- Nie podchodzimy do tego w ten sposób, że musimy wygrać bardzo wysoko aby zmazać kompromitację z pierwszego meczu. [na Gibraltarze było 0:0 - red.] Zaakceptowaliśmy ten wynik, choć był niezadowalający. To się zdarza w piłce nożnej. Nie uważam, że po remisie z Europa FC jesteśmy na tym samym poziomie co rywal. Liczymy, że zagramy lepszy mecz niż przed tygodniem. Zwycięstwo to dla mnie priorytet. Chcemy od początku zaznaczyć, że gramy u siebie i dążymy do wygranej. Nie jest to kwestia przeciwnika. Grając na tym stadionie zawsze musimy wychodzić z takim podejściem, z pewnością siebie i zdecydowaniem - zapowiadał przed czwartkowym meczem Legia - Europa FC trener Wojskowych Aleksandar Vuković.
Mniej wiary w piłkarzy i ludzi zarządzających klubem przejawiali kibice. Nawet na Żylecie pozostało mnóstwo wolnych krzesełek (oficjalna frekwencja wyniosła 14 839). Częściowo przykryła je sektorówka zaprezentowana tuż przed rozpoczęciem spotkania. Przedstawiała... postać w czapeczce ze śmigiełkiem łudząco podobną do Dariusza Mioduskiego. Prezes i właściciel Legii zasłaniał na wizerunku twarz dłońmi, a całość podpisano hasłem "CZY LECI Z NAMI PILOT?".
Oprawa kibiców Legii z meczu z Europa FC:
Obawy o kolejną kompromitację na szczęście dla kibiców i pozycji Polski w klubowym rankingu UEFA się nie ziściły. Stołeczna drużyna od początku grała tak, jak powinna to robić w pierwszym meczu. Agresywnie, ofensywnie i na luzie. Prowadzenie legionistom szybko dał gol Carlitosa po uderzeniu zza pola karnego. Po niespełna kwadransie Sandro Kulenović podwyższył na 2:0.
O kolejnych 30. minutach można napisać tyle, że się odbyły. Podłamani Gibraltarczycy nie mieli ani pomysłu, ani umiejętności na przedostanie się w okolice pola karnego gospodarzy. Legioniści zadowolili się wymienianiem piłki w środku pola i od czasu do czasu podkręceniem tempa. Bramek z tego jednak nie przybywało, choć kibice przy stanie 2:0 domagali się jeszcze siedmiu.
Na drugą połowę nie wybiegł już Dominik Nagy, którego zastąpił Salvador Agra. Mecz nieco się rozruszał, najpierw w poprzeczkę trafił Carlitos, a po chwili biegnącego samotnie w stronę bramki rywala Hiszpana nieprzepisowo powstrzymał Sergio Sanchez. Za faul na swoim rodaku został ukarany czerwoną kartką, co odebrało gościom reszki nadziei na awans.
Po niespełna godzinie gry legioniści wykorzystali przewagę zawodnika. W zamieszaniu w polu karnym najlepiej odnalazł się Carlitos, który wbił piłkę do siatki z kilku metrów. Zadowolona z wyniku Legia dała w końcówce trochę pograć rywalom. W ostatnich minutach piłkarze z Gibraltaru stworzyli sobie trzy niezłe sytuacje. Honorowej bramki nie udało im się jednak zdobyć.
W II rundzie kwalifikacji LE legioniści zmierzą się z fińskim Kuopionem Palloseura, który wyeliminował FC Witebsk z Białorusi (2:0 i 1:1). Mecze 25 lipca i 1 sierpnia.
Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze
ZOBACZ TEŻ:
- Najwyższe transfery Polaków w historii. Kiedy padnie rekord?
- Kto będzie mistrzem? Zobacz typy bukmacherów
- Wstyd, hańba, kompromitacja... Remis Legii na Gibraltarze
- Vesović: Legia pokaże w tym sezonie nową twarz [WYWIAD]
- Novikovas: Oferta z Legii nie zdarza się często [WYWIAD]
- Zobacz najlepszą jedenastkę sezonu 2018/19 [GALERIA]
ZOBACZ TEŻ:>> SEKSOWNA DZIENNIKARKA SPORTOWA ROZEBRAŁA SIĘ, BY POMÓC ZWIERZĘTOM [ZDJĘCIA] <<
Sandro Kulenović po meczu Legia - Europa FC
