Przedstawiciel bydgoskiego oddziału Polskiej Partii Narodowej żądał od kilku studentek po 30 złotych za wciągnięcie na listę chętnych do pracy w obwodowych komisjach wyborczych.
<!** Image 2 align=right alt="Image 4453" >- To chamstwo - zareagowała na tę informację Okręgowa Komisja Wyborcza w Bydgoszczy.
Wioleta, Anna i Ola wraz z kilkoma koleżankami ze studiów chciały pracować w komisjach nadzorujących przebieg październikowych wyborów prezydenckich. Za jeden dzień pracy można zarobić ponad 150 złotych.
Bez haraczu
- Nie przelewa nam się, taka suma każdej z nas by się przydała. Zgłosiłyśmy się do komitetu wyborczego Polskiej Partii Narodowej. To oczywiście nie oznacza, że ją popieramy. Było nam obojętne, z ramienia jakiego ugrupowania zasiądziemy się w komisji obwodowej - wyjaśnia Ola, studentka psychologii na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. - Spotkałyśmy się z przedstawicielem PPN. Oznajmił nam, że za wciągnięcie na listę chętnych do pracy w komisjach mamy zapłacić po 30 złotych od osoby. Nie przewidziano nawet pokwitowania wpłaconych pieniędzy, które miały pokryć koszty „ksero, telefonów i biletów autobusowych” - oburza się 23-letnia Anna. By dorobić trochę grosza w komisjach wyborczych, studentki pomagały PPN w zbieraniu podpisów potrzebnych do zarejestrowania kandydatur. - To był jedyny warunek zarekomendowania nas do komisji, nie było mowy o płaceniu - opowiadają. Dziewczyny odmówiły haraczu, chcą też pozostać anonimowe.
- Oczekiwanie pieniędzy za wciągnięcie na listę proponowanych członków obwodowych komisji to chamstwo - powiedział Marek Krawczak, sekretarz OKW. - Takie postępowanie jest nieetyczne i niemoralne. Niestety, nie możemy nic w tej sprawie zrobić. Nie istnieje przepis, który zabraniałby pobierania takich opłat. To wewnętrzna sprawa komitetu wyborczego - mówi.
Rozliczenie Bubla
PPN zażądała opłaty, mimo że samo wpisanie na listę nie gwarantuje zarobku. Chętnych zazwyczaj jest więcej niż miejsc, a składy wszystkich komisji w mieście są losowane. - Do pracy zgłaszają się zazwyczaj ludzie młodzi i osoby niezamożne, które chcą zarobić parę złotych. Do dobrego zwyczaju należy ułatwianie im uczestnictwa w komisjach - stwierdziła Patrycja Czwojda z bydgoskiego komitetu wyborczego Partii Demokratycznej Demokraci.pl.
Informacji o żądaniu opłat gwałtownie zaprzecza Leszk Bubel, szef Polskiej Partii Narodowej: - To niemożliwe. Sami płacimy za materiały biurowe, nie trzeba pobierać niepotrzebnych pieniędzy. Jeśli rzeczywiście ktoś ich żądał, to chciał zaszkodzić partii. Dowiem się, kto to był i się z nim rozliczę - zapowiada Leszek Bubel.