Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto pyta, ten... chce jak najwięcej zarobić

Monika Żuchlińska
- Jak schodzi lek? Jaka jest jego cena? - takie pytanie niemal codziennie słyszą farmaceuci. Wielu bardzo wyczerpująco odpowiada na takie pytania. Inni bardzo niechętnie.

- Jak schodzi lek? Jaka jest jego cena? - takie pytanie niemal codziennie słyszą farmaceuci. Wielu bardzo wyczerpująco odpowiada na takie pytania. Inni bardzo niechętnie.

Polskie prawo nie zabrania udzialania informacji przedstawicielom farmaceutycznym, co zdaniem środowisk medycznych powinno zostać jak najszybciej zmienione. Dziś jest najbardziej skuteczna metoda sprawdzania „lojalności” lekarzy.

<!** reklama left>- W jaki sposób przedstawiciel medyczny sprawdza lekarza, ile wypisuje recept? Czy lekarz nigdy nie proponował wykupienia recepty w konkretnej aptece? No, właśnie. Aptekarz też jest dawno wkręcony w biznes, bo na zawołanie podaje informacje, ile recept od kogo schodzi lub po prostu podaje przygotowany wydruk obrotu i koło się zamyka - tak na internetowym formu zdradza tajniki zawodu jeden z przedstawicieli medycznych.

A to, że takie pytania od przedstawicieli padają, nie ukrywają nawet farmaceuci.

- Nigdy nie podaję przedstawicielom żadnych informacji na temat sprzedawanych leków. Nie ma mowy o danych czy nazwiskach lekarzy, którzy specyfik danej firmy wypisują. Zazwyczaj przedstawiciele nie chcą aż tak szczegółowych danych, po prostu pytają, jak się dany lek sprzedaje. Ale takiej informacji ode mnie też nie usłyszą. Wiadomo, że jeśli w aptece w małej miejscowości „jego” lek dobrze schodzi, może domniemywać, że lekarz z tutejszego ośrodka ten specyfik przypisuje. W podobny sposób sprawdzają też apteki w dużych miastach, ulokowane w sąsiedztwie przychodni czy szpitali - mówi Grażyna Bargańska, właścicielka aptek w Warlubiu i Bydgoszczy. - Ode mnie, podobnie jak od większości właścicieli, takich informacji przedstawiciel nie otrzyma. Nie mam w tym żadnego interesu, by je przekazywać, wręcz przeciwnie - traktuje to jako tajemnice handlową. Ale nie jestem w stanie zaręczyć za każdego pracownika. Niewykluczone więc, że takie dane do firm jednak docierają.

Choć to lekarz przypisuje konkretny specyfik, pacjent ma jednak prawo wyboru - farmaceuta jest bowiem zobowiązany do podania mu nazwy tańszego odpowiednika. W praktyce jednak bardzo rzadko chory kupuje lek innej firmy.

- Zdarza się, że gdy pada cena leku, pacjent pyta o tańszy i równie skuteczny. My proponujemy zamiennik, a on się chwilę waha, a w efekcie i tak decyduje się na droższy, bo twierdzi, że lekarz mówił mu, że ten zapisany działa najlepiej. Dotyczy to głównie specyfików na schorzenia układu krążenia - dodaje farmaceutka. - Niepokoi nas też, gdy pacjent przychodzi z opakowaniem leku, który - jak twierdzi - dostał od swojego lekarza. To zazwyczaj kilka tabletek „na wypróbowanie” - jeśli okażą się skuteczne, lekarz zamieni dotychczas przyjmowany specyfik na inny. Takie praktyki nie powinny mieć miejsca, bo obrót lekami jest zarezerwowany dla aptek. Tymczasem taki gabinetowy obrót kwitnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!