadzieję, że taka atmosfera będzie też towarzyszyć potyczkom naszych drużyn koszykarskich. Poza tym… moja żona pochodzi z Torunia, ale nie sądzę, by nie wiedziała komu w sobotę kibicować.

Wrócił pan do Bydgoszczy, bo to władzom Astorii najbardziej zależało?

Już kilka dni po awansie do ekstraklasy, skontaktował się ze mną prezes Bartłomiej Dzedzej, wyrażając zainteresowanie moją osobą. Rozmowy trwały około miesiąca, czego efektem było podpisanie przeze mnie trzyletniej umowy. Cieszę się, że do tego doszło, bo chcę być częścią nowego projektu, który właśnie w Bydgoszczy jest wdrażany. Natomiast nie ukrywam, że byłem trochę zaskoczony tym, że nie zostałem w Ostrowie. Po bardzo dobrym sezonie w moim wykonaniu, nowy trener Stali nie wyraził większych chęci, by zatrzymać mnie w klubie.

Tymczasem w Astorii to od pana rozpoczęła się budowa drużyny na nowy sezon. Było to dla pana duże wyróżnienie?

Tak, zwłaszcza że po rozmowie z trenerem Arturem Gronkiem dowiedziałem się, że od mojej decyzji klub uzależnia dalsze ruchy transferowe. Miło usłyszeć, że jesteś klubowi potrzebny i masz być ważną postacią tej drużyny. To są ważne rzeczy. Nie po to trenuję, żeby siedzieć na ławce, tylko po to, by decydować o obliczu zespołu. A ja zawsze byłem ambitny, dlatego będę chciał jak najlepiej wywiązać się z nowej roli.

Z drugiej strony, to dla pana trochę nowa sytuacja. W poprzednich klubach zawsze walczył pan o medale, puchary. W Astorii póki co takich planów nie ma.

Ale zapewniam, że ambicji i motywacji mi nie zabraknie. Na razie mamy inne cele i powoli będziemy chcieli je realizować. A jako wychowanek Astorii zrobię wszystko, żeby ten klub się rozwijał. Sport zresztą polega na tym, żeby umieć odnaleźć się w każdej sytuacji. Trzynaście lat temu, gdy żegnaliśmy się z ekstraklasą, też było trudno. Grałem w ostatnim meczu, bodaj z Turowem na wyjeździe, pamiętam jak to wyglądało… Dziś cieszę się, że mogę znowu grać w bydgoskim zespole.

Zaproszenie na mecz Enea Astorii Bydgoszcz - zobacz wideo.

Naprawdę czuł pan przed pierwszym meczem, w minioną niedzielę w Ostrowie, większy stres aniżeli podczas występów w kadrze?

Targały mną trochę takie uczucia, tym bardziej, że wyszedłem na dobrze mi znany parkiet w Ostrowie. Wróciły ponadto wspomnienia, gdy grałem w Astorii przed laty i bardzo mi zależało na tym, żeby to spotkanie wygrać.

Na szczęście ta sztuka nam się udała!

Nie były to na pewno idealne z naszej strony zawody. Ale ze Stalą na jej boisku nie gra się łatwo. Nie jedna drużyna tam przegra. Co mnie cieszy, to fakt, iż w czwartej kwarcie odrobiliśmy straty i zdołaliśmy doprowadzić do dogrywki. A w niej okazaliśmy się lepsi i mądrzejsi, co pozwoliło nam na wygraną. Przed nami jednak dużo pracy.

Jakie elementy gry musicie poprawić, żeby sprawić kolejną niespodziankę?

Musimy być świadomi, że w hali Immobile Łuczniczka zagramy z klasową drużyną - wicemistrzem kraju i uczestnikiem Ligi Mistrzów. Z drużyną, która zapewne znowu będzie walczyła o mistrzostwo. Stąd czeka nas bardzo trudne zadanie. Oczywiście, to jest tylko sport i nic nie jest przesądzone, ale żeby wygrać… przede wszystkim musimy torunian zatrzymać pod naszą tablicą. Mają duży potencjał w ataku, więc musimy bardzo dużą pracę wykonać w obronie.

Przez kilka lat grał pan za granicą. Tam derby również wywoływały duże emocje?

Pamiętam, że mocno żyli takimi meczami kibice w Hiszpanii. Zewsząd było słychać - trzeba to wygrać, trzeba… Wszyscy, również w klubie, byli szalenie na takie spotkania zmotywowani.

Piłkarze mają w szatni po zwycięstwie swoje przyśpiewki, a co śpiewają gracze Asty?

Po meczu ze Stalą Ostrów akurat niczego nie śpiewaliśmy. Byliśmy podekscytowani samym meczem, a najważniejsza była wygrana, która pozwala mocniej budować nasz zespół. Nie zapominajmy, że to dopiero początek rozgrywek.

A przed wami Polski Cukier Toruń, później Legia Warszawa, Anwil Włocławek i Stelmet Enea Zielona Góra. Ciekawy początek sezonu…

To są bardzo trudne spotkania, z całą czołówką ligi z poprzedniego sezonu. Każde zwycięstwo będzie dla nas ogromnym sukcesem. Na razie mamy jedno, ale chcemy więcej!

Sylwetka kapitana

33-letni Michał Chyliński po odejściu z Astorii w 2006 roku grał w Hiszpanii (Unicaja Malaga, CB Villa De Los Barrios, Clinicas Rincon Axarquia), w Niemczech (Telekom Baskets Bonn), a potem w Polsce - w PGE Turów Zgorzelec (mistrzostwo Polski, 3x wicemistrzostwo i Superpuchar), Anwilu Włocławek i BM Slam Stali Ostrów Wlkp. (wicemistrzostwo i Puchar Polski).

POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera