Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matka Polka z depresją

Dominika Kucharska
Depresja poporodowa. Mówi się o niej coraz częściej, ale historie kobiet, które dotknęła ta choroba pokazują,że częściej to wciąż za mało.

<!** Image 2 align=right alt="Image 211969" >Niekiedy medyczne fakty podane jak na tacy, nie są w stanie przebić się przez powszechne twierdzenie, że jeśli matka kocha dziecko, to coś takiego nie ma prawa się przydarzyć. Efekt? Do wroga w postaci depresji dochodzi potępienie ze strony otoczenia. Tak zmasowany atak zbiera tragiczne żniwa.

Pewnie mi przejdzie

Ania, 29 lat. Swoje pierwsze dziecko urodziła półtora roku temu. - Nie planowałam ciąży, ale gdy okazało się, że zostanę mamą, byłam szczęśliwa. Narzeczony też się ucieszył. Czego chcieć więcej? - pyta retorycznie. Sielanka skończyła jeszcze w szpitalu. O tym, że coś jest nie tak, Ania wiedziała już w kilka godzin po porodzie. - Początkowo sądziłam, że to zwykły szok, zmęczenie. Mówiłam sobie, że instynkt macierzyński zaraz zadziała, że tulenie się do maleństwa mi też zacznie mi przynosić radość, że potrzebuję jeszcze trochę czasu.

<!** reklama>

Po powrocie do domu było tylko gorzej. - Wszystko, co robiłam przy synku, było mechaniczne, obojętne. Uczucia? Tylko negatywne. Nienawidziłam samej siebie. Byłam strasznie zmęczona, a nie mogłam spać. W niecałe dwa miesiące schudłam 20 kilo. Płakałam każdego dnia - wspomina. - W pierwszych tygodniach narzeczony i rodzina nie reagowali. Dopiero po miesiącu siostra zasugerowała, że to może być depresja poporodowa. Umówiła mnie do psychologa. Ulżyło mi już po pierwszej wizycie. Z każdą kolejną powoli wychodziłam z dołka - mówi. Na zwalczenie depresji Ania potrzebowała dwóch miesięcy. 

<!** Image 9 align=left alt="Image 211974" sub="Pamiętam, że w drugiej dobie po porodzie moja mama strasznie się zdenerwowała, bo Alek wyglądał, jakby uszło z niego życie. Dwa dni później lekarz wyjaśnił, że jest to normalne, że w drugiej dobie noworodek może być wiotki i sprawiać wrażenie, jakby był nieżywy.

ALEKSANDRA ŁUCZAK
psycholog">Natalia, 27 lat. W praktyce samotna matka, choć w teorii nie rozstała się z ojcem swojego dziecka. On natomiast uznał, że zajmowanie się niemowlęciem to zadanie kobiety. Ani razu nie zgodził się wykąpać córeczki, czy pomóc w jej usypianiu. - Nie miałam kogo poprosić o pomoc. Przyjaciółki rozjechały się po świecie. Rodzina mieszka kilkaset kilometrów stąd. Będąc w ciąży czytałam poradniki, ale w zderzeniu z rzeczywistością na wiele się to nie zdały. Czułam się beznadziejnie, miałam wrażenie, że wszystko robię źle. Odechciało mi się być mamą, w ogóle odechciało mi się żyć - mówi.**Depresja poporodowa może wystąpić u każdej z nas? - Niestety, tak i musimy sobie zdawać sprawę z tego, że nie jest to wina kobiety. To choroba - wyjaśnia Aleksandra Łuczak, doktor psychologii i świeżo upieczona mama małego Alka. - Jak wskazują statystyki, depresja poporodowa dotyczy co piątej młodej mamy i co ważne, a o czym się nie mówi lub mówi zdecydowanie mniej, może ona także wystąpić u mężczyzn - dodaje psycholog.

