https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Marzenia popchnęły go do wody

Magdalena Czaja
Ze Zbigniewem Ziemińskim ze Żnina, strażakiem i płetwonurkiem rozmawiamy, w jaki sposób można połączyć pracę z zamiłowaniem do sportów wodnych.

Ze Zbigniewem Ziemińskim ze Żnina, strażakiem i płetwonurkiem rozmawiamy, w jaki sposób można połączyć pracę z zamiłowaniem do sportów wodnych.

<!** Image 2 align=right alt="Image 23751" >Skąd się wzięło u Pana to wielkie zamiłowanie do sportów wodnych, a szczególnie do nurkowania?

Każdy ma jakiś sposób na życie i swoje zainteresowania. Ja od dziecka kochałem wszystkie sporty na wodzie i pod wodą. To jest coś wspaniałego, a jednocześnie dużo w tym ryzyka. Do nurkowania przyciągnęła mnie zwykła ludzka ciekawość. Chciałem na własne oczy zobaczyć co jest pod wodą.

Jakie inne sporty wodne Pan uprawia?

Wszystkie. Jestem ratownikiem. Latem pomagam Zygmuntowi Nyce w ratownictwie nad Małym jeziorem. Mam też uprawnienia instruktora nurkowania. Płetwonurkiem może zostać każda zdrowa osoba bez ograniczeń wiekowych. Uwielbiam też jeździć na nartach wodnych i żeglować. Ponieważ z zawodu jestem strażakiem połączyłem pracę z zamiłowaniami. Jestem dowódcą specjalistycznej grupy wodno-nurkowej.

Co należy do Pana zadań będąc w grupie wodno-nurkowej?

Do naszych zadań należy, między innymi, oczyszczanie dna jezior, wyciąganie różnych niebezpiecznych materiałów. Ludzie różne rzeczy wrzucają do wody. Prowadzimy też wszelkie akcje ratunkowe. Zdarza się nam wyciągać topielców.

Co fascynującego można zobaczyć pod wodą?

Pod wodą szczególnie piękna jest fauna i flora. Naprawdę jest co oglądać, choć ryb w pałuckich jeziorach jest coraz mniej. Niedawno byliśmy ze znajomymi w Bałtyku na wrakach. Gdy byliśmy pod wodą, zobaczyliśmy zaplątanego dorsza. Warzył około 24 kilogramów. Fascynujące jest też oglądanie wraków statków czy okrętów. Człowiek przez to poznaje i uczy się historii.

Z zawodu jest Pan strażakiem, przecież to bardzo niebezpieczna praca, jak rodzina to przyjmuje?

Rzeczywiście, praca w straży jest bardzo odpowiedzialna i niebezpieczna. Moja rodzina boi się o mnie, bo dużo ryzykuję, ale akceptuje to i wspiera w tym co robię.

Jak wygląda tryb pracy strażaka?

Mój dzień pracy to służba 24 godziny. Całą dobę pracuję. Do takiego systemu można się przyzwyczaić. Remiza strażacka to mój drugi dom. Tutaj razem z kolegami śpimy, gotujemy sobie, sprzątamy.

Która z akcji najbardziej zapadła Panu w pamięci?

Po każdej akcji coś we mnie zostaje. Najbardziej jednak utkwiła mi akcja pomocy powodzianom w 1997 roku. Człowiek na własne oczy widział tragedie ludzką. Nocami pilnowaliśmy wałów, przez 2 tygodnie chodziliśmy w jednych ubraniach, spaliśmy na workach. Telewizja nie była w stanie pokazać tego, co rzeczywiście było można tam zobaczyć.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski