Lasy na Osowej Górze są pełne śmieci

- Od dwóch lat mieszkam na Osowej Górze i jakoś nigdy nie widziałam, żeby bałagan, a w zasadzie mówiąc najprościej: syf na obrzeżach lasu, był sprzątany - tak napisała do naszej redakcji pani Magdalena.

Wspomniała też o zaniedbanych okolicach sklepów przy ul. Kolbego, a także wokół marketów. Przysłała zdjęcia.
 - Tak wygląda praktycznie cała Osowa Góra. Pochodzę z Tucholi, z terenów pięknych i czystych. Nie jestem przyzwyczajona do takich widoków. Może władze miasta za mało się tymi sprawami interesują?! Ktoś tu sprząta? Gdzie jest Sanepid? Przecież wokół sklepów nie powinno być takiego bałaganu! Tu chodzą ludzie z dziećmi i ze zwierzętami. Jest mi najzwyczajniej w świecie wstyd wyjść z kimś na spacer koło domu.

Inwestycje w Bydgoszczy. Co zostanie zrobione w Bydgoszczy dzięki nadwyżce?

Skargę mieszkanki przekazaliśmy do Leśnictwa Osowa Góra. Okazuje się, że las jest sprzątany przez cały rok. Tyle, że sprzątający nie nadążają usuwać podrzucanych im „prezentów”.

- W zeszłym roku na sprzątanie Nadleśnictwo Żołędowo wydało aż 80 tysięcy złotych - mówi Kazimierz Stosik, inżynier nadzoru z Nadleśnictwa Żołędowo. - Wywieźliśmy ponad 40 ton odpadów plus śmieci zbierane indywidualnie przez leśników. Poza butelkami, folią i tekturą ludzie chętnie zostawiają wśród drzew kanapy, stare telewizory. Odpady wielkogabarytowe są dla nas największym problemem. Zdarza się też, że ktoś przyjeżdża do lasu z przyczepą gruzu. Mówimy ironicznie, że śmieci to dar polskiego narodu dla lasów państwowych...

Znasz najważniejsze kobiety w historii świata? [Quiz]

Nadleśnictwo raz w tygodniu zbiera śmieci zgłoszone przez leśników. O porządek, m.in. wzdłuż dróg, dbają także pracownicy Zakładu Usług Leśnych. - Współpracujemy z gminą Sicienko. My dajemy worki, rękawice, gmina przysyła człowieka, który zajmuje się sprzątaniem - mówi Przemysław Suchomski, leśniczy z Osowej Góry.

Kliknij poniżej i czytaj dalej na drugiej stronie

Od jakiegoś czasu pracownicy nadleśnictw patrolują przyrodnicze tereny razem z policją i bywa tak, że przyłapują na gorącym uczynku ludzi podrzucających na łono natury odpady. Leśnicy zaznaczają jednak, że przyłapanie śmiecącego to jedno, a udowodnienie mu winy to druga sprawa. Trudniejsza:

- Nawet jeśli widzimy stojący samochód i łączymy jego pojawienie się z górą śmieci, kierowca zawsze może się wszystkiego wyprzeć. Powie, że to nie jego śmieci - mówi Kazimierz Stosik. - Słyszałem, że jest kraj, w którym obowiązuje taki oto przepis: osoba przebywająca w lesie, a wokół której, w promieniu 10 metrów, widać śmieci, musi je pozbierać pod groźbą mandatu. U nas bardzo by się taki przepis przydał. Lasy Państwowe, zgodnie ze swoją definicją, to zasoby Skarbu Państwa, czyli nasze, wspólne. Zajmują prawie 8 milionów hektarów, czyli na jednego obywatela przypada około 20 arów. Do posprzątania lub do niezaśmiecania...

Tylko w 2015 roku na uprzątnięcie terenów leśnych Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Toruniu wydała ponad 1,08 miliona złotych. W województwie kujawsko-pomorskim zebrano 8700 metrów sześciennych śmieci, które zmieściłyby się w 145 tys. 60-litrowych workach! W minionym roku rekordową ilość śmieci usunięto z lasów w okolicy Włocławka, Grudziądza, Bydgoszczy oraz Torunia. Nieczystości wszelkiego typu spotyka się również w lasach, które graniczą w terenami ogrodów działkowych.