MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Łuczniczka Bydgoszcz na finiszu ligi. A potem zmiany

Marcin Karpiński
Przyjście Dragana Mihailovicia zmieniło niewiele. Pod jego wodzą zespół ponosi kolejne porażki i spadł w tabeli na przedostatnie miejsce.
Przyjście Dragana Mihailovicia zmieniło niewiele. Pod jego wodzą zespół ponosi kolejne porażki i spadł w tabeli na przedostatnie miejsce.
Porażka poniesiona u siebie na początku marca z Espadonem Szczecin odbija się czkawką. Dziś Łuczniczka nie jest pewna utrzymania w PlusLidze. Jeżeli nie zdobędzie punktów w dwóch ostatnich meczach, na koniec zagra o 15. miejsce z AZS Częstochowa

Takiego obrotu sprawy nikt się nie spodziewał. Od początku sezonu bydgoskiej drużynie idzie jak po grudzie, a po ostatniej porażce w Lubinie, również w wyniku wygranej BBTS Bielsko-Biała w Szczecinie (3:2), spadła na przedostatnie miejsce w tabeli. Za nią już tylko outsaider, AZS Częstochowa, który do tej pory odniósł cztery zwycięstwa (m.in. z Łuczniczką), w tym ani jednego w stosunku 3:0.

Jeśli w dwóch spotkaniach (w Radomiu i Jastrzębiu) kończących fazę zasadniczą PlusLigi ekipa Łuczniczki nie zdobędzie punktów i nie wyprzedzi BBTS, zagra o 15. miejsce ze wspomnianym AZS. A przy okazji zafunduje kibicom niepotrzebne nerwy, bo przegrany tej rywalizacji - o czym już wielokrotnie pisaliśmy - będzie musiał stoczyć baraże z I-ligowcem, który spełni wymogi licencyjne uprawniające do występów w najwyższej klasie rozgrywkowej. A taki pierwszoligowiec - wiadomo - stanie na głowie i będzie niezwykle zmobilizowany, żeby dostać się do elity.

Prezes Łuczniczki Piotr Sieńko nie ukrywa, że drży przed każdym spotkaniem.

- Cały sezon jest dla nas porażką i każdy kolejny mecz nie zmienia tego stanu rzeczy - mówi szef klubu. - Sytuacja, co tu kryć, robi się napięta. Na razie myślę tylko o tym, żeby drużyna jak najlepiej zagrała w dwóch najbliższych zawodach.

To zadanie nie będzie łatwe. Rywalami bowiem będą ósmy w tabeli Cerrad Czarni Radom i walczący o miejsce w czwórce Jastrzębski Węgiel.

- Jeśli gdzieś mamy wygrać, to pewnie w Radomiu, lecz może zdarzyć się również tak, że nawet ewentualne zwycięstwo nie da nam awansu w tabeli, gdyż Bielsko-Biała dwa ostatnie mecze rozegra przed własną publicznością z Bełchatowem i Gdańskiem, i może pokusić się o niespodziankę - analizuje drugi trener Łuczniczki Marian Kardas.

On sam nie pamięta tak słabego sezonu w wykonaniu bydgoskich siatkarzy.

Dlaczego dają się ogrywać?

Więcej spodziewano się po przyjściu serbskiego trenera Dragana Mihailovicia. Ale przełomu w grze bydgoskiego zespołu jak nie widać, tak nie widać...

- Robimy wszystko, i tak samo to wyglądało z trenerem Piotrem Makowskim, żeby zawodnicy spisywali się jak najlepiej. Z przykrością muszę jednak stwierdzić, że nie ma efektów tej pracy - dodaje Marian Kardas. - Czy drużynie brakuje motywacji? Na pewno nie. Czy brakuje charakteru? Też nie. Każdy daje z siebie wszystko. Chłopacy nie okazują załamania. Przegrywamy, ponieważ tracimy przewagi, tak jak to było w Lubinie, lub przy prowadzeniu 2-1 w meczu nie potrafimy postawić kropki nad „i”. Wracając do ostatniego spotkania, zaliczyliśmy całkiem dobry procent gry w ataku, lecz gospodarze pod tym względem okazali się jeszcze lepsi. Trener Mihailović pokazuje, żeby spróbować innych schematów rozegrania piłki. Zwraca uwagę na różne elementy. Naprawdę staramy się zmienić obraz naszej gry. Być może zawodnikom brakuje doświadczenia?

Jedno na razie jest pewne. Po tym sezonie należy się w Łuczniczce spodziewać kolejnych zmian kadrowych.

- Obecnie w tym temacie nic konkretnie nie mogę powiedzieć poza tym, że nie będziemy czekać ze zmianami tak długo, jak w zeszłym roku - przyznaje Sieńko. - Rynek zawodników i trenerów już ożywił. Można myśleć o różnych koncepcjach, ale najpierw trzeba dograć sezon do końca.

Serb zostanie czy odejdzie?

Czy to oznacza, że Mihailović też - już po kilku tygodniach - może odejść? Czy wszystko zależy od wyników, które osiągnie z drużyną na koniec sezonu?

- Za wcześnie o tym mówić. W tej sprawie będzie musiał się wypowiedzieć też szkoleniowiec. Z pewnością entuzjazm byłby większy, gdybyśmy wygrali ostatnie spotkanie w Lubinie, a dziś, niestety, nie mamy powodów do optymizmu - dodaje prezes Łuczniczki.

W PlusLidze zaczyna się więc decydująca rozgrywka. Dla jednych to gra o tron, dla naszej drużyny już tylko o utrzymanie.

- Trzeba walczyć, walczyć i jeszcze raz walczyć! Wierzę, że ze strony zawodników walki nie zabraknie i utrzymamy PlusLigę dla Bydgoszczy - żywi nadzieję trener Kardas.

Oby sztab szkoleniowy wydusił z zawodników jak najwięcej, bo nie chcemy degrengolady bydgoskiego sportu.

POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!