Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Męski świat, czyli elew na haju

Radosław Rzeszotek
Narkotyki, podstawianie żołnierzom panienek z agencji towarzyskiej, akty przemocy wobec elewów - czy tak wyglądała codzienność w toruńskiej Szkole Podoficerskiej Wojsk Lądowych? Sprawę badają prokuratura i żandarmeria wojskowa.

Narkotyki, podstawianie żołnierzom panienek z agencji towarzyskiej, akty przemocy wobec elewów - czy tak wyglądała codzienność w toruńskiej Szkole Podoficerskiej Wojsk Lądowych? Sprawę badają prokuratura i żandarmeria wojskowa.

<!** Image 2 align=right alt="Image 48208" sub="Uroczysta promocja podoficerska w sierpniu 2006 roku. Prymusów Szkoły Podoficerskiej Wojsk Lądowych w Toruniu nagrodził gen. bryg. Stanisław Butlak. Wówczas nie padło ani jedno słowo o przemocy czy narkotykach.">Burzę wokół toruńskiej szkoły podoficerskiej rozpętało dwóch elewów, którzy nie rzucali się w oczy najważniejszym osobom w jednostce. Żaden z nich nie próbował kręcić na boku swoich interesów, żaden nie korzystał z uciech wojskowego życia. To wystarczyło, żeby jednemu zrobić „kw”. Drugi nie wytrzymał klimatu panującego w szkole. Obaj poszli na skargę.

- Kto był w armii, ten przynajmniej raz musiał przeżyć „kw” - uśmiecha się jeden z podoficerów Szkoły Podoficerskiej Wojsk Lądowych w Toruniu, który chce pozostać anonimowy w obawie przed wyciągnięciem konsekwencji służbowych. - „Kręcenie wora” to przecież najstarszy zwyczaj, praktykowany we wszystkich armiach świata. To męski świat i rządzą nim męskie zasady. Trzeba je znieść, żeby zostać kimś.

Tej filozofii najwyraźniej nie podzielali dwaj młodzi żołnierze, którzy w świecie „męskich zasad” wytrwali zaledwie kilka miesięcy. Potem o tym, co zobaczyli w szkole, postanowili opowiedzieć komuś z zewnątrz. Oficerom nie zaufali, choć z ich zeznań wynika, że próbowali alarmować kadrę o patologiach w jednostce.

Trzeba wyplenić zło

- Żołnierze wiedzą, że problemy ich codziennego życia nie są mi obce - przekonuje Mirosław Pawlak, poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego z ziemi świętokrzyskiej. - Moje warszawskie biuro poselskie zajmuje się głównie sprawami wojskowymi. Przychodzą do mnie zarówno żołnierze zawodowi, jak i poborowi. Cieszę się, że ci dwaj chłopcy z toruńskiej szkoły mieli do mnie zaufanie. Dzięki ich odwadze uda się, mam nadzieję, wyplenić zło panujące w tej jednostce.

O skandalu w Szkole Podoficerskiej Wojsk Lądowych w Toruniu napisał tygodnik „Wprost”. Zdaniem dziennikarza tego pisma, oficerowie wiedzieli o patologii drążącej toruńską jednostkę, jednak zamiast walczyć ze złem, korzystali pełną piersią z tego, co w wojsku wydawało się nie do pomyślenia.

Jeden z podoficerów miał dorabiać w agencji towarzyskiej i często przyprowadzać do jednostki swoje podopieczne, które świadczyły usługi seksualne kadrze i elewom. W jaki sposób panie lekkich obyczajów dostawały się bez przepustek na teren wojskowy? Można tylko przypuszczać.

- W wojsku nikt już nie rozdaje do śniadania żołnierzom bromu, żeby nie chciało im się do dziewczyn - zapewnia anonimowy podoficer z Torunia. - Tu przecież żyją młodzi i zdrowi mężczyźni. Wielu z nich jest z dala od domu, od swoich kobiet. Można im się dziwić, że ciągnie ich do płci pięknej?

Według tygodnika „Wprost”, po złożeniu skargi przez dwóch elewów, w jednostce została zarządzona gruntowna kontrola. Przeszukano także rzeczy osobiste żołnierzy. Rzekomo znaleziono narkotyki (marihuanę), których mieli używać słuchacze szkoły.

- Narkotyki rzeczywiście zostały znalezione, ale w 2006 roku i w tej sprawie został już skierowany do sądu akt oskarżenia - mówi płk Edward Jaroszuk, rzecznik prasowy Żandarmerii Wojskowej w Warszawie. - Sprawa skargi złożonej przez elewów z Torunia jest obecnie wyjaśniana. Nie można niczego przesądzać, bo może się okazać, że z tego wielkiego szumu medialnego nic nie wyjdzie. Niektóre przestępstwa ścigane są bowiem z oskarżenia prywatnego i jeśli takowego poszkodowani nie złożą, sprawy nie będzie. Nie zmienia to jednak faktu, że po interpelacji poselskiej prokuratura wszczęła dochodzenie. Coś więc na rzeczy być musi. Jednak z ferowaniem wyroków, nawet tych medialnych, poczekajmy chociaż do aktu oskarżenia.

