https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kuratorium na 6?

Status laureata kuratoryjnego konkursu przedmiotowego to same profity. Nic dziwnego, że walczą o niego uczniowie, nauczyciele i rodzice. Walczą i skarżą się.

Status laureata kuratoryjnego konkursu przedmiotowego to same profity. Nic dziwnego, że walczą o niego uczniowie, nauczyciele i rodzice. Walczą i skarżą się.

Za dziesięć dni dzieci z podstawówek całego województwa, które wygrały finałowe etapy konkursów z polskiego, matematyki lub przyrody, spotkają się w bydgoskim Pałacu Młodzieży na gali. Wkrótce po nich zaproszeni zostaną uczniowie gimnazjów. To znak, że w naszych szkołach zakończył się emocjonujący czas dla 50.757 młodych osób z Kujawsko-Pomorskiego. Jeśli do tego doliczyć kibicujących im rodziców i nauczycieli, tworzy się prawdziwa armia ludzi zainteresowanych tematem. A, jak wynika z gorących dyskusji towarzyszących przebiegowi i publikacji wyników konkursów, temat to bardzo kontrowersyjny.

<!** Image 2 alt="Image 168729" sub="Kangur matematyczny, którego pierwszy etap odbył się w czwartek, to jeden z kilku konkursów, w którym dzieci i młodzież biorą masowy udział.
Fot. Tymon Markowski">

Owe 50 tysięcy jesienią przystąpiło do pierwszego etapu konkursu - w podstawówce można wybierać z trzech przedmiotów, w gimnazjach aż z dziesięciu. Po spełnieniu warunku procentowego progu poprawnych odpowiedzi, w grudniu znacznie mniejsza grupa startowała w etapie rejonowym. Najlepsi spotkali się w lutym i marcu na finałach.

Od początku słychać było zastrzeżenia do profesjonalnego przygotowania testów. - W gimnazjalnym zestawie z polskiego roiło się od błędów, częściowo później przez kuratorium uwzględnionych - opowiada jeden z fordońskich nauczycieli. - Wolę nie powtarzać, jak to było komentowane, także przez krytycznych wobec dorosłych uczniów. Zdumiała nas też liczba uczestników, ponad 1430, którzy przeszli do etapu rejonowego z biologii. Test był nieporównywalnie łatwy, promował uczniów zainteresowanych akurat tą nauką.

<!** reklama>

Biologia, zdaniem komentatorów ze środowiska szkolnego, miała też „szczęście” na etapie wojewódzkim. Na 124 finalistów, tylko dziewięciu (około 7 proc.) nie zyskało lukratywnego statusu laureata (warunkiem było uzyskanie 75 proc. punktów). Dla porównania, na matematyce „poległo” prawie 80 proc. finalistów, podobnie na angielskim (dane sprzed uwzględnienia odwołań). - To ma ogromne znaczenie praktyczne - tłumaczy mama Ani, zainteresowanej kontynuacją nauki na profilu biol.- chem. - Ci laureaci, dzięki łatwym zadaniom, podzielą między siebie miejsca w najatrakcyjniejszych klasach, których, jak wiadomo, ze względu na niż demograficzny, będzie w nowym roku mniej. Jeśli konkursy mają promować absolutnie najlepszych, niech kuratorium zadba o to, by wszystkie miały te same, wyśrubowane standardy.

Danuta Szymańska - Al Samarrai, dyrektor Wydziału Strategii i Rozwoju K-PKO, zapowiada bardzo szczegółową analizę wniosków pokonkursowych. Odpiera też zastrzeżenia rodziców i nauczycieli, m.in. ten o nieupublicznianiu wyników szczegółowych. Miało to utrudnić odwołanie się. - Zrobiliśmy to na wyraźną prośbę rodziców. W latach ubiegłych skarżono się, że uczniowie z niższymi wynikami byli narażeni na pewne szykany w szkołach. Odwołania tegoroczne są pojedyncze, często skuteczne, bo nie zapominajmy, że członkowie komisji są tylko ludźmi i mimo wielokrotnego sprawdzania, błędy, głównie przy zliczaniu punktów, zdarzały się. Sami wzięliśmy na siebie brzemię niezadowolenia, bo dopuściliśmy w regulaminie możliwość odwoływania się. Nauczycieli, skarżących się na brak możliwości wglądu do prac uczestników, odsyłam do regulaminu. Nie było z tym problemu.

- Szkoda, że tak pobłażliwi dla dzieci nie byli członkowie komisji konkursowych. Córka, po wielogodzinnym oczekiwaniu na swoją kolej, w części ustnej straciła punkty za... brak kontaktu wzrokowego, niewłaściwą postawę i zbyt cichą prezentację - żali się mama finalistki. - To absurd, nie startowała przecież do szkoły teatralnej!

W tym roku w konkursach brało udział rekordowo dużo uczniów (należy jeszcze dodać zawody współorganizowane przez kuratorium, np. matematyczną Ligę Zadaniową). - Za największą ich wartość, oprócz powszechności, uważam duże rozproszenie szkół sukcesu. Około 540 laureatów, ponad 700 finalistów nie pochodzi tylko z „elitarnych” placówek Bydgoszczy i Torunia. Analizując listy zwycięzców, proszę spojrzeć też pod kątem kapitalnej pracy nauczycieli Nakła, Radziejowa, Inowrocławia czy Grudziądza. Pedagodzy z tych „nieprofesorskich” ośrodków przygotowali po kilku, kilkunastu uczniów z najlepszymi wynikami - podsumowuje dyrektorka wydziału strategii.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski