Wojewódzki Inspektorat Transportu Drogowego w Bydgoszczy wzbogacił się o jedyne w kraju tak nowoczesne urządzenie diagnostyczne.
<!** Image 2 alt="Image 174188" sub="Nowa mobilna stacja diagnostyczna pozwoli skontrolować każdy pojazd -
bezpośrednio po zatrzymaniu go na drodze
Fot. Tadeusz Pawłowski">
Specjalnych kontroli z użyciem nowego sprzętu nie będzie, ale kierowcy - głównie tirów - muszą się liczyć z tym, że już na drodze będą poddawani kontroli technicznej.
Raport i skierowanie
Dotychczasowa praktyka była taka, że gdy inspektorzy uznali, iż stan techniczny pojazdu budzi wątpliwości - sporządzali raport, a wóz był kierowany na wyznaczoną stację kontroli pojazdów.
Od wczoraj na drogach regionu kierowcy mogą spodziewać się niespodzianki - mobilnej stacji diagnostycznej. Przewoźna stacja ma praktycznie takie same możliwości, jak normalna, do której jedziemy robić badania techniczne.
Na drodze inspektorzy będą mogli zbadać stan zawieszenia samochodów, sprawność hamulców, a nawet skład spalin.
Rozmiary urządzenia diagnostycznego są regulowane - dlatego na przykład będzie można badać nim nie tylko tiry, ale także auta osobowe.
<!** reklama>
Ściślejsza współpraca
Tymczasem po tragicznym wypadku z udziałem ciężarówki na rondzie Toruńskim, w którym zginęła mała dziewczynka, bydgoski ratusz nawiązał ściślejszą współpracę z inspekcją transportu drogowego.
- Wychodzimy naprzeciwko głosom, które domagają się wycofania ruchu tirów z miasta - mówi Piotr Kurek, rzecznik prasowy prezydenta Bydgoszczy. Stefan Markowski, zastępca prezydenta miasta, spotkał się z inspektorami. Okazuje się, że w Kujawsko-Pomorskiem jest najwięcej w Polsce punktów kontroli wagowej, bo czterdzieści. Problem w tym, że w samej Bydgoszczy był tylko jeden taki punkt - w dodatku nieczynny, bo nie spełniał już parametrów. W najbliższym czasie powstaną dwa - gdzie, tego jeszcze nie wiadomo.
To niemożliwe
Jak mówi rzecznik prezydenta miasta, wprowadzenie całkowitego zakazu ruchu tirów w Bydgoszczy raczej nie wchodzi w grę.
- Transport samochodowy to średnio w kraju i w Bydgoszczy 60 procent ruchu - mówi Piotr Kurek. - Zamknięcie miasta dla tirów oznacza kłopoty w dowozie towarów dla sklepów, także tych wielkopowierzchniowych, których duża część ulokowana jest głównie w centrum. Zakaz ruchu dla tirów oznacza w takim przypadku konieczność przeładowywania dostaw na mniejsze samochody, czyli w efekcie - wzrost cen produktów.