O radości wspólnego grania, zapotrzebowaniu na muzykę i tworzeniu bez napinki, z Maciejem ‘Maxxem’ Koczorowskim, Sebastianem Górskim i Pawłem ‘Kotem’ Kociszewskim z bydgosko–toruńskiego zespołu Chainsaw, rozmawia Ania Rokita.
<!** Image 2 align=none alt="Image 173659" sub="Zespół Chainsaw powstał w lipcu 1997 roku w Bydgoszczy. Szczególnie płodnym okresem w twórczości grupy były lata 2000-2002, kiedy to Chainsaw wystąpił na licznych koncertach u boku takich gwiazd, jak Turbo, Kat, CETI, Acid Drinkers czy Hunter. Przez wiele magazynów, jak Metal Hammer czy Heavy Metal Pages grupa została uznana największą nadzieją polskiego melodyjnego heavy metalu. Kolejne wydawnictwa zespołu były coraz lepiej przyjmowane przez publiczność i krytyków, co zaowocowało w 2006 roku wspólną trasą koncertową z Paulem Di’Anno (ex-Iron Maiden), natomiast w roku 2007 z legendarną grupą Turbo. Jednak to rok 2008 okazał się przełomowy w działalności zespołu. Jako zwycięzca polskiej edycji Wacken Metal Battle, Chainsaw wystąpił na największym europejskim festiwalu metalowym w niemieckim Wacken, zajmując w światowym finale drugie miejsce, pokonując 14 znakomitych zespołów z całego świata. W 2009 roku Chainsaw nagrywa płytę Evilution, na której gościnnie zaprezentowali się Tytus (Acid Drinkers) oraz Mauser (ex- Vader, UnSun). Chainsaw, jako jeden z pierwszych wykonawców w Polsce postanawia umieścić nowy album w sieci za darmo. Przez półtora miesiąca stronę z udostępnionymi nieodpłatnie utworami odwiedza ponad 30 tysięcy internautów. Latem 2009 roku zespół zostaje zaproszony na wrześniową trasę koncertową Blitzkrieg V u boku grup: Vader, Marduk i Esqarial. Zimą 2010 roku w bydgoskim klubie Estrada Stagebar Chainsaw informuje fanów o zawieszeniu działalności zespołu z powodu problemów osobistych i zawodowych jego członków. Teraz, ku uciesze publiczności, wraca z nowymi utworami i znowu gra koncerty.
Obecny skład zespołu to: Maciej ‘Maxx’ Koczorowski [wokal], Jarek Gajczuk-Zawadzki [gitara], Arek Rygielski [gitara], Paweł ‘Kot’ Kociszewski [bass] i Sebastian Górski [perkusja].">
Po latach grania, które zaowocowały docenionymi przez krytyków i publiczność płytami, niespodziewanie, 18 lutego 2010 roku postanowiliście zawiesić działalność. Teraz wracacie. Co było powodem rocznej absencji na muzycznej scenie i co miało wpływ na to, że dziś znowu gracie koncerty?
Seba: Wiesz, po latach grania koncertów, nagrywania płyt przychodzi taki czas, że zaczynasz się zastanawiać czy to, co robisz dalej ma sens? Dochodzą do tego problemy dnia codziennego każdego z członków zespołu. Pozostaje także coraz mniej czasu na regularne poświęcanie się dla tworzenia muzyki, grania koncertów. Postanowiliśmy więc, żeby na jakiś czas odetchnąć od tego, nabrać dystansu do siebie i do dotychczasowego trybu pracy w zespole. Jednakże, jak się okazało, żaden z nas na dłuższą metę nie wyobrażał sobie rozwiązania zespołu. I tak, od telefonu do telefonu, doszliśmy do wniosku, że mamy jeszcze coś do powiedzenia na polskim rynku muzycznym, a decyzję o powrocie zespołu na sceny koncertowe przyspieszyło zaproszenie nas przez formację Turbo na ich koncert z okazji 30-lecia zespołu. Takie koncerty dodają „skrzydeł” i przywracają radość ze wspólnego grania.
Kot: Walka o przetrwanie w tej dżungli doprowadziła mnie do sytuacji, w której pasja stała się również moją pracą. Póki co, to jedyna słuszna koncepcja. Działalności firmy, którą prowadzę opiera się głównie na organizowaniu wszelkich imprez okolicznościowych. Metalem chleba nie posmarujesz. Prowadzę w Toruniu Klub Muzyczny „Bunkier”, obsługuję również inne koncerty, imprezy. Założyłem dodatkowo coverowy band Heavy Metal Way. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której mój przyjaciel Spector miałby wisieć na kołku. Jako Chainsaw potrzebowaliśmy przerwy, takiego urlopu zdrowotnego. Teraz wracamy, żeby cieszyć się dalej naszą muzyką.
