W 1903 roku na biegunie południowym kapitan Larsen pokonał w otwartej łódce wielorybniczej ponad 100 mil morskich. Wkrótce ta wyprawa powtórzy się i to za sprawą bydgoszczanina.
<!** Image 2 align=right alt="Image 78649" sub="Próba zwrotów na Brdzie. Janusz Kowal (pierwszy z prawej) chciał przetestować łódkę przed „Wyprawą Larsena”. Dlatego pierwsze nieoficjalne wodowanie, przed pokazem w Berlinie i Oslo, miało miejsce w Bydgoszczy Fot. Michał Czójka">Replika żaglówki, która popłynie na Antarktydę, powstała w Murowańcu koło Bydgoszczy. Pierwsze wodowanie odbyło się na Brdzie. Szkutnik, Janusz Kowal, chciał sprawdzić, jak zachowuje się ona na wodzie, czy jest wystarczająco zwrotna, aby omijać kry i góry lodowe. To budowniczy i żeglarz w jednej osobie. Dlatego będzie członkiem tej ekspedycji.
- Uprawnienia instruktora zdobyłem w wieku 19 lat, ale jeszcze nigdy nie pływałem po wodach Antarktydy. To wyzwanie. Podjąłem je, bo ufam organizatorom - mówi Janusz Kowal.
Inicjatorem i kapitanem „Wyprawy Larsena” jest Henryk Wolski, który specjalizuje się w „żeglowaniu z konceptem”. Jego rejsy nawiązują do wydarzeń historycznych. Organizował podróże „Śladami Odyseusza” i „Śladami wikingów” w replice łodzi, w jakiej pływali skandynawscy wojownicy. Teraz potrzebował łódki wielorybniczej.
<!** reklama>Postanowił powtórzyć wyczyn kapitana szwedzkiej ekspedycji z 1903 roku. Larsen, po katastrofie swojego statku, w małej łupince z pięcioma żeglarzami na pokładzie wyruszył po pomoc na niebezpieczne wody Morza Weddella.
<!** Image 3 align=right alt="Image 78649" >Niezwykle lekka łódka, bez kabiny i nowoczesnych rozwiązań technicznych, dokładnie taka, jakie budowano przed ponad stu laty, powstała w pracowni w Murowańcu. Janusz Kowal budował ją bez szczegółowych projektów, tylko na podstawie szkiców i rysunków z książek historycznych. Jednostka ma długość 9,5 metra, w najszerszym miejscu 2 metry, a żagiel liczy sobie 22 metry kw. powierzchni. Zanim pojawi się na wodach Antarktydy, zostanie przewieziona do Berlina, później zaprezentują ją w Oslo, w Muzeum Larsena.
- To prawdziwe arcydzieło. Ta konstrukcja w swoich czasach działała jak spławik na wieloryby. Kiedy harpunnik wbił ostrze w ciało walenia, łódka płynęła za nim, tak długo aż ofiara się poddała - mówi Jan Banach, instruktor żeglarstwa, który uczestniczył w wodowaniu na Brdzie.
Wyprawa rozpocznie w listopadzie, kiedy na biegunie przypada późna wiosna. Potrwa około dwóch tygodni. Żaglówka jest prywatną własnością jednego z uczestników podróży, niemieckiego geodety i polarnika - Wilfrieda Kurtha.
- Po powrocie zbuduję jeszcze jedną taką replikę. Zmówił ją u mnie również członek naszej załogi - mówi Janusz Kowal.