MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Miasto stanęło w bezruchu

Weronika Bogusławska Krzysztof Błażejewski
Dwa głośne pogrzeby w Bydgoszczy miały miejsce tuż po II wojnie światowej. W 1945 roku podczas manifestacji 1-majowej zginęli od kul na stadionie Polonii dwaj harcerze...

Dwa głośne pogrzeby w Bydgoszczy miały miejsce tuż po II wojnie światowej. W 1945 roku podczas manifestacji 1-majowej zginęli od kul na stadionie Polonii dwaj harcerze...

<!** Image 2 align=right alt="Image 148462" sub="Pogrzeb prof. Jana Domaniewskiego. Niemal na stałe w uroczystości pogrzebowe wpisał się kondukt żałobny, w którym uczestniczą mieszkańcy, urzędnicy oraz oficjalne delegacje służb wojskowych. Fot. Tadeusz Pawłowski">Byli to - Rajmund Pałubicki i Henryk Józefowicz. Mimo że winnego nie ustalono (prawdopodobnie strzelał na wiwat czerwonoarmista), zabójstwo zostało wykorzystane propagandowo. „Potworna zbrodnia” - pisała prasa. „Wiemy, kto tego dokonał. Zbrodnicza kula tchórzliwego bandyty z AK i NSZ powaliła dwóch harcerzy”. Pogrzeb odbył się 4 maja. Wielki kondukt żałobny wyruszył z Domu Związku Walki Młodych przy ul. Marcinkowskiego 3. Pogrzebowi towarzyszyły masówki w zakładach, gdzie partyjni propagandziści wzniecali nienawiść do inaczej myślących. Tuż za trumną kroczyli przedstawiciele Armii Czerwonej. Na świeżo usypanym kopczyku mogiły złożono setki wieńców i kwiatów. Najbardziej okazały wieniec pochodził od radzieckiej wojennej komendantury miasta...

Ofiary hitleryzmu

Z kolei 14 maja 1948 roku cały Stary Rynek został zastawiony trumnami. Było ich 128. Zawierały szczątki 693 ofiar hitlerowskiej eksterminacji ekshumowane z Tryszczyna. To było prawdziwe zamknięcie przez bydgoszczan żałobnego obrachunku II wojny światowej. Zwłoki uroczyście przetransportowano i pochowano na cmentarzu Bohaterów na Wzgórzu Wolności. Dziennik „Ziemia Pomorska” informację o tym wydarzeniu zamieścił na czołówce pod wielkim tytułem „Umierali za Polskę Ludową”…

Była jesień. Zimny listopad 1987 roku, kiedy Zdzisław Pruss, bydgoski poeta i artysta, dowiedział się, że jego znajomy - Marian Turwid zmarł. - Marian był wybitnym działaczem kultury. Znakomitym malarzem i pisarzem. Znany był w różnych społecznościach. Chodził z kagankiem oświaty do różnych instytucji. Do domów kultury, gospodarstw. Wszędzie mówił, że sztuka jest potrzebna jak powietrze. To był człowiek, który kładł podwalinę pod potencjał artystyczny Bydgoszczy. On działał najwcześniej - wspomina.

<!** reklama>Na cmentarzu Nowofarnym zebrały się setki osób. To była nagła śmierć. Marian Turwid zmarł na rozległy zawał serca. Wszyscy rozmawiali o tym, że odszedł właściwie „w locie”, że los mu oszczędził cierpienia. Pamiętali, że jeszcze kilka dni wcześniej miał audycję w bydgoskiej rozgłośni Polskiego Radia. W gazetach na następny dzień pojawiły się tylko lakoniczne informacje i zdjęcie. Było za to wiele nekrologów. - Mariana Turwida szczerze opłakiwały bydgoskie środowiska artystyczne - mówi Zdzisław Pruss.

Marzec 2002 roku. Piętnaście lat później żegnał kolejnego przyjaciela - Jerzego Sulimę-Kamińskiego. Tym razem nagłówki gazet krzyczały. „Zmarł Dobry Duch mostu Królowej Jadwigi” - pisaliśmy na naszych łamach. Pisarza i dziennikarza, autora trzytomowej bydgoskiej sagi „Most Królowej Jadwigi” żegnało tysiące osób. - Jurkowi bardzo na sercu Bydgoszcz leżała. Jej meandry historyczne. Na pogrzebie zebrali się artyści z różnych dziedzin, politycy, którzy mieli okazję poznać go, kiedy pełnił funkcję radnego. Wszyscy oni stali przy grobie mając na sercu wdzięczność dla tego człowieka. Wiele osób przemawiało. W tych mowach bardzo często pojawiał się motyw mostu, który w przypadku Jurka miał podwójne znaczenie - tłumaczy Zdzisław Pruss. Pogrzeb odbył się na cmentarzu Starofarnym. Prezydent Aleksander Kwaśniewski na wniosek przewodniczącej Rady Miasta przyznał Jerzemu Sulimie-Kamińskemu pośmiertnie Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski. W gazetach przez cały tydzień ukazywały się nekrologi. W wielu z nich pisano: „Odszedł wybitny działacz społeczny...”

Odszedł wizjoner

Tego samego roku jesienią Bydgoszcz po raz kolejny żegnała wybitnego artystę. „Odszedł wizjoner. Po długiej i ciężkiej chorobie w poniedziałkowy ranek 11 listopada zmarł Andrzej Szwalbe” - pisaliśmy w „Expressie”. Na naszych łamach pojawiało się sporo wspomnień i nekrologów. „To ogromna strata dla nas i całego środowiska kulturalnego w Polsce. Andrzej Szwalbe był człowiekiem o rzadko spotykanym dziś wysokim morale. Bydgoszcz z wyboru stała się jego ojczyzną, ukochanym miastem, dla którego zrobił bardzo wiele. Jego kolejne, śmiałe i wspaniałe pomysły ucieleśniały się w sposób niebywały: Biuro Wystaw Artystycznych, Opera, Akademia Muzyczna... to jego ukochane dzieci” - pisała Eleonora Harendarska, dyrektorka Filharmonii Pomorskiej. Pożegnanie Andrzeja Szwalbego odbyło się tydzień później. Uroczystości rozpoczęły się punktualnie w południe w farze. Podczas liturgii wystąpił chór kameralny Akademii Muzycznej oraz orkiestra kameralna Capella Bydgostiensis, którą czterdzieści lat wcześniej założył Andrzej Szwalbe. Po nabożeństwie kondukt pogrzebowy udał się na cmentarz przy ul. Ludwikowo. Za trumną maszerowała Kompania Honorowa Wojska Polskiego i Orkiestra Reprezentacyjna Pomorskiego Okręgu Wojskowego. - Zdawało nam się wszystkim, że zawsze z nami będzie i zawsze tak pięknie będzie mówić o swojej największej miłości, muzyce, kulturze, sztuce i o miłości - mówił prezydent Roman Jasiakiewicz.

Z równie wielkim żalem i równie uroczyście żegnano badacza dziejów miasta, muzealnika Rajmunda Kuczmę, który zmarł w sobotę 27 października 2007 roku. Uroczystość pogrzebowa odbyła się w poniedziałek. Mszę świętą w katedrze odprawił ordynariusz bydgoski ks. biskup Jan Tyrawa. Następnie ulicami miasta przeszedł kondukt żałobny. W drodze na cmentarz przy ul. Artyleryjskiej mijał ul. Farną, Podwale, Mostową i Gdańską. „Nawet ci, którzy nie znali Rajmunda Kuczmy, przystanęli i pochylili głowy. - To mój profesor. Będę go wspominać z wielką miłością. Był sprawiedliwym, wesołym, rozmownym człowiekiem - wspomina Lidia Natalewska. Flaga na ratuszu została opuszczona do połowy masztu. Na chwilę całe miasto stanęło w bezruchu...” - pisaliśmy w „Expressie”.

Pogrzeb profesora

Ostatnim „wielkim” pożegnaniem była uroczystość pogrzebowa w grudniu zeszłego roku profesora Jana Domaniewskiego. W nekrologach, artykułach i wspomnieniach wszyscy opisywali Go jako wybitnego naukowca, wspaniałego nauczyciela, człowieka oddanego medycynie polskiej. Msza odbyła się w katedrze bydgoskiej, następnie ulicami miasta przejechał kondukt żałobny. Profesor zakończył wędrówkę na cmentarzu Nowofarnym. Na pogrzebie spotkali się politycy, jego uczniowie, mieszkańcy, pacjenci. Długo wspominali go członkowie Związku Powstańców Warszawskich w Bydgoszczy. „Odszedł Jan Domaniewski ps. „Wilk” i „Władek”. Żołnierz Armii Krajowej, uczestnik Powstania Warszawskiego, gdzie za męstwo otrzymał dwukrotnie Krzyż Walecznych. Cześć jego pamięci” - krzyczały nekrologi.

Dla Zdzisława Prussa odejście każdego z nich było trudne. - Do mnie ludzie dzwonili i mówili „Czy wiesz, że”... Ja nawet napisałem o tym wiersz. O tym, że ludzie umierają w słuchawkach telefonu. Bo gdyby nie ten telefon, żyliby u ciebie trochę dłużej. A to były osoby wyjątkowe, które opłakiwało tysiące osób. Nawet jak się nie doczekają pomników, to na zawsze zostaną zapamiętani. To dzięki nim Bydgoszcz odważyła się startować o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury, bo to oni pierwsi w Bydgoszcz uwierzyli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!