Co łączy bieliznę, książkę, pierścionek zaręczynowy, zniszczoną walizkę i trykotową koszulkę? Wszystkie te rzeczy porzucili przypadkowo goście bydgoskich hoteli.
<!** Image 3 align=none alt="Image 175905" sub="Goście hotelowi często zapominają o rzeczach osobistych. Hotele muszą przez określony czas je przechowywać. Na zdjęciu magazyn hotelu „City”. Zguby prezentuje Renata Rakowska, asystent kierownika służby pięter Fot. Tymon Markowski">Co jeszcze można w nich znaleźć?
- Zdecydowana większość, około 99 procent, to ładowarki do telefonów – mówi Stefan Konitz, wiceprezes zarządu hotelu „City”, którego klienci zapominają też zabrać do domów kosmetyki czy bieliznę.
Buty, kosmetyki, walizka
- Zdarzały się też książki, buty czy uszkodzona walizka. Wszystkie te rzeczy zabezpieczamy i katalogujemy, są do odbioru u nas lub wysyłamy je na koszt zainteresowanego. Najpierw jednak nawiązujemy z taką osobą kontakt. Byłoby niezręcznie, gdybyśmy odesłali na przykład, bieliznę, do miejsca pracy - wyjaśnia wiceprezes hotelu, który jeszcze dwa miesiące temu wyeksponowane miał wszystkie zapomniane przez swoich gości rzeczy. - Były z kilku poprzednich lat. Po przejrzeniu ich i sprawdzenia ich stanu przydatności do użycia, oddaliśmy je do jednego z domów opieki - mówi Stefan Konitz.
„City” nie jest jedyny hotelem, w którym znajdują się tego typu skarby. Obsługa „Słonecznego Młyna” znalazła kiedyś w ogólnodostępnej łazience pierścionek.
- Okazało się, że był bardzo ważny dla właścicielki, bo był to pierścionek zaręczynowy. Oczywiście, odzyskała zgubę – mówi Karolina Przybylska z działu marketingu hotelu „Słoneczny Młyn”.
<!** reklama>- Kiedyś odsyłaliśmy klientowi koszulkę, do której jak się okazało był bardzo przywiązany, nie mógł bez niej spać. Przy znajdywaniu w hotelu rzeczy, o których ktoś zapomniał, bardzo zależy nam na tym, byśmy to my pierwsi poinformowali o tym zainteresowanego. Gdy klient dzwoni pierwszy, dla nas to już za późno - komentuje Joanna Franczak, właścicielka hotelu „Bohema”, jedynych „pięciu gwiazdek” w regionie, gdzie rekordy popularności biją również zostawione przez gości ładowarki.
Hotelową codziennością jest też to, że „z rozpędu” pakuje się do walizek wyposażenie pokoju, które nie do końca jest do tego przeznaczone... Z jednego z bydgoskich hoteli próbowano ukraść telewizor i umywalkę.
Smaczne stópki
- Są „zbieracze gadżetów”, którzy kolekcjonują rzeczy z logo hoteli,w których przebywają. Odkąd usunęliśmy nasz znak firmowy z ręczników i szlafroków, rzadziej znikają - mówi szefowa „Bohemy”, w której łakomym kąskiem są „stópki”. To połączenie dywanika z ręczniczkiem, z którym stopy gościa spotykają się po wyjściu spod prysznica. „Stópki” są bardzo dobre jakościowo, sprowadzane z Portugalii. Doceniają to także goście, którzy lubią zabrać dywanik na pamiątkę.
Zdarza się, że z „Brdy” przez roztargnienie ginie pokojowy klucz, standardem są kosmetyki.
- Na użytek gości jest u nas bezpłatne parzenie kawy i herbaty i torebki z nimi znikają z pokoi, mimo że widać, iż filiżanka jest nieruszona, więc kawa czy herbata nie była pita. Na obrazie z kamery mamy nawet nagrane, jak klientowi wypada saszetka herbaty z kieszeni. To jest jednak wliczone w koszty. Raz na pół roku ginie suszarka. Rzadko, choć zdarza się, że ktoś zabiera ręcznik. Pewnie na wypadek, gdyby nie było go w innym hotelu,w którym się znajdzie - komentuje Stefan Konitz z hotelu „City”.
Światowe zapominanie
- Śmiało można powiedzieć, że hotelowe zguby to ogólnoświatowy standard. Badania przeprowadzone na zlecenie sieci Novotel, dotyczące hoteli w Nowej Zelandii, Australii i na Fidżi wykazały, że klientom zdarzało się zapomnieć o siodle, wężu, habicie zakonnicy, protezie ręki, 2-metrowej rzeźbie. Z kolei gościom sieci Travelodge zdarzyło sie zapomnieć o prochach bliskiej osoby, szklanym oku, dziecku, figurce Buddy lub kluczykach do Bentley’a.
