Marszałek Całbecki użalił się nad sobą

- Do 10 kwietnia powinniśmy przekazać do Komisji Europejskiej naszą wersję RPO. Ale bez pozytywnej opinii ministerstwa, Rada Ministrów go nie zaakceptuje, a więc przekazać dokumentu do KE nie będziemy mogli - mówił na wczorajszej sesji wicemarszałek Michał Korolko.

Wszystko przez brak uzgodnień w sprawie Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych, które są elementem RPO. I to elementem istotnym, bo za ZIT-ami idzie ponad 150 milionów euro na politykę miejską.

Marszałek urażony

- Do opinii publicznej sączy się wiele nieprawd, które mają jeden cel - sprawić, że Zarząd Województwa nie będzie godny zaufania, bo rzekomo nieuczciwie dzieli pieniądze z UE. Że działa na rzecz ograniczenia roli Bydgoszczy. Granica została przekroczona, pokazuje się pseudoargumenty, mające udowodnić tę kłamliwą tezę. Te powtarzane wielokroć kłamstwa są nie do zniesienia - żalił się wczoraj marszałek Piotr Całbecki.

Postanowił więc uruchomić specjalną stronę poświęconą ZIT, na której nie tylko będzie pokazywał, jakie korzyści z ich wdrożenia odniosą miasta, ale również będzie prezentować szeroką korespondencję, którą prowadził w tej sprawie, między innymi z wicepremier Bieńkowską.

Źródło konfliktów

- Od lipca zeszłego roku wysyłaliśmy kilkanaście listów do ministerstwa. Już wtedy wiedzieliśmy, że pewne zapisy o ZIT mogą być źródłem konfliktów w naszym województwie. Proponowaliśmy wtedy różne rozwiązania. Broń Boże nie mieliśmy zamiaru zawłaszczać roli, jaka w ZIT pełnić mają główni aktorzy - duże miasta Bydgoszcz i Toruń - ZIT to polityka miejska - stwierdził marszałek, odpowiadając na zarzuty ze strony Bydgoszczy, że za plecami samorządu promował siebie na głównodowodzącego w ZIT. - Trudno na teraz powiedzieć, czym skończy się zamieszanie w tej sprawie. Atmosfera, którą przy tej okazji została wytworzona w naszym województwie, jest fatalna. Zrobiono wszystko, by wpoić w Bydgoszczy przekonanie, że jej mieszkańcy są dyskryminowani - twierdzi marszałek.

- Możliwych jest kilka scenariuszy - zauważa Michał Korolko. - Możemy odpuścić ZIT i 153 miliony euro i skupić się na negocjowaniu RPO i zawartej w nim kwoty ponad 1 miliarda 800 milionów złotych. Możemy też opóźnić negocjacje, by dać więcej czasu na porozumienie w sprawie ZIT. Być może wicepremier będzie skłonna zaakceptować projekt złożony przez prezydenta Bydgoszczy Rafała Bruskiego, który zaproponował radykalne rozwiązanie, polegające na stworzeniu dwóch ZIT dla Bydgoszczy i Torunia. Tyle że taka propozycja wymagałaby zmian w dokumentach, nie tylko rządowych, ale również unijnych - mówi wicemarszałek Korolko.

- Podobnie jak na sesji Rady Miasta poświęconej środkom unijnym, marszałek województwa zarzuca nas tysiącem liczb, wiedząc o tym, że w ich gąszczu trudno wyłowić prawdę - uważa prezydent Rafał Bruski. I pokazuje zestawienie z rządowej strony www.mapadotacji.gov.pl, dotyczące samorządu Bydgoszczy i Torunia tylko w ramach RPO K-P. Dofinansowanie na mieszkańca wynosi w Bydgoszczy: 577,93 zł; w Toruniu: 1029,42.

Wniosek prezydenta? Straciliśmy 164 308 949,74 zł. Rafał Bruski twierdzi, że nie można liczyć też na konstruktywną współpracę z marszałkiem. - Mam ograniczone zaufanie do konkursów organizowanych przez marszałka województwa, gdyż jeden z nich zweryfikowałem pełniąc funkcję wojewody kujawsko-pomorskiego. Bydgoszcz od kilku lat stara się też o budowę Centrum Targowo-Wystawienniczego w Myślęcinku. Bydgoszczy obiecywano 20 milionów złotych, potem radykalnie ograniczono pieniądze - twierdzi prezydent. Skutek - centrum nie powstanie jak planowano w roku 2015.
Wczoraj radni sejmiku zdecydowali również o dokapitalizowaniu bydgoskiego lotniska, co ma uratować je przed zabraniem certyfikatu przez Urząd Lotnictwa Cywilnego.