Ostatnio w mieście zaroiło się w różnych miejscach od ogłoszeń. I to nie tylko wyborczych. Mieszkańcy w ten sposób chcą znaleźć chętnych do kupna mieszkania albo poszukują pracy.
<!** Image 2 align=none alt="Image 179473" sub="Każde miejsce, gdzie przechodzi dużo ludzi jest dobre, by zamieścić drobne ogłoszenie o sprzedaży czy usługach Fot. Renata Napierkowska">- Chciałam powiesić ogłoszenie o sprzedaży mieszkania. Już je naklejałam, gdy znajoma sprzedawczyni z pobliskiego saloniku prasowego przestrzegła mnie, że mogę zapłacić karę. Czy to prawda, że strażnicy miejscy nakładają za to mandaty? - pyta nasza Czytelniczka.
Jak się okazuje, nie wszyscy przejmują się wizją ewentualnego mandatu, bo przy najbardziej uczęszczanych traktach aż roi się od drobnych ogłoszeń. Za skrzynkę kontaktową służą przystanki, drzewa, uliczne latarnie, a nawet słupy sygnalizacji świetlnej, bo zanim zapali się zielone światło, jest szansa, że ktoś ogłoszenie przeczyta i urwie karteczkę z numerem telefonu. Jedni w ten sposób poszukują dodatkowej pracy, oferują swoje usługi na przykład przy remoncie mieszkań, inni szukają nabywcy na lokal lub oferują do sprzedaży niepotrzebne meble czy sprzęt. O tym, że taka forma jest skuteczna, świadczą znikające szybko kartki z numerami telefonów i doświadczenia tych, którzy w ten sposób znaleźli amatora na lokal czy usługę.
<!** reklama>- Jak sprzedawałem mieszkanie po babci, to poprosiłem o pomoc dwóch pośredników, zamieszczałem ogłoszenia na portalach internetowych i w gazetach. Nie znalazłem jednak w ten sposób klienta. Nabywca trafił do mnie właśnie przez taki anons zamieszczony na przystanku - opowiada Mariusz Osiński z osiedla Nowego.
W mieście są słupy ogłoszeniowe, jednak tam nie wolno naklejać drobnych anonsów.
- Przyjmujemy tylko plakaty z repertuarem kina, ogłoszenia szkół i uczelni, o kursach nauki jazdy, plakaty wyborcze czy urzędowe obwieszczenia. Cena za tydzień ekspozycji jednego plakatu wynosi 3 złote plus VAT - mówi dyrektor Kujawskiego Centrum Kultury, Grażyna Ozorowska.
<!** Image 3 align=none alt="Image 179473" >Kara za powieszony bez zgody właściciela kawałka papieru może być dotkliwa, bo strażnicy miejscy mogą nałożyć mandat w wynoszący od 20 do 500 złotych. - W tym roku nałożyliśmy sześć mandatów za tego rodzaju wykroczenia. Zdarza się, że jesteśmy proszeni o interwencję. Nie staramy się być zbyt restrykcyjni, jednak prawdą jest, że nie wolno wywieszać żadnych ogłoszeń bez zgody zarządcy czy właściciela - przypomina komendant straży miejskiej, Zdzisław Feit.
Jedynym miejscem, gdzie można bezkarnie zamieszczać drobne anonse, są tablice, znajdujące się w niektórych marketach.