Afera narkotykowa i obyczajowa to nie wszystko. W toruńskiej szkole miało też dochodzić do aktów przemocy. Jeden z elewów, który zgłosił się do biura posła Pawlaka, twierdził, że starsi stopniem żołnierze znęcali się nad nim. Pod koniec stycznia 2007 roku miał zostać wciągnięty do pokoju starszych kolegów. Tam najpierw odebrano mu telefon komórkowy, a następnie rozpięto spodnie i boleśnie wykręcono genitalia.

<!** reklama left>Sprawę miał tuszować chorąży Mariusz N., dowódca kursu uzbrojenia, który straszył elewa, że jeśli ten ujawni sprawę, będzie mógł pożegnać się z kursem. Czy molestowanie elewa było przejawem „fali” w wojsku, czy też aktem zemsty? Tego nie ujawnia ani żandarmeria, ani poseł Pawlak.

- W takich sprawach kadra staje po stronie zwykłych żołnierzy , bo skandal jest szkodą dla wszystkich - dodaje anonimowy podoficer. - Jeśli coś można załatwić we własnym sosie, to lepiej na zewnątrz z tym nie wychodzić. Gorzej, jeśli kontrolę przeprowadza ktoś z zewnątrz, kogo nie zna dowódca. Wtedy zaczynają się prawdziwe problemy.

Atmosfera oblężonej twierdzy

W tak właśnie trudnej sytuacji znaleźli się dziś żołnierze, zarządzający toruńską szkołą podoficerską. Zdaniem posła Mirosława Pawlaka, kontrole w pełni potwierdziły zeznania dwóch elewów.

- Armia jest przecież dla żołnierza drugą matką i w żadnym razie nie powinno na jej łonie dochodzić do takich scen - irytuje się poseł Pawlak. - Całe szczęście, że nasze wojsko nie jest już państwem w państwie. Po mojej interpelacji i zawiadomieniu o popełnieniu przestępstwa, zareagował gen. Waldemar Skrzypek, dowódca wojsk lądowych. Dwadzieścia minut od chwili dostarczenia na jego biurko mojego pisma, w biurze poselskim zjawił się pewien pułkownik, który otrzymał zadanie dokładnego zbadania sprawy. To dowód, że sztabowcy polskiej armii nie chcą już tuszować niewygodnych dla siebie faktów.

W Szkole Podoficerskiej Wojsk Lądowych w Toruniu panuje atmosfera oblężonej twierdzy. Żołnierze nie chcą rozmawiać na temat afery. Oficjalnych wypowiedzi nie chcą też udzielać dowódcy szkoły. Na nieoficjalną rozmowę zdobyła się tylko jedna osoba z kadry kierowniczej toruńskiej szkoły:

- W tej sprawie jest mnóstwo manipulacji i nieprawdziwych informacji. To po prostu nagonka na naszą szkołę. W ubiegłym tygodniu przeprowadzono u nas dwie kontrole, które wykluczyły, aby dochodziło tu do jakichś patologii. Mam nadzieję, że kiedy to wszystko się wyjaśni, ludzie dowiedzą się, że to jest normalna jednostka.

Nie będzie likwidacji

Kontroli w toruńskiej szkole podoficerskiej było jednak więcej. Wyniki nie wszystkich były korzystne dla kierownictwa szkoły. Dowództwo wojsk lądowych niechętnie bierze toruńską jednostkę w obronę.

- Jeśli rzeczywiście doszło do złamania prawa, sprawcy na pewno zostaną pociągnięci do odpowiedzialności - zapewnia major Sławomir Lewandowski, rzecznik prasowy Wojsk Lądowych RP. - Kontrole w tej jednostce przeprowadzane były na kilku płaszczyznach i przez kilka jednostek organizacyjnych. Kontrolę przeprowadzaliśmy my oraz żandarmeria i prokuratura wojskowa. I to od ustaleń tych dwóch instytucji zależeć będzie dalszy los osób zamieszanych w tę sprawę. Do tego czasu nie chciałbym wypowiadać się o winie lub niewinności żołnierzy z Torunia.

Według tygodnika „Wprost”, afera w toruńskiej Szkole Podoficerskiej Wojsk Lądowych może zaowocować likwidacją placówki.

- To kompletna bzdura - komentuje mjr Sławomir Lewandowski. - Nikt przy zdrowych zmysłach nie rozformuje jednostki z powodu sporadycznego wypadku. Zapewniam, że toruńska Szkoła Podoficerska Wojsk Lądowych nie zostanie rozwiązana, nawet jeśli kilku żołnierzy zostanie skazanych prawomocnym wyrokiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!