Najwierniejsi kibice od początku sezonu wspierają Abramczyk Polonię. Tak było i w niedzielę, gdy poloniści mieli zmierzyć się z ekipą Wybrzeża Gdańsk. Na trybunach przy Sportowej 2 zasiadło kilka tysięcy kibiców. Sportowych emocji się nie doczekali, bo mecz został przełożony. - Jury zawodów po konsultacji z zawodnikami obu drużyn, podjęło decyzję o odwołaniu meczu ze względu na niebezpieczne miejsca na torze, które spowodowane były opadami deszczu. Prace prowadzone pod nadzorem komisarza toru nie przyniosły, niestety, poprawy - przekazał w komunikacie klub.
Kibice nie kryli rozgoryczenia, bo na decyzję czekali ponad 1.5 godziny! W tym czasie najpierw trwały prace nad poprawą nawierzchni (zaczęły się krótko przed planowaną godziną rozpoczęcia meczu), potem obrady jury.
ABRAMCZYK POLONIA BYDGOSZCZ - WYBRZEŻE GDAŃSK. ZDJĘCIA KIBICÓW:
- Brak szacunku dla kibiców!!! Oba zespoły wesoło spacerują sobie, żartują zamiast podjąć decyzję o 13. Zawodnicy i komisarz byli na stadionie dużo wcześniej. Wiedzieli jaki jest tor, wiedzieli jaka będzie pogoda. Jakbyście mieli szacunek to zawodnicy powinni wyjść do kibiców i powiedzieć przepraszamy, ale boimy się jechać. Od 13:30 mieliście duży ubaw spacerując po stadionie. Dowcipy, żarty super. Kibice dziękuję za możliwość posiedzenia sobie na trybunach przez 2,5h - napisał jeden z kibiców w komentarzu pod komunikatem klubu.
Takich głosów było zresztą dużo więcej.
- Cała liga opakowana sędziami, komisarzami, funkcyjnymi i nie wiadomo kim jeszcze, a przy pięknej pogodzie od rana nikt nie potrafi przygotować toru, albo wcześniej podjąć decyzji. Kibiców wszyscy mają gdzieś. Niech kupią bilety, a potem siedzą, bez żadnej informacji przez kilkadziesiąt minut albo i dłużej. Mi się wizyt na stadionie odechciało.
O to, dlaczego prace na torze zaczęły się tak późno i dlaczego kibice tak długo musieli czekać na decyzję, zapytaliśmy prezesa Polonii Jerzego Kanclerza.
- Bardzo mi przykro, że kibice musieli tak długo czekać i wychodzili ze stadionu rozczarowani. Jako klub nie mieliśmy jednak żadnego wpływu na decyzje podejmowane dziś od rana - wyjaśnia szef Polonii. - Klub nie decyduje ani o dacie, ani godzinie meczu. To nie klub podejmuje decyzję czy tor jest przygotowany odpowiednio czy nie. Tym razem nie przykrywaliśmy toru folią, bo w wiedzieliśmy, że od rana będzie dużo wyższa temperatura i przy odpowiednich pracach tor przeschnie. Nawierzchnię udałoby się przygotować, gdyby inne decyzje podjął komisarz Jacek Krzyżaniak. Wystarczyło rano ten tor zbronować, zmłynkować, ubić i ten mecz by się odbył. Decyzje były jednak inne, a niestety, po sobotnich opadach, zwykła szczotka na torze nie wystarczy. Na to jednak nie mieliśmy wpływu. Na osiem godzin przed meczem tor przejmuje komisarz i on o wszystkim decyduje. Jako klub, nie mogliśmy zrobić nic, mimo że są ludzie, którzy doskonale się na tym znają. Rozumiem wściekłość kibiców i możemy tylko przeprosić ich za taki rozwój wydarzeń, ale powtarzam raz jeszcze: jako klub nie mogliśmy podejmować żadnych decyzji. I dopóki komisarz, przewodniczący jury i sędzia nie podjęli ostatecznej decyzji, nasz spiker nie mógł nic przekazywać kibicom - dodał Jerzy Kanclerz.
