[break]
„My, pracownicy Kliniki Psychiatrii, zwracamy się do Pana Dyrektora z gorącą prośbą o uwzględnienie naszych sugestii w sprawie wyboru najemcy do prowadzenia bufetu w nowym kompleksie szpitalnym. Przez 16 lat byliśmy zadowoleni z pana Romana Borowskiego, który przez te wszystkie lata włożył całą swoją pasję, wiedzę, kulturę osobistą oraz dyscyplinę w obsługę klientów psychiatrycznych. Wiemy, że obecna dyrekcja szpitala nic panu Romanowi nie obiecywała, ale od wielu lat mu powtarzano, że przechodzi wraz z innymi pracownikami psychiatrii do nowego budynku. Goszczący w starej klinice pan rektor UMK również pochlebnie wyrażał się o panu Romanie, który miał właściwe podejście do klientów i trafiał w ich gusta kulinarne” - to fragment listu całej załogi kliniki do Jacka Krysia, dyrektora szpitala im. Jurasza, z końca września.
- Kiedy przekazano mi kopię tego listu...
popłakałem się
ze wzruszenia - przyznaje Roman Borowski. Twierdzi, że szpitalny bufet był dla niego drugim domem, a gotowanie to jego wielka pasja. W piwnicy starego gmachu kliniki miał kiepskie warunki do prowadzenia małej gastronomii, więc żył nadzieją na lepszy standard w nowym budynku psychiatrii. Odkładał oszczędności na adaptację lokalu na bufet i kaucję, więc przeżył szok, gdy w czerwcu dyrekcja szpitala wypowiedziała mu umowę najmu lokalu w starej klinice, a propozycji poprowadzenia baru w nowym gmachu psychiatrii nie dostał.
Oferta Romana Borowskiego, mimo że została potem podwyższona, nie jest najkorzystniejsza dla szpitala. - Marta Laska, rzeczniczka „Jurasza”
Napisał do wicedyrektor Magdaleny Marciniak prośbę o wyrażenie zgody na kontynuację współpracy ze szpitalem, ale odpowiedzi nie otrzymał i dopiero po licznych nagabywaniach poproszono go, w końcu sierpnia, o przysłanie oferty z czynszem, wkładem własnym oraz wizualizacją zagospodarowania lokalu. - Dostałem na to cztery dni, ale zdążyłem wszystko zrobić, a 14 września dyr. Marciniak napisała mi, że „szpital podtrzymuje stanowisko w sprawie braku kontynuacji dalszej współpracy” - wspomina Borowski. Pomyślał, że jeśli zaproponuje dwukrotni e wyższy czynsz, dyrektorka zmieni zdanie. - Nie zmieniła, a na moją prośbę o podanie warunków, które usatysfakcjonowałyby szpital...
zareagowała śmiechem
i lekceważeniem, oświadczając: „Ależ ja od pana nic nie chcę”. Było mi bardzo przykro, bo po tylu latach uczciwej pracy nie zasłużyłem na takie potraktowanie - skarży się Borowski.
Pomyślał, że ktoś ma chrapkę na bufet i być może większą przychylność decydentów. Chyba się nie pomylił, zważywszy na odpowiedzi, jakie otrzymywał jego znajomy, także zainteresowany prowadzeniem szpitalnego bufetu.
- W lipcu usłyszałem, że szpital nie planuje otwarcia bufetu w nowym budynku, a że docierały do mnie inne informacje, podałem się za pracownika psychiatrii i wtedy na pytanie, kiedy otworzą bufet, odpowiedziano mi, że za dwa tygodnie - wspomina Krzysztof Dąbrowski.
Poczuł, że coś tu nie gra, więc we wrześniu zwrócił się do szpitala z oficjalnym wnioskiem o udostępnienie informacji o przeprowadzonych postępowaniach na najem lokalu pod bufet.
19 października otrzymał od dyrektor Marciniak odpowiedź , że „aktualnie szpital wystosował zapytania ofertowe, skierowane do dotychczasowych najemców tego rodzaju pomieszczeń w szpitalu, a przed zawarciem umowy najmu musi dokonać uzgodnień z organem tworzącym, co nastąpi w końcu 2015 r.”.
- Już wiedziałem, że...
ktoś tu ściemnia
bo znałem odpowiedź, jaką ta sama osoba wysłała do Romana Borowskiego - mówi Krzysztof Dąbrowski. Informuje profesora Jana Styczyńskiego, prorektora UMK, o sprzecznych informacjach, które są udzielane chętnym do najmu bufetu, i prosi go o nadzór nad prowadzonym przez szpital postępowaniem.
- To jest budynek szpitala i to on przeprowadza całą procedurę. Rektor zwrócił się o wyjaśnienia do dyrektora Krysia i otrzymał informację, że z dwóch rozpatrywanych ofert najmu korzystniejsza okazała się ta złożona przez firmę prowadzącą inne szpitalne bufety - informuje Marcin Czyżniewski, rzecznik UMK.
- Procedura nie została zakończona, a szpital jest na etapie pozyskania zgody uczelni na wynajęcie lokalu w nowym obiekcie - taką z kolei informację przekazała nam Marta Laska, rzeczniczka szpitala im. Jurasza, dodając, że „oferta Romana Borowskiego, mimo że została potem podwyższona, nie jest najkorzystniejsza dla szpitala”.