Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Laskowice. Mikołaj ma dopiero cztery miesiące, a już walczy ze śmiertelnym wrogiem - siatkówczakiem. Możemy pomóc!

Agata Kozicka
Agata Kozicka
Jeszcze nie zobaczył swoich rodziców, a już szanse, na to, że kiedykolwiek ich zobaczy stanęły pod znakiem zapytania.
Jeszcze nie zobaczył swoich rodziców, a już szanse, na to, że kiedykolwiek ich zobaczy stanęły pod znakiem zapytania. Archiwum rodziców Mikołaja
Mikołaj, czteromiesięczny syn Mariki i Marcina spod Laskowic, ledwo się urodził, a przyszło mi stoczyć bitwę o życie z siatkówczakiem, który zagościł w obu jego oczkach. Walczą o niego jego rodzice oraz wiele innych dobrych ludzi z powiatu i nie tylko. Nadal można im pomóc.

Kiedy Mikołaj miał 2 miesiące, rodzice po raz pierwszy zauważyli, że jedno oczko wygląda inaczej.

- Wróciłem z pracy, patrzę na synka i widzę, że ma na oczku białą poświatę - opowiada Marcin, tata Mikołaja, na co dzień kolejarz w Bydgoszczy. - W trzy dni załatwiliśmy wizytę u specjalisty w Toruniu.

- Pani doktor najpierw podejrzewała, że to może być rodzaj zaćmy, ale po dokładniejszym badaniu sama zbladła, zanim nam powiedziała - wspomina pan Marcin.

4-miesięczny Mikołaj ma raka, siatkówczaka i to w obu oczkach...

Okazało się, że Mikołaj ma raka, siatkówczaka i to w obu oczkach. - W jednym nawet guz zaczął niszczyć plamkę żółtą.

Decyzja zapadła natychmiast. Wrócili do domu, spakowali torby i wyjechali od razu do Warszawy do Centrum Zdrowia Dziecka. - Wiedzieliśmy, że nie mamy czasu do stracenia, że liczy się każdy dzień - mówi tata maluszka.

Rokowania były kiepskie. - Powiedziano nam, że trzeba ratować drugie oko, po na pierwsze już raczej nie będzie widział.

Były kiepskie, ale...

- Mikołaj przeszedł dwie tury chemioterapii i przed trzecią zgłosiliśmy się na badanie. Lekarz sprawdził, jak siatkówczak reaguje na terapię i wiadomości były bardzo dobre. W jednym oku guz prawie zniknął, w drugim, w tym, gdzie naruszona została żółta plamka - nastąpił ogromny regres. Źrenica zaczęła reagować.

Rodzice zdają sobie sprawę, że pewne zmiany, które nastąpiły w oku są już nieodwracalne.

- Ale jeśli cała terapia zadziała, to jest duża szansa, że nawet w tym bardziej zaatakowanym oku Mikołaj będzie widział kontrasty, kontury. Jest duża szansa, że będzie mógł normalnie funkcjonować - ma nadzieję pan Marcin. - Już teraz wiemy, że nas widzi, bo reaguje na nas.

Rodzice Mikołaja, pan Marcin i pani Marika wiedzą, że mieli też dużo szczęścia, że tak szybko zauważyli, że coś jest nie tak, że nawet kilka dni zwłoki i mogłoby nie być szansy. Mieli też dużo szczęście do ludzi wokół, bo do akcji pomocy całej rodzinie włączyli się przyjaciele, rodzina, znajomi, m.in. kibice Zawiszy Bydgoszcz, szkoły w powiecie, firmy, prywatne osoby.

- Mój zakład pracy wsparł mnie zapomogą, kiedy byliśmy w potrzebie.

Na portalu zrzutka.pl zorganizowano akcję zbiórki pieniędzy, by wesprzeć rodzinę Mikołaja w tym trudnym czasie.

Zrzutka na Mikołaja. Zebrano już ponad 150 tys. zł

- Każdy wyjazd do Warszawy to wydatki, musimy tam wtedy nocować w przyszpitalnym hotelu. Bez tego wsparcia nie dalibyśmy rady - przyznaje pan Marcin.

Mikołaja czekają jeszcze trzy tury chemioterapii. - Przez kilka dni po podaniu chemii jest obolały, ma bóle mięśniowe, kości i musi być na przeciwbólowych lekach. Ale poza tym to jest bardzo pogody chłopak. Śmieje się, bawi. No malutki jest. Trochę mało przybiera na wadze, więc teraz, za radą dietetyka, spróbujemy podawać mu dodatkowo specjalne mleko, bo na razie jest głównie na piersi.

Po chemii ogólnej lekarze chcą zastosować chemię dotętniczą - dowiadujemy się od taty chłopca.

Terapia stosowana w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie działa. - Wiemy o tym, że wiele dzieci wylatywało na leczenie do nowego Jorku, do doktora Abramsona. My już tam tez pisaliśmy, czy Mikołaj kwalifikowałby się do terapii za oceanem. Ale okazuje się, że w Warszawie stosują te samą terapię. Lekarze szkolą się w Nowym Jorku. Nie ma na razie potrzeby lecieć do USA.

Ale może być inna potrzeba. - Lekarze obawiają się, że ten siatkówczak, jako że tak szybko się pojawił i od razu w obu oczkach, może być genetyczny. A to znaczy, że wtedy będzie musiał przejść immunoterapię. Jest ona wprawdzie częściowo refundowana, ale nadal koszty mogą sięgnąć 800 tys. zł. Musimy wykonać badania genetyczne, by dowiedzieć się, czy czekają nas te wydatki.

Zbiórki i licytacje dla Mikołaja na Facebooku

Najbardziej na świecie chcieliby jednak usłyszeć, że Mikołaj już jest zdrowy, wyleczony. - A wtedy każda złotówkę, jaka zostanie na naszym koncie zebrana na pomoc Mikołajowi, przekażemy na inne potrzebujące dziecko.

Wkrótce, jak zapowiada pan Marcin, Mikołaj trafi do fundacji i będzie można, także na niego przekazać 1 proc. podatku. - Myślę, że konto KRS i finalizacja procedury nastąpi za jakieś 2 tygodnie. Jeśli ktoś chciałby na Mikołaja przekazać 1 procent podatku, prosimy się wstrzymać i wkrótce podamy nr KRS.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Laskowice. Mikołaj ma dopiero cztery miesiące, a już walczy ze śmiertelnym wrogiem - siatkówczakiem. Możemy pomóc! - Gazeta Pomorska