<!** reklama>

Czynników sprzyjających pojawieniu się depresji poporodowej jest wiele. - Pamiętajmy, że kiedyś pod jednym dachem mieszkały rodziny wielopokoleniowe. Pomogły babcia, mama, siostra. Poza tym często młoda dziewczyna miała gdzie się nauczyć zajmowania dzieckiem, obserwując młodsze rodzeństwo. Teraz bardzo często szuka się pomocy w Internecie lub w kolorowych gazetach. Tam widzimy uśmiechnięte bobasy, wymalowane, zadowolone kobiety, które często są zawodowymi modelkami i nie doświadczyły w minionym czasie trudu ciąży i porodu. W kolorowych magazynach wszystko wydaje się takie idylliczne. Potem kobieta patrzy w lustro, widzi dodatkowe kilogramy i mówi sobie: „jak ja wyglądam”. Dziecko zamiast się słodko uśmiechać krzyczy wniebogłosy. Do tego wszystkiego może dojść jeszcze ból związany z cięciem cesarskim lub nacięciem i mit szczęśliwego macierzyństwa rozpada się na maleńkie kawałki. Wtedy u kobiety pojawiają się wyrzuty sumienia, z którymi trudno sobie samej poradzić - tłumaczy psycholog.

<!** Image 7 align=none alt="Image 211972" >

Baby blues

Często depresja poporodowa mylona jest jest z tzw. syndromem baby blues. Wywołują go szalejące w organizmie hormony. Taki stan dotyka nawet do 80 procent kobiet po porodzie. - Baby blues objawia się czasowym obniżeniem nastroju, płaczliwością czy drażliwością. Dodatkowo może pojawić się chwilowa utrata zainteresowania dzieckiem, czemu często towarzyszy poczucie winy, że nie jest się taką matką, jaką się być powinno - mówi Aleksandra Łuczak. - W przeciwieństwie do depresji baby blues nie wymaga leczenia. Ustępuje samoistnie, najczęściej po kilku dniach. Pamiętam, że dla mnie najgorsza była czwarta doba. Nagle po wielkiej radości poczułam, jak wszystko się we mnie gotuje, zaczęłam płakać i krzyczeć na mamę i męża tak naprawdę bez powodu - przyznaje psycholog.

„Jak możesz się nie cieszyć?”

Zarówno w przypadku radzenia sobie z syndromem baby blues, jak i z depresją poporodową ogromne znaczenie odgrywa otoczenie młodej mamy. Zadaniem najbliższych osób jest obserwowanie stanu kobiety i reagowanie, gdy sytuacja, zamiast na lepszą, zmienia się na gorszą. Niestety, błędem w wielu wypadkach popełnianym nie do końca świadomie, jest jeszcze większe dołowanie młodej mamy. Mówienie jej: „Zobacz, jakie masz śliczne dziecko, a ty się nie cieszysz, nie chcesz się nim zajmować”.

Różnie bywa także ze wsparciem w szpitalu. - Na pewno bardzo dużo zależy od placówki, do której trafimy. Wiem, że tam, gdzie ja rodziłam, był psycholog, ale do mnie nie dotarł. Dodam tylko, że na oddziale leżałam przez prawie dwa tygodnie - mówi Aleksandra Łuczak. - Myślę, że w każdym szpitalu kobiety przed i po porodzie powinny mieć kontakt z psychologiem. Pamiętam, że w drugiej dobie po porodzie moja mama strasznie się zdenerwowała, bo Alek wyglądał, jakby uszło z niego życie. Dwa dni później lekarz wyjaśnił, że jest to normalne, że w drugiej dobie noworodek może być wiotki i sprawiać wrażenie, jakby był nieżywy. Wiedząc coś takiego wcześniej z pewnością byłabym spokojniejsza. Jestem też pewna, że gdyby przed porodem lub po porodzie ktoś uprzedził kobiety, że przez kilka dni może się u nich pojawić smutek, złość, wahanie czy pogorszenie nastroju i to jest naturalna poporodowa reakcja, to uniknęłyby one wielu stresów i zmartwień. Wiedziałyby, że to wina szalejących hormonów. Myślę, że wtedy i depresji poporodowych byłoby mniej - dodaje psycholog.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!