Bez zmian ma zostać tylko fronton. Wnętrze podzielone zostanie na dwie kondygnacje, do tego dojdzie dla każdego ogródek i garaż.
<!** Image 3 align=none alt="Image 194969" >
Dla wielu bydgoszczan to historyczne miejsce. Setki rodzin straciły w tym miejscu swoich bliskich, tu bowiem ludzie ginęli lub stąd prowadzeni byli na śmierć.<!** reklama>
Dawne stajnie na terenie koszar byłego 15. Wielkopolskiego Pułku Artylerii Lekkiej były w pierwszych tygodniach II wojny światowej miejscem kaźni bydgoszczan. Tu 5 września 1939 roku, w dniu zajęcia miasta, Niemcy urządzili tzw. tymczasowy obóz pracy dla internowanych Polaków. Tutaj trafiali aresztowani przedstawiciele inteligencji, członkowie Związku Zachodniego, osoby podejrzane o stawianie oporu, itd.
Obóz istniał do 1 listopada 1939 roku. Tu przesłuchiwano, torturowano i zabijano. Stąd wywieziono także setki bydgoszczan na rozstrzelanie do Doliny Śmierci pod Fordonem i do innych miejsc masowych egzekucji. Wiele osób zaginęło bez śladu. Ponure, drewniane wnętrza stajni były świadkami wielu przerażających scen, o których opowiadali nieliczni uratowani.
Segmenty z garażami
Stajnie, znajdujące się obecnie bliżej ulicy Powstańców Warszawy niż Gdańskiej, są, mimo upływu lat, w niezłym stanie. Wojsku nie były już potrzebne, stąd zostały wystawione na sprzedaż. Nabył je pochodzący z Kamieńca Podolskiego deweloper Andrzej Kriukow, właściciel firmy „Elita-Inwest”, działającej w Bydgoszczy od kilku lat.
- Wnętrze zostanie podzielone na dwie kondygnacje - powiedział nam. - Projekt przewiduje powstanie tu około 60 mieszkań dwupoziomowych, w postaci segmentów. Każde z nich będzie mieć 80-90 mkw. powierzchni. Wszyscy mieszkańcy będą też mieli „do kompletu” przydomowy ogródek oraz garaż.
Głównym problemem dla Andrzeja Kriukowa, który w Polsce mieszka już od wielu lat (ostatnio w Poznaniu) i ma za sobą liczne budowy - głównie domów, jest fronton dawnych stajni, który z uwagi na swą architektoniczną wartość (budowla pochodzi sprzed ponad stu lat i została wzniesiona z tzw. pruskiego muru) powinien pozostać w możliwie niezmienionym kształcie, ale w wielu miejscach mur przez dziesięciolecia uległ uszkodzeniom i teraz będzie wymagał naprawy, nie tylko w sposób fachowy, ale i stylowy.
Konserwator dopilnuje
- Zgoda na przeróbkę wydana została właśnie pod warunkiem zachowania architektonicznych walorów frontonu. Będziemy tego pilnowali - mówi miejski konserwator zabytków, Sławomir Marcysiak.
Jak nam powiedział Andrzej Kriukow, ukończenie inwestycji będzie możliwe najwcześniej latem przyszłego roku.