https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Łowcy minionego czasu

Krzysztof Błażejewski
To wielki paradoks. Bezcenne kadry z naszej przeszłości mamy szanse gromadzić dzięki... ich wyprzedaży na Zachodzie.

To wielki paradoks. Bezcenne kadry z naszej przeszłości mamy szanse gromadzić dzięki... ich wyprzedaży na Zachodzie.

<!** Image 2 align=right alt="Image 134891" sub="To zdjęcie publikowane jest w Polsce po raz pierwszy. Przedstawia rejestrację polskich jeńców wojennych z Armii „Pomorze”, którzy 5 września 1939 roku znaleźli się w „kotle” w miejscowości Łowinek w okolicach Świecia / Fot. Ze zbiorów Archiwum Państwowego w Bydgoszczy">Obecne pokolenie Niemców nie wstydzi się już przeszłości. Na fali powszechnego konsumpcjonizmu chce zarabiać również na rodzinnych pamiątkach. Na przykład z zasobów byłych żołnierzy Wehrmachtu i innych wojskowych formacji.

Taka postawa sprawia, że po prawie 70-letnim niebycie jest coraz łatwiej odszukać i nabyć unikatowe zdjęcia z czasów drugiej wojny światowej. Do niedawna z tego okresu znanych było właściwie tylko kilkadziesiąt zdjęć z Bydgoszczy i naszego regionu, opatrzonych i stale powtarzanych we wszelkiego rodzaju wydawnictwach i prasie. Tyle ocalało z wojennej pożogi w polskich domach i atelier miejscowych nielicznych fotografów. Inaczej być nie mogło.

<!** reklama>Włodzimierz Kałdowski, urodzony w Bydgoszczy miłośnik fotografiki, autor kilkunastu zachowanych zdjęć z okresu okupacji, wykonywał je z narażeniem życia. Polakom fotografować nie było wolno. Przyłapanie na pstrykaniu z ukrycia mogło oznaczać tragiczne konsekwencje.

Odwrotnie wyglądało to u zwycięzców. Chętnie i z zapałem starali się dokumentować szlak swoich bojowych i okupacyjnych dokonań. Po 1945 roku dorobek ten wylądował głęboko na dnie rodzinnych szuflad. Dopiero teraz jest z nich wydobywany.

Nowy rynek

Kilka lat temu zrodziła się w Polsce moda na kolekcjonowanie starych pocztówek. Szczególnie zbiorów z ziem zwanych ongiś odzyskanymi, a także z utraconych Kresów Wschodnich. Nagle ceny poszły mocno w górę i okazało się to doskonałym biznesem. Teraz rynek widokówek „siadł”, bo niewielu nowości można się jeszcze na nim spodziewać. Otwiera się za to nowy. Rynek starych zdjęć z rodzinnych szuflad i albumów. Obdarzony tą zaletą, że praktycznie nieskończony. Rynek dla „łowców czasu”. Minionego bezpowrotnie, ale możliwego do przywrócenia dzięki chwilom utrwalonym na kliszach.

Rynek archiwalnych zdjęć od dłuższego czasu dokładnie śledzi Eugeniusz Borodij, dyrektor Archiwum Państwowego w Bydgoszczy. Przez ostatni rok udało się jemu i jego współpracownikom pozyskać kilkadziesiąt unikalnych zdjęć, głównie z okresu drugiej wojny światowej z Bydgoszczy i innych miejscowości w naszym regionie. Są na nich dumni żołnierze Wehrmachtu, maszerujący ulicą Gdańską, parada zwycięzców na rynku w Chojnicach, jeńcy polscy odpoczywający w Osiu, zniszczona elektrownia w Gniewkowie... Wiele tych zdjęć- zwłaszcza dotyczących egzekucji 9 i 10 września na Starym Rynku w Bydgoszczy - można było obejrzeć na okolicznościowych wystawach, prezentowanych w bydgoskim archiwum i delegaturze IPN.

- Szukamy wszędzie, gdzie się da. Po antykwariatach, pchlich targach, giełdach i aukcjach - mówi Eugeniusz Borodij. - Są one dostępne nie tylko w Niemczech, ale i w innych krajach zachodniej Europy. Bardzo silnie rozwinięty pod tym względem jest także rynek w USA. Chodzi o materiały zdobyte przez amerykańskie wojska w Europie. Nie tak dawno licytowano tam kolekcję zdjęć z czasów wojny, przedstawiających aresztowanych Polaków w koszarach przy ulicy Gdańskiej w Bydgoszczy. Niestety, tamtejsze ceny to już zupełnie inna bajka. Zostaliśmy przebici.

Z jednej strony

Zdaniem Borodija, sytuacja ta ma złe strony, bowiem wojnę i okupację pokazuje przez pryzmat jednej tylko uczestniczącej w niej strony. Dominują w tej sytuacji obrazy defilad wojsk niemieckich w różnych miastach w regionie, wiece, partei- tagi, wizyty dostojników III Rzeszy, ale także jeńców polskich, zniszczeń wojennych, a nawet scen aresztowań i egzekucji. Jest to jednocześnie na tyle cenne, że nie można rezygnować z poszukiwań. Tym bardziej, że nie ma żadnych szans na podobne pamiątki po stronie polskiej.

- Inny problem, na który również nie mamy wpływu - uważa Eugeniusz Borodij - to powszechna wyprzedaż kolekcji nie w całości, ale podzielonych na części. Wynikają z tego problemy z ustaleniem, gdzie i kiedy zdjęcia zostały wykonane, bo niewiele z nich jest opisanych. Czasami identyfikacja jest bardzo trudna lub niemożliwa, nawet gdy uchwycone zostały topograficzne szczegóły. Tego rodzaju zdjęcia uświadamiają, jak bardzo nasze otoczenie ulega zmianom. Na przykład zdjęcie wykonane z podwórza szkoły na rogu placu Kościeleckich i ulicy Bernardyńskiej w Bydgoszczy mogliśmy zidentyfikować tylko dzięki temu, że ściana obecnego WOK się nie zmieniła. Żaden inny budynek widoczny na zdjęciu - na przykład bydgoska synagoga - już dziś nie istnieje.

Kto wie, czy niebawem nie przyjdzie pora na otwarcie kolejnego rynku, tym razem na Wschodzie. Armia Czerwona wywiozła z naszego terenu ogromne ilości wszelkich archiwaliów i dokumentów, zapewne także wiele zdjęć. Część mogła trafić na zasadzie „trofiejnych pamiątek” w prywatne ręce. Otwarte pozostaje pytanie, czy przetrwały do dziś.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski