Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukasz L. przyjechał specjalnie do Bydgoszczy, żeby wyłudzić automobil. Schował go w Warszawie

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
18 października 1927 roku bydgoski sąd skazał Łukasza L. za popełnione oszustwo na karę jednego roku pozbawienia wolności.
18 października 1927 roku bydgoski sąd skazał Łukasza L. za popełnione oszustwo na karę jednego roku pozbawienia wolności. Archiwum
Również i w dobie raczkującego dopiero automobilizmu nie brakowało osób, które starały się wejść w posiadanie luksusowych pojazdów drogą kradzieży.

Łukasz L. pochodził z Kresów Wschodnich, ale mieszkał w Warszawie. Kiedy w Polsce pojawiły się pierwsze samochody, od razu zamarzył o posiadaniu własnego pojazdu. W tym celu wybrał się w sierpniu 1927 roku do... Bydgoszczy.
Nieufne „Auto Palace”
W naszym mieście 27-letni wówczas Łukasz L. udał się do firmy „Auto Palace” przy ul. Gdańskiej 158. Tam przedstawił się jako właściciel hurtowni kosmetycznej w Warszawie i „posiedziciel” wielkich dóbr ziemskich w Kowszowie na ziemi grodzieńskiej. Ponieważ wygląd zewnętrzny klienta nie pozostawiał niczego do życzenia, właściciel firmy zgodził się na odbycie automobilem próbnej przejażdżki, a następnie przystał na sprzedaż auta za sumę 15 tys. zł. Łukasz L. zaproponował jednak, że wystawi czek na konto banku PKO w Warszawie, płatny w ciągu tygodnia na sumę 10 tys. zł, a resztę dopłacić miał w późniejszym terminie. W „Auto Palace” takie rozwiązanie nie spodobało się sprzedawcom i klient odszedł z niczym.

Łukasz L. miał jednak szczęście. Następnego dnia, 13 sierpnia, idąc ulicą Warszawską, zauważył jadącą taksówkę. Zatrzymał ją i zapytał, gdzie można nabyć w naszym mieście przechodzone auto. Tak się złożyło, że zatrzymany szofer, Antoni S., akurat chciał się pozbyć swojego automobilu, nie był bowiem w stanie spłacać zaciągniętego na jego zakup kredytu.

Obydwaj panowie przystali na cenę 11.000 zł. Łukasz L. miał jednak przy sobie tylko ów czek na 10.000 zł, brakujący tysiąc obiecał przysłać później. Bydgoski taksówkarz zawierzył swojemu klientowi i dał mu kluczyki do auta. Kupiec wręczył Antoniemu S. czek i odjechał do Warszawy.
Kiedy po kilku dniach taksówkarz udał się na pocztę czek zrealizować, okazało się, że konto nie istnieje już od 20 lipca. Szofer w desperacji namówił kolegę i wspólnie udali się do wsi Kowszowa pod Grodnem w poszukiwaniu śladów oszusta. Tam odnaleźli teściów Łukasza L., którzy oświadczyli, że i ich pokradł i chętnie wydaliby go w ręce policji, gdyby tylko wiedzieli, gdzie się znajduje.
Sytuacja wydawała się właściwie beznadziejna, a jednak na skutek zbiegu okoliczności zakończyła się happy endem.
Rok nie wyrok?
Na początku września warszawska policja odnalazła i aresztowała Łukasza L. W dodatku jego osobisty szofer zdradził Antoniemu S. miejsce garażowania przywiezionego z Bydgoszczy auta. Szofer zabrał więc swój automobil i szczęśliwy z takiego obrotu sprawy wrócił do domu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!