Lepperowi ciągle mało stołków

Do zajmowania kolejnych stanowisk w państwowych instytucjach przez działaczy Samoobrony wezwał Andrzej Lepper podczas sobotniego zjazdu wojewódzkiego tej partii.

Na kujawsko-pomorski zjazd Samoobrony w podtoruńskim Przysieku przybyło 185 delegatów. Pojawił się także szef partii, wicepremier i minister rolnictwa Andrzej Lepper. Dużo mówił o polityce kadrowej.

<!** reklama left>Szef regionalnej Samoobrony, poseł Lech Kuropatwiński, wyliczał, że ludzie związani z tą partią zajmują 145 stanowisk w instytucjach i agencjach państwowych w naszym regionie. Najwięcej w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, gdzie członkowie Samoobrony zajmują, między innymi, stanowiska dyrektora i wicedyrektora. Jest też 10 kierowników i 95 innych pracowników związanych z tą partią.

- Panie przewodniczący, nagana się panu należy. Za mało mamy zatrudnionych. Napiszcie, że Lepper powiedział, że za mało jest zatrudnionych ludzi z Samoobrony - tak Andrzej Lepper apelował do dziennikarzy i komentował wyliczenia posła Kuropatwińskiego.

Stwierdził, że Samoobrona nie będzie potulnym koalicjantem, który tylko daje swoje głosy w Sejmie i nie oczekuje niczego w zamian. Wskazywał, że przez ludzi innych partii, choćby SLD i Platformy Obywatelskiej, też obsadzane są różne urzędy i instytucje.

Zdaniem wicepremiera, Samoobrona jest prześladowana. Ma o tym świadczyć sprawdzanie przez prokuraturę list z podpisami poparcia dla tej partii z wyborów w ostatnich latach. Skarżył się, że działacze Samoobrony mają do niego pretensje, bo jako wicepremier nie interweniuje w tych sprawach.

- Nie mam wpływu na prokuraturę. Jest samodzielna i niezależna, ale opamiętania trochę! A to ma jeden cel: zniechęcić ludzi do składania w przyszłości podpisów na naszych listach - dodał Andrzej Lepper.