Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto ma apetyt na bufet w nowym budynku bydgoskiej kliniki psychiatrii?

Grażyna Ostropolska
Roman Borowski przez 16 lat prowadził bufet w starym gmachu kliniki psychiatrii przy ul. Kurpińskiego. Jego kunszt kucharski był doceniany przez personel i pacjentów, więc nie pojmuje, dlaczego dyrekcja szpitala już go nie chce.
Roman Borowski przez 16 lat prowadził bufet w starym gmachu kliniki psychiatrii przy ul. Kurpińskiego. Jego kunszt kucharski był doceniany przez personel i pacjentów, więc nie pojmuje, dlaczego dyrekcja szpitala już go nie chce. Dariusz Bloch
Kilkudziesięciu pracowników Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. Jurasza skierowało do dyrektora tej placówki, Jacka Krysia, prośbę o powierzenie prowadzenia bufetu panu Romanowi, który przez 16 lat serwował posiłki w starym gmachu przy Kurpińskiego.

[break]
„My, pracownicy Kliniki Psychiatrii, zwracamy się do Pana Dyrektora z gorącą prośbą o uwzględnienie naszych sugestii w sprawie wyboru najemcy do prowadzenia bufetu w nowym kompleksie szpitalnym. Przez 16 lat byliśmy zadowoleni z pana Romana Borowskiego, który przez te wszystkie lata włożył całą swoją pasję, wiedzę, kulturę osobistą oraz dyscyplinę w obsługę klientów psychiatrycznych. Wiemy, że obecna dyrekcja szpitala nic panu Romanowi nie obiecywała, ale od wielu lat mu powtarzano, że przechodzi wraz z innymi pracownikami psychiatrii do nowego budynku. Goszczący w starej klinice pan rektor UMK również pochlebnie wyrażał się o panu Romanie, który miał właściwe podejście do klientów i trafiał w ich gusta kulinarne” - to fragment listu całej załogi kliniki do Jacka Krysia, dyrektora szpitala im. Jurasza, z końca września.

- Kiedy przekazano mi kopię tego listu...

popłakałem się

ze wzruszenia - przyznaje Roman Borowski. Twierdzi, że szpitalny bufet był dla niego drugim domem, a gotowanie to jego wielka pasja. W piwnicy starego gmachu kliniki miał kiepskie warunki do prowadzenia małej gastronomii, więc żył nadzieją na lepszy standard w nowym budynku psychiatrii. Odkładał oszczędności na adaptację lokalu na bufet i kaucję, więc przeżył szok, gdy w czerwcu dyrekcja szpitala wypowiedziała mu umowę najmu lokalu w starej klinice, a propozycji poprowadzenia baru w nowym gmachu psychiatrii nie dostał.

Oferta Romana Borowskiego, mimo że została potem podwyższona, nie jest najkorzystniejsza dla szpitala. - Marta Laska, rzeczniczka „Jurasza”

Napisał do wicedyrektor Magdaleny Marciniak prośbę o wyrażenie zgody na kontynuację współpracy ze szpitalem, ale odpowiedzi nie otrzymał i dopiero po licznych nagabywaniach poproszono go, w końcu sierpnia, o przysłanie oferty z czynszem, wkładem własnym oraz wizualizacją zagospodarowania lokalu. - Dostałem na to cztery dni, ale zdążyłem wszystko zrobić, a 14 września dyr. Marciniak napisała mi, że „szpital podtrzymuje stanowisko w sprawie braku kontynuacji dalszej współpracy” - wspomina Borowski. Pomyślał, że jeśli zaproponuje dwukrotni e wyższy czynsz, dyrektorka zmieni zdanie. - Nie zmieniła, a na moją prośbę o podanie warunków, które usatysfakcjonowałyby szpital...

zareagowała śmiechem

i lekceważeniem, oświadczając: „Ależ ja od pana nic nie chcę”. Było mi bardzo przykro, bo po tylu latach uczciwej pracy nie zasłużyłem na takie potraktowanie - skarży się Borowski.

Pomyślał, że ktoś ma chrapkę na bufet i być może większą przychylność decydentów. Chyba się nie pomylił, zważywszy na odpowiedzi, jakie otrzymywał jego znajomy, także zainteresowany prowadzeniem szpitalnego bufetu.

- W lipcu usłyszałem, że szpital nie planuje otwarcia bufetu w nowym budynku, a że docierały do mnie inne informacje, podałem się za pracownika psychiatrii i wtedy na pytanie, kiedy otworzą bufet, odpowiedziano mi, że za dwa tygodnie - wspomina Krzysztof Dąbrowski.

Poczuł, że coś tu nie gra, więc we wrześniu zwrócił się do szpitala z oficjalnym wnioskiem o udostępnienie informacji o przeprowadzonych postępowaniach na najem lokalu pod bufet.

19 października otrzymał od dyrektor Marciniak odpowiedź , że „aktualnie szpital wystosował zapytania ofertowe, skierowane do dotychczasowych najemców tego rodzaju pomieszczeń w szpitalu, a przed zawarciem umowy najmu musi dokonać uzgodnień z organem tworzącym, co nastąpi w końcu 2015 r.”.

- Już wiedziałem, że...

ktoś tu ściemnia

bo znałem odpowiedź, jaką ta sama osoba wysłała do Romana Borowskiego - mówi Krzysztof Dąbrowski. Informuje profesora Jana Styczyńskiego, prorektora UMK, o sprzecznych informacjach, które są udzielane chętnym do najmu bufetu, i prosi go o nadzór nad prowadzonym przez szpital postępowaniem.

- To jest budynek szpitala i to on przeprowadza całą procedurę. Rektor zwrócił się o wyjaśnienia do dyrektora Krysia i otrzymał informację, że z dwóch rozpatrywanych ofert najmu korzystniejsza okazała się ta złożona przez firmę prowadzącą inne szpitalne bufety - informuje Marcin Czyżniewski, rzecznik UMK.

- Procedura nie została zakończona, a szpital jest na etapie pozyskania zgody uczelni na wynajęcie lokalu w nowym obiekcie - taką z kolei informację przekazała nam Marta Laska, rzeczniczka szpitala im. Jurasza, dodając, że „oferta Romana Borowskiego, mimo że została potem podwyższona, nie jest najkorzystniejsza dla szpitala”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!