Karetka przewiozła pobitego do nieprzytomności bydgoszczanina do szpitala. Gdy się ocknął, złożył doniesienie na policję, że został tak potraktowany przez ochroniarzy z klubu „Kubryk”.
- Krwiak przymózgowy lewej strony, uraz śródczaszkowy, urazowy krwiak podtwardówkowy, złamanie czaszki i kości twarzoczaszki, złamanie kości nosowej - wylicza młody bydgoszczanin, który prosi o anonimowość.
Chodzi o kulach, bo w kolanie zbiera się krew. Ma wykręcony staw kolanowy i potłuczone żebra. Długa lista obrażeń to efekt sobotniej imprezy w „Kubryku”. Był tam ze swoimi znajomymi. Ok. godz. 2 wychodzili już z klubu, lecz wrócili na chwilę na salę, aby zapytać, czy reszta towarzystwa jedzie z nimi.
<!** Image 2 alt="Image 167598" sub="Co tak naprawdę wydarzyło się w klubie „Kubryk” w sobotnią noc? Sprawę wyjaśnią policjanci
Fot. Dariusz Bloch">
- Pracownik klubu stojący przy drzwiach pozwolił wejść nam na salę. Wszyscy przeszli, tylko na mnie przy barze wpadł ochroniarz. Powiedział, że mam w tej kurtce wyp... Usiłowałem wytłumaczyć, że wszedłem tylko na chwilę - opowiada.
Jak twierdzi, to ochroniarz go szarpnął, a potem przewrócił się na niego. Po chwili podbiegł drugi pracownik ochrony.
- Usiłowałem się bronić, ale nie miałem żadnych szans. Wyprowadzili mnie na schody. Tam straciłem przytomność - tłumaczy.
Całą niedzielę spędził w szpitalu. W poniedziałek zgłosił się na policję. - Otrzymaliśmy zgłoszenie, że w jednym z klubów doszło do pobicia. Zajmujemy się tą sprawą i wyjaśniamy okoliczności tego zdarzenia - mówi Maciej Daszkiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Szefostwo „Kubryka” przejrzało już zapis monitoringu. - Widziałem go. Ta osoba zachowywała się agresywnie, po czym zaatakowała. Ochroniarz musiał interweniować. Zapis obejmuje tylko salę, nie mamy kamer na schodach. Spokojnie czekamy na efekty prac policji - przekonuje Przemysław Błażejak, menadżer klubu „Kubryk”.
Pracownicy klubowej ochrony powinni mieć specjalne szkolenia, nie mówiąc już o predyspozycjach do swojej pracy. Jak jest w „Kubryku”?
- Część ma licencje, niektórzy nie - dodaje Błażejak.
<!** reklama>
To na organizatorach spoczywa obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa swoim klientom. - Tymczasem niektórzy z nich wynajmują jakieś nieprzeszkolone osoby, bo tak jest taniej. Osoba pracującą w klubie powinna mieć licencję i przeszkolenie w obsłudze imprez masowych - mówi Jerzy Nowak, prezes Międzywojewódzkiej Spółdzielni Usługowej.
Sławomir Wagner, szef Polskiej Izby Ochrony, zbulwersowany jest, gdy każdego pracownika stojącego na bramce nazywa się ochroniarzem. - Jest nim osoba z firmy posiadającej koncesję, z którą właściciel klubu podpisał umowę. Organizator powinien sprawdzić, czy ochroniarze mają odpowiednie kwalifikacje. Licencja pozwala na użycie środków przymusu bezpośredniego, ale też nie wszystkich - mówi Wagner.
Licencje ochroniarzom wydaje Komenda Wojewódzka Policji.
- Prywatne firmy prowadzą odpowiednie kursy. Do nas już przychodzą przeszkoleni z zaświadczeniami. Wtedy wydaje się licencje - wyjaśnia Kamila Ogonowska z KWP w Bydgoszczy.
W ubiegłym roku wydanych zostało ich 489.