Pretensje o nieodśnieżone chodniki, brak placów zabaw, straty spółki WKS Zawisza i projekt budowy centrum handlowego - to tylko niektóre tematy spotkania z prezydentem Bydgoszczy.
<!** Image 2 align=right alt="Image 143242" sub="Obok mieszkańcow na spotkaniu z prezydentem pojawili się kibice Zawiszy Fot. Radosław Sałaciński">Wczoraj w Zespole Szkół nr 15 przy ul. Czerkaskiej filmem o Bydgoszczy oraz przedstawieniem głównych założeń budżetu miasta na 2010 rok rozpoczęło się spotkanie prezydenta Konstantego Dombrowicza z mieszkańcami osiedla. Jeden z jego uczestników zaatakował prezydenta o to, że na ulicy Grabowej od 38 lat nikt nie sprząta. - To chamstwo w najgorszym wydaniu - mówił, a kiedy w obronie prezydenta głos zabrał Grzegorz Boroń, zastępca dyrektora wydziału gospodarki komunalnej, starszy pan wykrzyczał: - Niech pan mnie nie denerwuje! Niech pan takich głupot nie opowiada. Bajki! Wstyd! Nikt tam nigdy nie sprząta.
Ostatecznie urząd obiecał, że na ulicy Grabowej pojawią się inspektorzy, którzy ocenią, czy jest brudno czy nie.
Ktoś inny zapytał prezydenta, dlaczego ulice nie są odśnieżane.
- Zima jest zimą - oświadczył prezydent. - Mieliśmy na walkę z nią pięć milionów, wydaliśmy cztery z kawałkiem. Odśnieżanie to wyrzucanie pieniędzy w błoto... Może dobrze by było, gdyby każdy z łopatką się przeszedł?
<!** reklama>Prezydent wyjaśnił też, że zasolonego śniegu do Brdy wyrzucać nie wolno, zatem trzeba byłoby wywozić go do Prądocina. - Każdy kilometr drogi kosztuje. Trzeba oszczędzać, jeśli się chce zbudować coś fajnego - dodał prezydent.
Kibice Zawiszy mieli do prezydenta kilka pytań, m.in., dotyczących nazwy stadionu, funkcjonowania spółki WKS „Zawisza” i... stylu udzielania odpowiedzi. - Rada Miasta zmieniła nazwę obiektów na Kompleks Sportowy Zawisza, a pan ciągle używa nazwy stadion miejski! - mówił jeden z nich.
- Kiedy odpowiada pan na nasze pytania, robi to pan niegrzecznie. Mówi: „koniec i kropka”. Wcześniej nazwał nas pan terrorystami - przypomniała pewna kobieta. - Jak to możliwe, że w 7 miesięcy prezes spółki WKS Zawisza zrobił straty na 1,5 miliona złotych? - pytał kibic.
Prezydent Konstanty Dombrowicz bronił się mówiąc, że przecież kompleks, to wiele obiektów. Zatem stadion może nazywać się „miejski”. Prezydent dodał, że równie dobrze można mówić o nim „Zawisza” i, że jemu to nie przeszkadza. Wyjaśnił też, że rozmawiając z kibicami stara się wypowiadać precyzyjnie, więc zwrot „koniec i kropka” oznacza jedynie koniec wypowiedzi.
- Miasto nie może dofinansowywać sportu - wyjaśniał prezydent. - Dlatego kupuje udziały w spółce. Pieniądze te (1,5 mln zł w 2009 oraz 1,3 mln zł 2010 - przyp. red.) miały być przeznaczone na wydatki bieżące. Prezes nie zrobił żadnej straty. Jeśli stowarzyszenie chce, możemy wycofać się z dofinansowania.
Kolejny uczestnik spotkania skrytykował prezydenta za to, że zgodził się na budowę centrum handlowego w miejscu, gdzie dziś jest „Makrum”. Inny szydził z włodarza, bo w czasie spotkania rozdawano „Bydgoski kalendarz seniora” na rok 2010. - Chciałem dać go mojej babci, ale tu jest zaproszenie na zajęcia w roku 2007 i 2008. Tu jest więcej takich kwiatków - oznajmił mówca, czym... wywołał salwę śmiechu.