Mały Kuba, jak już pisaliśmy, zmarł pod koniec sierpnia. Prokuratura nadal bada okoliczności tragedii.
Ta wydarzyła się w jednym z bydgoskich hoteli. 27-latka, pochodząca z Mazur, spotkała się w nim ze swoim znajomym, poznanym w internecie. Nie wiadomo, czy kobieta - oficjalnie będąca od paru lat w związku z innym mężczyzną - długo widywała się z nowym partnerem. Wiadomo natomiast, że w hotelowym pokoju pojawiła się z synem.
Ojciec chłopca nie wiedział, że mały i jego mama będą na noc w Bydgoszczy i że będą w hotelu. Myślał, że ona zabrała małego na badania genetyczne i tę noc matka z synem spędzą właśnie w szpitalu, czekając na wyniki.
Kłamstwo wyszło na jaw. Kobieta i jej nowy znajomy (35-latek) chcieli pobyć tylko we dwoje, a chłopiec miał grymasić i płakać. Wpadli więc na pomysł, że go uciszą. Kuba dostał środki nasenne, prawdopodobnie dwa razy. Zasnął, ale się nie wybudził. Zaczął stawać się siny.
Stan krytyczny
Karetka została wezwana do hotelu. Maluch w stanie krytycznym jeszcze tej samej nocy trafił do szpitala. Lekarze stwierdzili, że ośrodkowy układ nerwowy kilkulatka nie funkcjonuje. Malec nie oddychał samodzielnie. Badanie tomograficzne wykazało z kolei bardzo duży obrzęk mózgu. Mały pacjent już nie odzyskał przytomności, zmarł po paru dniach.
Matce oraz jej znajomemu prokuratura postawiła zarzuty spowodowania niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia drugiej osoby.
Lek na receptę
Wstępnie mówiono, że małemu podano relanium (to lekarstwo na receptę). Dzisiaj prowadzący sprawę wiedzą więcej. Benzodiazepiny to substancje czynne, które wykryto w krwi dziecka. Są to leki o działaniu przeciwlękowym, uspokajającym, nasennym, przeciwdrgawkowym.
- Matka chłopca przebywa w areszcie, jej znajomy także - mówi prok. Piotr Dunal z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ. - Matka przyznała się do tego, że ona podała synowi lek, natomiast otrzymała go od znajomego mężczyzny.
Nie ratownik, tylko stróż
Gdy para nie mogła dobudzić chłopca w hotelowym pokoju, tenże kolega matki próbował pomóc go reanimować. Wcześniej miał powiedział, że jest ratownikiem medycznym. Tymczasem mężczyzna ma tyle wspólnego ze służbą zdrowia, że pracował jako stróż w szpitalu.
27-latka ma dwoje starszych dzieci. Przebywają ze swoim ojcem biologicznym. To przyrodnie rodzeństwo zmarłego Kuby. Kobieta rozwiodła się z mężem, z którym ma dwójkę dzieci. Przez internet poznała mężczyznę. Z tego związku urodził się właśnie Kuba. Ojciec chłopca utrzymywał rodzinę, matka nie pracowała. Pod koniec wakacji okazało się, że kobieta jest po raz czwarty w ciąży.
Zarówno matce, jak i jej znajomemu, grozi od 3 do 15 lat więzienia.
Parę lat temu całą Polską wstrząsnęła tragedia w Opolu. 9-letnia dziewczynka zmarła, a jej 5-letni brat w stanie krytycznym trafił do szpitala. To po tym, jak matka podała świadomie dzieciom za duże dawki lekarstw. Sama też zażyła te środki. Kobieta przebywała z dziećmi (w sumie z czwórką) w ośrodku dla rodzin dotkniętych przemocą. Uciekła od męża.
Nieprzytomną dziewczynkę i chłopca znalazł w pokoju ich starszy brat. To on powiadomił pogotowie i policję.
