Świt Szczecin - Zawisza Bydgoszcz 6:1 (2:1)
Bramki: Paweł Krawiec (28, 72, 77), Ołeh Synycia (45), Adam Ładziak (54 - karny), Jakub Białczyk (81) - Kamil Żylski (38 - karny).
Zawisza: Tkaczyk - Maciejewski, Paliwoda, Weremko - Wędzelewski, Dahms (72. Bondara), Tunkiewicz, Oczkowski (57. Żyliński) - Furst (72. Jastrzembski), Żylski, Okuniewicz.
Bydgoski zespół przystąpił do spotkania mocno osłabiony. Z powodu kartek musieli pauzować podstawowi gracze Wojciech Mielcarek, Korneliusz Sochań i Maciej Koziara. Na dodatek rozchorował się Jan Chachuła. W tej sytuacji na ławce rezerwowych siedzieli tylko czterej zawodnicy.
Jeszcze do przerwy zawiszanie byli równorzędnym partnerem dla szczecinian. Kamil Żylski doprowadził do remisu 1:1, ale stracili gola przed przerwą. W drugiej połowie bydgoszczanie już byli tłem dla piłkarzy Świtu. Dali sobie wbić aż cztery gole. Tym sposobem najwyższa porażka w sezonie stała się faktem.
- Pierwsza połowa była całkiem niezła w naszym wykonaniu - stwierdził Piotr Kołc, trener Zawiszy. - Dwa kluczowe momenty, które miały wpływ na wynik meczu to strata gola do szatni i karny dla Świtu na początku drugiej połowy. Potem wszystko się posypało, były błędy w grze obronnej, które wykorzystali rywale - dodał.
W następnej kolejce Zawisza zagra na wyjeździe z Kluczevią Stargard.