Podczas polskich finałów Wacken Metal Battle wykonaliście dwa premierowe utwory. Czy Chainsaw przymierza się do nagrania kolejnej płyty?
Maxx: Póki co nie mamy ciśnienia na nagrywanie nowej płyty. W czasie, kiedy mieliśmy pauzę od grania stwierdziliśmy, że nie mamy potrzeby, by coś komuś udowadniać. Nie mamy presji, ciśnienia, by uciekać młodym zespołom i gonić tych z czołówki... To, co tworzymy teraz, robimy na pełnym luzie. Nie wyznaczyliśmy sobie daty, kiedy zamierzamy coś zarejestrować, a póki co mamy dużo nowych, świeżych pomysłów, które przepuszczamy przez spore sito. Przypuszczam, że zanim nagramy następny album popełnimy ze dwadzieścia piosenek, z czego połowa pójdzie do kosza. (śmiech) Bądźcie czujni, bo nowy materiał skopie Wam dupska!
Kot: Nowe utwory są mocno kontrastowe, bo szkice powstają w dwóch głowach. Ryglesku (Arek Rygielski, gitarzysta - przyp. red.) miał taką wenę, że wyrzeźbił ze trzy numery - jeden za drugim. Oczywiście później przepuściliśmy je przez piłę łańcuchową i jest git. Koncepcja budowania klimatu jest wolna od jakichkolwiek nacisków z zewnątrz. Chcemy zagrać ostro, to tak gramy. Jeśli mamy wenę na klimaty, to zamykamy oczy i odpływamy. Przynajmniej ja tak robię. (śmiech)
<!** reklama>
Większość członków zespołu pochodzi z Bydgoszczy, natomiast basista Kot, to torunianin z krwi i kości. Jesteście żywym dowodem na to, że można wzbić się ponad toruńsko-bydgoskie antagonizmy?
Seba: Myślę, że jeżeli chce się tworzyć wspólnie, to nieważne jest, skąd pochodzą poszczególni członkowie zespołu. Znam takie zespoły, w których każdy muzyk pochodzi z innego miasta i nierzadko, jako zespół potrafią stworzyć muzykę na najwyższym poziomie. Co do Kota, to znaliśmy go już wcześniej, więc gdy tylko zaczęliśmy szukać nowego basisty do zespołu, to jego kandydatura wydała nam się oczywista. Tym bardziej, że jego macierzysty zespół – Butelka - przechodził zawirowania personalne i Paweł mógł się poświęcić dla przyjaźni bydgosko-toruńskiej. To nie tylko rasowy muzyk, ale także kopalnia pomysłów i niezastąpiona persona na długie wyjazdy w odległe zakątki nie tylko naszego kraju.
_Kot: _Czasem jest tak, że moja krzyżacka krew aż się gotuje na samą myśl o kolejnej wycieczce. 50 kilometrów na północny zachód od Torunia, znajduję jednak możliwość zarobienia na rachunki i kieliszek chleba. Owe miasto dodatkowo odwdzięcza mi się możliwością grania z chłopakami, których znam od lat. Także regionalna sielanka rozkwita. Co prawda stadion Polonii bym zaorał, ale chciałbym pójść na derby.
Jakie są Wasze przemyślenia i plany związane z graniem koncertów? Gdzie i kiedy w najbliższym czasie będzie można posłuchać zespołu na żywo?
Maxx: 17 czerwca wybieramy się na Festival Rockovy Zaber na Słowację, gdzie mamy sporo fanów. Jesteśmy tam zapraszani regularnie - co dwa lata. Gramy w prime time, atmosfera jest niesamowita. Dzień później gramy na dniach Sandomierza, między innymi z Corruption i Comą. Być może kolejne terminy pojawią się jesienią.
Kot: Na naszym przykładzie widać, co się dzieje z koncertami w tym kraju. Po powrocie zdecydowaliśmy, że chcemy je grać, ale nie za wszelką cenę. Zespołów jest już tak dużo, że te mniej znane grają za piwo, albo często dopłacają. 90 procent młodzieży jest wyprana przez nieumiejętne korzystanie z Internetu. Dzieci Facebooka i You Tube’a nie chcą przychodzić na koncerty, tak jak my kiedyś chodziliśmy. Uzdrowienie mentalne ludzi młodych graniczy z cudem pokroju skutecznej reformy służby zdrowia. Wiele zespołów rozpada się właśnie z takich powodów. Na szczęście jest nas jeszcze wielu, którzy się nie poddają.