Bulwersujących opowieści o zachowaniu menelki ze Śluzowej mieszkańcy mają mnóstwo. Problem w tym, że na razie interwencje policji na nic się zdają... - Wzywamy patrole, ale niewiele to zmienia, działa na krótką metę - opowiadają. - Powiadomiliśmy też dzielnicowego z komisariatu na Błoniu. Ten raz był, wpuściła go nawet do środka. Potem z nim rozmawialiśmy, to powiedział, że wygląda na to, że kobieta się stara. I że sam te awantury musi zobaczyć na własne oczy... Oczywiście libacja na parterze była w niedzielę. Ale telefonu dzielnicowy nie odbierał...
O zakłócanie ciszy
Potem okazało się, że dzielnicowy się po prostu... zmienił. Nowy zapowiada, że zastanowi się z komendantem komisariatu, co dalej robić. Ma to być efekt pisma, które mieszkańcy wysłali do komendanta. - Czy naprawdę trzeba wysyłać listy polecone, żeby policja zauważyła i zlikwidowała problem? - pytają bezradni lokatorzy.
- To prywatna kamienica, więc problem jest dodatkowy, lokatorem powinien zająć się właściciel - stara się wyjaśniać działanie funkcjonariuszy podkomisarz Przemysław Słomski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Dzielnicowy będzie się kontaktował z rejonowym ośrodkiem pomocy społecznej. Lokatorzy ze swojej strony mogą nas zawiadomić imiennie o zakłócaniu ciszy nocnej. Wtedy sprawa trafi do sądu, ten może nałożyć mandat...
Mieszkańcy uśmiechają się na te słowa: - Sami policjanci z patroli mówią, że to bez sensu, bo ona i tak nie zapłaci.
Dwa dni właściciela
Z właścicielem z Tczewa nie udało nam się porozmawiać - nie odbierał telefonu. Rozmawiał z nim podobno dzielnicowy. - Właściciel prosił o dwa dni na zastanowienie się, taką mamy informację od dzielnicowego - mówią mieszkańcy. - Czas minął i nic...