https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kto nie ryzykuje, nie jedzie

Na tanią jazdę jest tyle sposobów, ilu kierowców. Jedni mówią o technice prowadzenia pojazdu, inni o alternatywnych paliwach i magnetyzerach. Ale rozwiązań idealnych nie ma.

Na tanią jazdę jest tyle sposobów, ilu kierowców. Jedni mówią o technice prowadzenia pojazdu, inni o alternatywnych paliwach i magnetyzerach. Ale rozwiązań idealnych nie ma.

<!** Image 2 align=right alt="Image 26683" >Dopóki nie wejdzie w życie ustawa o biopaliwach, dopóty wykorzystywanie najtańszego źródła napędu - oleju roślinnego - będzie w Polsce nielegalne. Chodzi o akcyzę, którą objęty jest gaz, benzyna i olej napędowy, a olej rzepakowy jeszcze nie.

Biopaliwa w natarciu

Batalia polityczna wokół ustawy trwa od lat, tymczasem w kraju powoli zaczyna się rozwijać podziemna branża biopaliwowa. Rolnicy sprowadzają urządzenia do estryfikacji oleju, powstaje coraz więcej firm dostosowujących silniki do spalania czystego oleju rzepakowego.

Pewien rolnik z podbydgoskich Białych Błot produkuje 1000 litrów biopaliwa na dobę i sprzedaje po 2,90 zł za litr. Nie chce jednak swojej działalności na razie szeroko reklamować, bo ma obawy, czy jakiś urzędnik nie znajdzie na niego paragrafu.

W myśl przepisów bowiem, jeśli wlejemy do baku coś, co nie jest objęte akcyzą, możemy mieć kłopoty. Nawet jeśli będzie to woda.

Okazuje się jednak, że życie toczy się inaczej, niż chciałby ustawodawca. Mechanicy samochodowi wiedzą najlepiej, że wlewamy do naszych aut różne rzeczy i nie boimy się eksperymentów.

<!** reklama left>- Masa ludzi miesza benzynę ze zwykłym olejem spożywczym. Smród jest jak z frytkownicy, ale da się jeździć. Tylko pompa wtryskowa szybciej siada i w ogóle eksploatacja silnika jest większa. Absolutnie nie polecam tego sposobu zimą. Olej robi się za gęsty i zapycha się filtr paliwa - mówi mechanik spod Bydgoszczy.

- Znam człowieka, który dostosowuje silniki do olejów roślinnych i można jeździć nawet na przepalonym tłuszczu po frytkach - zachęca właściciel jednego z bydgoskich warsztatów.

Gaz ponad wszystko

Od wczesnych lat 90. najbardziej rozpowszechnionym w Polsce paliwem alternatywnym był i jest nadal propan-butan. Początkowo drogie i technicznie niedoskonałe instalacje gazowe, dziś są w zasięgu możliwości każdego właściciela auta. Kosztują od 1,2 do 5,8 tys. zł. Jeśli jeździmy dużo, koszty zwracają się po niecałych dwóch latach. Jak obliczyła jedna z bydgoskich firm, na każdym tysiącu kilometrów jesteśmy średnio do przodu o ponad 100 złotych.

- Montujemy instalacje na bardzo starych silnikach i w nowych pojazdach prosto z fabryki. Od listopada wykonaliśmy też kilkanaście instalacji na gaz ziemny. To nowość. Od kwietnia można go tankować w Bydgoszczy. Wychodzi jeszcze taniej niż propan-butan - mówi Krzysztof Rybacki z Bydgoszczy, właściciel warsztatu.

Od dawna wśród kierowców toczy się spór o efektywność urządzenia zwanego magnetyzerem. Pomysł ten stosowali już w latach 40. minionego wieku niemieccy konstruktorzy czołgów. Chodziło wówczas o rozruch pojazdu. Dziś chodzi o jak najlepsze wykorzystanie paliwa, w czym pomóc ma pole elektromagnetyczne. Magnetyzer oczyszcza przewody paliwowe i podwyższa nasycenie mieszanki tlenem. Według producentów, wynalazek ma zmniejszyć zużycie paliwa o 10-20 proc. Zdaniem części mechaników, są to przesadzone szacunki.

- Mamy w warsztacie 8-letniego seata toledo. Ma magnetyzer. Ale w ogóle nie zmniejszyło się zużycie paliwa - mówi bydgoski mechanik Janusz Boroch.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski