Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mądre budowanie

Jacek Kowalski
Krzysztof Szatkowski
Wznosili największe obiekty w Polsce. Wciąż zresztą to robią. Ale w rozmowie mówią zgodnie: jeśli nie zbudujesz dobrych relacji w rodzinie, nie zbudujesz niczego – ani biznesu, ani porządnego budynku.

Kim są właściciele jednej z największych firm budowlanych w Polsce i autorzy jednego z najbardziej spektakularnych sukcesów biznesowych ostatniego 25-lecia?

Wyjedźcie z Inowrocławia, skierujcie się na Włocławek. Jeśli będziecie uważni, po lewej stronie ulicy, pomiędzy zielenią zobaczycie najpierw flagi z charakterystycznym niebiesko-biało-czerwonym logo, a w głębi – budynki, w których mieści się siedziba Alstalu. Zupełnie niepozorne obiekty, łatwo możecie je przegapić. Ale budowli wznoszonych w ciągu ostatnich lat przez Alstal – a dokładniej przez Alojzego Szczupaka i jego syna, Jarosława - nie przegapicie na pewno. Wymieniajmy pierwsze z brzegu: Opera Leśna w Sopocie, Termy Maltańskie w Poznaniu, basen miejski we Włocławku. A jeszcze Stadion Motoarena dla Torunia. Centrum Sportu i Rekreacji w Wielkiej Nieszawce. Sklepy Decathlon. Galeria Auchan w całej Polsce. Obiekty dla Lafarge’a i Ciechu. Żeby wymienić tylko te największe, najbardziej spektakularne. A są jeszcze przecież niezliczone konstrukcje stalowe, setki ton betonu powstającego w wytwórni betonu Alstal, masy bitumiczne, jest w końcu Viando – zakłady mięsne, które są . No i jest pasja, bez której nie byłoby tego wszystkiego.

Ściana

Wejdziecie do biura, przejdziecie chromowo- szklanym korytarzem, traficie wreszcie do sekretariatu, i – gwarantuję - staniecie skonsternowani. Bo oto po lewej stronie otwierają się drzwi do przestronnego, utrzymanego w klasycznym stylu gabinetu prezesa Alojzego Szczupaka. Masywny fotel, biurko przysypane szpargałami, długi stół, przy którym zbiera się czasem zarząd, lub po prostu: przy którym podejmuje się gości. Na ścianie zdjęcia rodziny – w centralnym miejscu wnuczęta prezesa Alojzego. Jeśli zdobędziecie jego zaufanie, ten rzadko uśmiechający się starszy mężczyzna o dostojnym wyglądzie wkrótce poprowadzi was pod tę ścianę, pokaże, którego wnuka typuje na następcę następcy.
Bo przecież na razie schedę po ojcu przejmuje ten, który jest w tej chwili prokurentem i prawą ręką Alojzego Szczupaka: Jarosław. To gabinet po prawej. Zastukajcie, a otworzy wam młody, dynamiczny mężczyzna pod krawatem. Wpuści was do środka – i zobaczycie zupełne przeciwieństwo gabinetu ojca. Tam zawiewa lekko familijną atmosferą – tutaj gości was menadżer w każdym calu. „Nowoczesność i kompetencja” – takie motto mógłby rzucić sobie na ścianę Jarosław Szczupak, gdyby był mniej skromny.
- I to jest styl rządzenia w Alstalu: ojciec stworzył firmę z niczego, ja pomogłem mu ją prowadzić w trudnych czasach, teraz robimy to razem. Ale zawsze kompetentnie, nowocześnie, fachowo. Działamy jak jeden, dobrze naoliwiony organizm – mówi Jarosław.
„Ściana” to słowo – klucz dla Alstalu. Ta, na której wiszą portrety przyszłych prezesów w gabinecie prezesa. I ta, do której sam Alojzy Szczupak doszedł w latach 70-tych XX wieku, gdy stwierdził, że nie chce pracować w którymś z pobliskich kombinatów, tylko założy własną firmę. Jest rok 1976; Sejm właśnie podnosi drastycznie ceny jedzenia, a jesienią Stal Mielec zagra z wielkim Realem Madryt. Alojzy Szczupak myśli sobie, że musi wziąć swój los w swoje ręce. W niewielkiej wsi Turzany pod Inowrocławiem otwiera zakład ślusarski. – O dziwo, zacząłem zarabiać bardzo dobrze - mówi dzisiaj. Ale pieniędzy nie przejada, tylko inwestuje. – Lubię chodzić pod prąd. Wiedziałem, że jak spróbuję, uda mi się.

Klocki

Szczupak szybko zyskuje renomę: zleconą robotę wykonuje na czas, nad podziw solidnie. Do tego tanio. Od pierwszego dnia zna wartość rzemieślniczej solidności i kupieckiego słowa. – To więcej warte, niż wszystkie umowy na piśmie. Rzemieślnik jak się zobowiąże, jak da słowo – musi dotrzymać. Do dzisiaj stosujemy tę zasadę w firmie.
Szybko zatrudnia pierwszych czterech pracowników, potem coraz więcej i więcej. Dzisiaj Alstal zatrudnia 500 osób i nikt nie może powiedzieć, że na tym koniec, bo firma doskonale prosperuje i wciąż się rozrasta. Z czasem trzeba zmienić siedzibę. Pojawiają się na świecie dzieci: syn i córka. W 1983 roku Alstal działa już doskonale w Inowrocławiu. Alojzy Szczupak kupuje działkę pod Inowrocławiem. Z początku chce tam jeździć z rodziną na weekendy, wypoczywać. Ale najwyraźniej jest w nim coś takiego, co gna go do roboty i nie pozwala odpoczywać, bo już wkrótce ranczo na wsi w głowie prezesa Szczupaka zaczyna się zmieniać w fermę trzody chlewnej, wokół której – na razie na papierze – rosną budynki gospodarcze, przetwórnia… Wkrótce Alojzy Szczupak wprowadzi to wszystko w życie i powoła nową firmę: Viando. Teraz w Viandzie rządzi żona Wanda i córka Magdalena. W Alstalu – on sam wraz z synem Jarosławem. Alojzy Szcupak codziennie rano zjawia się w Viandzie, potem jedzie do Alstalu. – Zawsze z rodziiną. W każdej firmie, od rana do nocy. Wie pan, trzeba umiejętnie poukładać w życiu wszystkie klocki. Jeśli dobrze je pan ułoży, będzie szczęśliwym człowiekiem.
Takimi „klockami” są też elementy Grupy Alstal. W tej chwili grupa oferuje usługi z zakresu budownictwa ogólnego, budowy hal i konstrukcji stalowych, budownictwa infrastrukturalnego, usług utrzymania ruchu; w ramach grupy działają też wytwórnie betonu i mas bitumicznych. – Bo rodzinnie, ale jednak prowadzimy biznes trochę na styl korporacji, które zdywersyfikują swoje działania, tak, by – po pierwsze: zaoferować klientowi szerszą gamę usług i produktow, po drugie: by w razie kryzysu podpierać się innymi segmentami swojej działalności – mówi Jarosław Szczupak.
No i jeszcze ich inwestycje: dla Alstalu nie ma mniejszych – większych. Tak samo ważna jest Opera leśna w Sopocie i Termy maltańskie – największy, najnowocześniejszy tego typu obiekt w Polsce – jak niewielkie termy w Inowrocławiu. Dla Szczupaków zawsze to są „klocki”, wykorzystywane do budowy renomy firmy.

Profesjonaliści

Jarosław Szczupak to nowa twarz Alstalu. Naturalnie: jak zawsze podkreślają obaj panowie – stanowią jeden, dobrze naoliwiony organizm, podejmujący wspólnie kluczowe decyzje w firmie. Ale trudno oprzeć się wrażeniu, że Jarosław i Alojzy to dwa modele prowadzenia biznesu. Alojzy to self made man. Człowiek, który dochodziło wszystkiego sam – polegając na pracowitości, talencie i łucie szczęścia. Jarosław to wykształcony menadżer, absolwent Akademii Ekonomicznej w Poznaniu, specjalność; zarządzanie przedsiębiorstwami. Ale także absolwent studiów podyplomowych PR w Wyższej Szkole bankowej w Poznaniu i doktorant poznańskiej AE (dziedzina: zarządzanie). Ma więc nie tylko dryg do rządzenia w firmie, którego nie można odmówić jego ojcu. Jarosław Szczupak ma solidne podstawy do tego, aby zarządzać w profesjonalny sposób całą Grupą Budowlaną Alstal. – Proszę wyraźnie zaznaczyć, że jest to biznes rodzinny, ale zarządzany profesjonalnie, według najlepszych wzorców – podkreśla w rozmowie. Zresztą: nie musi tego robić, bo nawet laik widzi, że tak dobrze prosperującym przedsiębiorstwem nie da się zarządzać inaczej. Że rządzą tam profesjonaliści, którzy nie dają sobie w kaszę dmuchać.
Obaj panowie wzajemnie wspierają swoje decyzje: Jarosław służy radą ojcu, ojciec – doświadczeniem synowi. – Z tego rodzi się siła. Profesjonalizm, rodzina, słuchanie siebie nawzajem, ale także ogromna, kupiecka rzetelność – mówi Wiesław Kawalski, specjalista od marketingu biznesowego i PR firm. – Gdybym miał wskazać jakąkolwiek drugą firmę w Polsce, która działa w taki sposób jak Alstal, nie umiałbym pewnie. Bo z jednej strony mamy ogromne doświadczenie i rzetelność, które monetyzują się w dochodach firmy i jej pozycji, ale z drugiej… No przecież każda firma zaczynająca jako rodzinna kiedy ś tam dochodzi do ściany i sprzedaje udziały jakiemuś potentatowi. Tutaj nie ma mowy o tym, tutaj zarząd Alstalu doskonale radzi sobie z gigantami na rynku i nie chce się sprzedać, mówiąc kolokwialnie. Oceniam to jako ewenement na skalę Polski.
Bo rzeczywiście: Szczupakowie nie myślą o sprzedawaniu Alstalu: - Co ja bym robił? No co ja bym robił bez roboty? – pyta bezradnie Alojzy Szczupak. I wskazując na ścianę, mówi: - Tam są następcy Jarka, ta firma musi działać dla nich.
A potakuje mu Jarosław, ekonomista, spec od zarządzania: - Póki dajemy radę, póki będziemy znaczyli coś na rynku, nie myślimy o sprzedawaniu udziałów.

Wsparcie

Kiedy Alojzy i Jarosław próbują wyjaśnić mi tajniki działania i sukcesu firmy, odwołują się – bo jakże by inaczej – do terminologii budowlanej: każda porządna konstrukcja musi mieć dobre fundamenty, a potem solidne wsparcie. W przypadku Alstalu fundamenty kładł ojciec, teraz panowie wspierają siebie nawzajem. Syn ceni u ojca niebywałą intuicję, doświadczenie, poświęcenie pracy i rodzinie. Ojciec u syna – profesjonalizm, słowność, kompetencję, podążanie za trendami. Efekty widać gołym okiem: w Polsce budują od lat; mają też kontrakty na Ukrainie i Białorusi, a planują wejść na rynek Rosyjski. – To dobry ruch i mądre zagranie. Tam są potężne możliwości – ocenia Kawalski.
Na swojej stronie internetowej podali kilkanaście reguł, którymi kierują się w działalności biznesowej: „Cenimy jakość. Jesteśmy stabilni finansowo. Dla nas najważniejszy jest Klient. Jesteśmy doświadczonym i sprawdzonym partnerem na rynku budowlanym. Dysponujemy wykwalifikowaną kadrą specjalistów.”
Brakuje jeszcze jednej:
„Budujemy mądrze. I rodzinę, i biznes.”

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera