Oskarżeni awanturują się podczas konwojowania do sal rozpraw. Ludzie z ulicy próbują przemycić niebezpieczne przedmioty. Czy możemy czuć się bezpieczni w bydgoskim sądzie?
<!** Image 3 align=none alt="Image 211613" >
<!** Image 4 align=none alt="Image 211613" sub="Proces oskarżonych o zabójstwo bezdomnego - jeden z podsądnych (na zdjęciu u góry) atakuje fotoreportera. Bramki przy wejściach do sądu (zdjęcie dolne) to wstępna selekcja osób wchodzących. Fot.: tymon markowski">
Proces dwóch oskarżonych o śmiertelne pobicie mężczyzny na bydgoskim Starym Mieście. Policjanci prowadzą podsądnych korytarzem, gdy nagle oskarżeni rzucają się na fotoreportera robiącego zdjęcia. W ruch idą ręce, padają wyzwiska, wulgaryzmy. W scysję włącza się mężczyzna czekający na oskarżonych przed salą rozpraw. Robi się tak głośno, że z sąsiedniej sali wychodzi sędzia i upomina mężczyzn, żeby się uspokoili. Wzywa ochronę. Ale gdy strażnicy docierają na miejsce, panuje już spokój.
Jeszcze groźniej było w ubiegłym roku przed rozprawą osób oskarzonych o brutalne zabójstwo bezdomnego przy ul. Dworcowej. Jedna z osób oczekujących na oskarżonych popchnęła naszego fotoreportera. Poruszający się o kulach oskarżony próbował trafić laską w obiektyw aparatu. Kilka centymetrów dzieliło go od celu.
Policjanci twierdzą, że nie mogą podejmować w sądzie interwencji porządkowych. - Musimy pilnować, żeby nie doszło do ucieczki lub uwolnienia osób konwojowanych. W przypadku jednak zagrożenia życia lub zdrowia podejmujemy stosowne działania. To samo dotyczy zresztą konwojów poza budynkiem sądu - mówi nadkom. Maciej Daszkiewicz z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Za bezpieczeństwo w budynku sądu odpowiada jego prezes. Bydgoskie sądy są ochraniane przez agencję „Micros”. Jej ochroniarze obstawiają wszystkie cztery budynki sądowe: przy Grudziądzkiej, Nowym Rynku, Wałach Jagiellońskich i Toruńskiej.
<!** reklama>
- Wszyscy pracownicy mają licencję. Posługujemy się pałkami, gazem, kajdankami oraz chwytami obezwładniającymi. Obowiązuje nas ustawa o ochronie osób i mienia. Ale jeśli chodzi o interwencje, to nie możemy robić, co nam się podoba. Generalnie działamy na wezwanie pracowników sądu, przede wszystkim sędziów - mówi Wojciech Chylarecki, kierownik ochrony na terenie bydgoskich sądów.
Najważniejsze jest odpowiednie selekcjonowanie osób wchodzących. Zdarza się, że próbują wnieść noże, scyzoryki czy gaz obezwładniający. Awanturują się nie tylko oskarżeni w procesach kryminalnych. - Bywa, że rozwodnicy publicznie piorą swoje brudy i musimy interweniować. Zwykle wystarczy słowne upomnienie - dodaje Wojciech Chylarecki.