Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Licznik „startowy” Zygmunta Łuczkowskiego zatrzymał się na 3213 kilometrach...

Tadeusz Nadolski
Ultramaratończyk Zygmunt Łuczkowski powoli kończy sezon. Ostatnim poważnym startem był niedawny bieg na 100 km.

Był to już 31. Supermaraton Kalisia, który odbył się w miejscowości Bliznów.

Na starcie, który wyznaczono na godz. 6.30, stanęło 122 zawodników. Organizatorzy wyznaczyli limit czasowy, który wynosił 12,5 godz. Trasa liczyła 10 km „dobiegu” oraz 6 pętli po 15 km.

Niestety, pogoda nie rozpieszczała uczestników. Rozpoczęli bowiem rywalizację w lekkim deszczu, który towarzyszył im przez ponad cztery godziny. Biegło więc się ciężko, z powodu unoszącej się mgły i wilgoci w powietrzu.
- Planowałem osiągnąć czas poniżej 10 godzin - powiedział nam bydgoszczanin. - Na początku wszystko układalo się dobrze. Pierwsze 10 kilometrów przebiegłem w 54 minuty, na następnych nawet zyskałem, ale na trzech ostatnich pobiegłem wolniej i nie udało mi się złamać 10 godzin. Zabrakło mi 5 minut i 31 sekund. Myślę, że w przyszłym roku uda mi się to zrobić. Mimo tego byłem bardzo zadowolony z tego rezultatu, bo w porównaniu z ubiegłym rokiem poprawiłem go aż o 38 minut i 10 sekund - dodał Łuczkowski.

Dodajmy, że ostatecznie do mety dotarło 86 osób. Zygmunt Łuczkowski w kategorii open sklasyfikowany został na 37. miejscu i zwyciężył w kategorii +60.

- Mogę tylko dodać, że generalnie lepiej czuję się na dłuższych dystansach, gdzie biegnie się wolniej, długo lub bardzo długo, niż krótko a szybko - powiedział nam zawodnik TKKF Kolejarz.
Wśród mężczyzn triumfował Tomasz Walerowicz z niesamowitym czasem 6.53,57. Wśród kobiet triumfowała Dominika Stelmach, która także uzyskała rewelacyjny czas - 8.01,41. Godny podkreślenia jest heroizm zawodniczki, która już na piątym kilometrze zanotowała upadek. Następnego dnia po prześwietleniu okazało się, że biegła ze złamanym żebrem.
Kończący się powoli rok był bardzo udany dla bydgoskiego ultramaratończyka. W sumie na swoim „liczniku: zapisał 3213 kilometrów „startowych”. Złożyło się na to 56 maratonów i pięć biegów ultra, w tym 48-godzinny, w którym zajął 3. miejsce zaliczając 329,082 km.

Teraz Zygmunt Łuczkowski bierze sobie „urlop”, co nie oznacza, że zupełnie rezygnuje z biegania. Będzie trenował 2-3 razy w tygodniu po 20-30 km. Jego organizm nie może sobie pozwolić na zupełną bezczynność sportową, bo to grozi dużym osłabieniem, a nawet infekcją.
Normalne treningi wznowi 6 stycznia 2016 roku - na początek od siłowni, by wzmocnić mięśnie brzucha. Pierwszy start - na 100 km - ma zaplanowany w marcu, w kwietniu wybiera się do Rudy Śląskiej na bieg 12-godzinny, a w maju na najważniejszą imprezę w przyszłym roku - bieg sześciodobowy na Węgrzech.
To będzie jego debiut w takim ekstremalnym wyczynie, do którego będzie się specjalnie przygotowywać.
Na zakończenie nasz rozmówca za pośrednictwem redakcji chce podziękować swojemu klubowi, TKKF Kolejarz, za wsparcie oraz zaapelować do ewentualnych sponsorów o pomoc. Czeka pod nr. telefonu 501-597-070.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!