https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Miała być Nike, a wyszli... „koszykarze”. Pomnik Walki i Męczeństwa budzi kontrowersje

Krzysztof Błażejewski
Dla młodych wojna to odległa przeszłość. Idea istnienia pomnika, który ma być ogólnym hołdem dla męczeństwa, jest trudna do zrozumienia
Dla młodych wojna to odległa przeszłość. Idea istnienia pomnika, który ma być ogólnym hołdem dla męczeństwa, jest trudna do zrozumienia Dariusz Bloch
Kwestia pomnika na Starym Rynku już od lat wywołuje kontrowersje. Narosło wokół niego wiele mitów. Sama jego historia też jest mocno zawikłana.

Co to za pomnik? - pytają młodzi bydgoszczanie i wszyscy przyjeżdżający do naszego miasta. Czy to koszykarze z NBA? Wyjaśnienie tego wcale nie okazuje się być proste.

Jest to oficjalnie pomnik Walki i Męczeństwa. Miał upamiętniać początkowo jedno wydarzenie w Bydgoszczy, bardzo bolesne i tragiczne, ale o wymiarze lokalnym. Władze woj. bydgoskiego w latach 60. ub. wieku postanowiły jednak nadać mu większy, szerszy wymiar. Wyszło to dość kiepsko.

My jesteśmy „ziemią”

Kiedy rozmawiałem o pomniku z niemiecką historyk, Sybille Dreher, nie była ona w stanie zrozumieć jego znaczenia. - Kogo ma upamiętniać? - pytała. - Waszych partyzantów czy żołnierzy? A może cywilów?

PRZECZYTAJ:Wszystkiego się nie da... [DZIELNICOWYM OKIEM]

Nic dziwnego, że skoro wymowa jest tak niejasna, o pomniku w Bydgoszczy opowiada się legendy, jak choćby tę, że został przeznaczony pierwotnie na pomnik bohaterów getta w Warszawie, a przeszkodził w jego ustawieniu w stolicy krzyż w dłoni jednej z postaci. Rzeczywistość okazuje się jednak tak skomplikowana, że wszelkie fantazje przerasta.

Ideą budowy pomnika na Rynku było uczczenie pamięci kilkudziesięciu bydgoszczan, rozstrzelanych 9 i 10 września przed stopniami nieistniejącego już kościoła pojezuickiego. Przewodniczący Prezydium WRN Aleksander Schmidt chciał jednak, by był to pomnik martyrologii całej ziemi bydgoskiej. Pół wieku temu regiony Polski licytowały się, który poniósł większe straty w czasie wojny. Władze województwa chciały być na głównym miejscu.

Nike na kolumnie

Ogłoszono konkurs na pomnik. Wygrał projekt Wacława Kowalika z Warszawy. Smukła postać Nike stała na wysokim cokole otoczonym płaskorzeźbami. W jednej ręce trzymała opuszczony w dół miecz, w drugiej - wzniesionej - bukiet kwiatów. Wysokość konstrukcji miała sięgać aż 23 metry! Co ciekawe, wizualizacja posągu ukazała się na znaczku pocztowym w serii prezentującej polskie pomniki.

Do realizacji zwycięskiej pracy nigdy jednak nie doszło.

W 1965 r. dyrektor Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy, Zbigniew Czerski, zaczął forsować pomysł zbudowania w miejscu nieistniejącej zachodniej pierzei Starego Rynku muzeum martyrologii, które miało jednocześnie pełnić rolę pomnika. Miała to być potężna szklano-aluminiowa bryła na filarach, z otwartą przestrzenią parteru. I ten pomysł upadł. Za to władze wojewódzkie i miejskie zwróciły się z prośbą o zaprojektowanie pomnika do prof. Franciszka Masiaka z Warszawy. Jeden z jego modeli spodobał się na tyle, że po kilku kolejnych poprawkach został zaakceptowany do realizacji. Do tego doszedł, pod hasłem upamiętnienia całej ziemi bydgoskiej, szaniec. Umieszczono w nim 80 bloków piaskowca o łącznej długości 30 m i wysokości 3,5 m.

Pomnik odlany na Śląsku ustawiony został 5 września 1969 roku. Miał on prezentować grupę bydgoszczan męczenników. Rzecz jasna, w czasach PRL-u nie mogło być mowy o symbolach religijnych. Krzyż w ręce jednej z ofiar dospawał dopiero w 1990 roku ówczesny sekretarz Miejskiego Komitetu Ochrony Pamięci, Henryk Kulpiński.

Pomnik... 22 Lipca?

W ostatnich latach ze Starego Rynku wyprowadzony został kamienny szaniec, okalający dawniej pomnik. Teraz, wraz z gruntowną modernizacją płyty placu, sam monument ma zostać jedynie przesunięty, a nie usunięty. Niewątpliwie pod naciskiem niewielkiej, ale za to głośnej grupy tzw. obrońców pomnika. Jakoś im nie przeszkadza to, że ludzie składają tam kwiaty i wieńce, np. z okazji... PRL-owskiego święta 22 Lipca czy 1 Maja, co jest z pewnością kpiną z ofiary, jaką ponieśli bydgoszczanie 9 i 10 września 1939 roku.

Komentarze 6

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

D
Do autora
Kpina to ten artykuł napisany przez jakiegoś PISowskiego gada...
.....
Tak było przed postawieniem tego monumentu,
j
ja
Do autora.
... " ..miał upamiętniać jedno wydarzenie w Bydgoszczy , bardzo bolesne i tragiczne , ale o wymiarze lokalnym . " Proszę zauważyć że pogrom kielecki też był wydarzeniem o wymiarze lokalnym. No i niewątpliwie bolesnym i tragicznym.
j
jero
Sam jestes bylejakim pisiorem. Wy tylko byscie na kazdym skrzyzowaniu zamiast swiatel postawili pomnik waszego idolka, Sw. Lecha Kaczysnkiego.....
L
Lech
Nie dziwię się, że niemiecka historyk Dreher udawała, że "nie rozumie" przeznaczenia pomnika, bo to być może jej krewni rozstrzeliwali bydgoszczan na Starym Rynku. Nie ma pomników idealnych, mówiących wszystko wszystkim, podobających się każdemu, akceptowanym przez działaczy wszystkich partii. Ale zamordowanie przez Niemców bydgoszczan we wrześniu 1939 r. jest taką samą prawdą historyczną, jak zbrodnie Wołyńskie i zbrodnia w Jedwabnem, i jest elementem tożsamości historycznej Bydgoszczy. Miasta bez swej historii i bez swej tożsamości stają się miastami bylejakimi, zarządzanymi przez bylejaką władzę. Władzę, która nie buduje, a wiecznie konsultuje.
b
bydgoszczanin
ZrobićIm. Lecha Kaczyńskiego albo JPII i nikt się nie będzie czepiał.
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski