Wczoraj w bydgoskim sądzie zapadł wyrok na Andrzeja Z. Lekarz, który trzy lata temu uciekł z miejsca wypadku, usłyszał wyrok bezwzględnego pozbawienia wolności. Dodatkowymi karami były: ośmioletni zakaz prowadzenia pojazdów, trzyletni zakaz wykonywania zawodu lekarza oraz wpłata 10 tys. zł nawiązki na rzecz ofiar wypadków drogowych.
[break]
Przypomnijmy, że 26 lipca 2011 r. wieczorem w Mąkowarsku Andrzej Z., kierując mitsubishi outlanderem, potrącił jadącego motocyklem MZ Błażeja S. Mężczyzna zginął na miejscu. Oskarżony odjechał z miejsca wypadku, porzucił auto w Buszkowie i poszedł na najbliższy przystanek autobusowy. Tam zatrzymała go policja. Mężczyzna był pijany. Oskarżono go o spowodowanie śmiertelnego wypadku, ucieczkę z jego miejsca oraz kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwym. Wczoraj sąd uznał go winnym dwóch pierwszych zarzutów.
- Na to, że oskarżony mógł wypić alkohol przed wypadkiem, wskazywały tylko poszlaki, nie dowody. Sąd musi tłumaczyć wątpliwości na korzyść oskarżonego - mówił sędzia Łukasz Bem z bydgoskiego Sądu Rejonowego.
Nieudzielenie pomocy ofierze i ucieczkę z miejsca zdarzenia sąd określił jako „sprzeniewierzenie się przysiędze Hipokratesa”.
Wczorajszy wyrok jest nieprawomocny. Prokuratura wnosiła o 10 lat więzienia. Obrona już zapowiedziała apelację. Jej zdaniem ofiara sama przyczyniła się do zdarzenia, bo jechała po pijanemu, bez uprawnień i bez kasku.
Za nieudzielenie pomocy ofierze wypadku oraz błąd w sztuce lekarskiej maksymalna kara może wynosić 12 lat więzienia. Na próżno szukać jednak w Bydgoszczy procesów, w których zapadły takie wyroki.
