Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz Rafał Muzolf z Bydgoszczy: - Po takiej ekstremalnej drodze krzyżowej wielu mówi o swojej przemianie

Grażyna Rakowicz
Ekstremalna Droga Krzyżowa to okazja do życiowego „detoksu” Ks. Rafał Muzolf z parafii Rzymskokatolickiej pw. Przemienienia Pańskiego w Bydgoszczy mówi o przemianie duchowej.
Ekstremalna Droga Krzyżowa to okazja do życiowego „detoksu” Ks. Rafał Muzolf z parafii Rzymskokatolickiej pw. Przemienienia Pańskiego w Bydgoszczy mówi o przemianie duchowej. arkadiusz wojtasiewicz/polskapress
To naprawdę dobry czas na to, aby podczas tej kilkugodzinnej drogi przemyśleć wiele spraw i pośród nocy naprawdę czuć Bożą obecność. Warto zrobić sobie taki życiowy „detoks”. Zobaczyć co jest ważne, a co należałoby zmienić. Po takiej ekstremalnej drodze wielu mówi o swojej przemianie i uważam, że o to tu chodzi - mówi ks. Rafał Muzolf z parafii Rzymskokatolickiej pw. Przemienienia Pańskiego w Bydgoszczy.

W wielu miejscach Polski, także regionu odbywają się teraz lub jeszcze będą, Ekstremalne Drogi Krzyżowe (EDK). Czego są wyrazem?
Zapewne jest to wyraz chrześcijańskiej wiary i przeżywanego w Kościele czasu Wielkiego Postu. To także obraz naszych czasów, gdzie żyjemy w ciągłym zabieganiu, stresie i niepewności, w „walce” o jutro, o zdobywanie nowego doświadczenia zawodowego czy życiowego. I to coraz większe zainteresowanie Ekstremalną Drogą Krzyżową pokazuje, że ludzie potrzebują takiego oderwania się od swojej codzienności, od tego pędu. Potrzebują czasu dla siebie. Szczególnie młode pokolenie, które często chodzi ze słuchawkami na uszach i nieustannie dostaje jakieś bodźce z zewnątrz, nie pozwalające im na chwilę refleksji. Ta cisza w ich życiu jest wtedy nieobecna a przecież trudno jest usłyszeć siebie i głos Boga, jeśli tyle dzieje się wokół. Do tej pory na naszą bydgoską EDK zapisało się ponad 230 osób, głównie pomiędzy 30 a 50 rokiem życia. Zdarzają się także osoby w podeszłym wieku, nawet po 70-tce. Nie brakuje też nastolatków czy całych rodzin, które wspólnie zanoszą swoją intencję.

Ksiądz Rafał Muzolf z Bydgoszczy: - Po takiej ekstremalnej drodze krzyżowej wielu mówi o swojej przemianie
źródło: własne

ks. Rafał Muzolf

Jakie są to intencje?
Przede wszystkim to prywatne intencje, z którymi nie każdy chce się dzielić. Wielu podejmuje ten trud, bo chce też uprosić łaskę zdrowia dla członka swojej rodziny, nawrócenie kogoś na wiarę czy wyjście z nałogu. Nie brakuje próśb o dobre studia, o znalezienie dobrego męża czy żony. O to, aby rozpocząć nowy etap w życiu, poukładać jakieś sprawy rodzinne lub zawodowe, czy przygotować się do generalnej spowiedzi świętej. Pewnie znajdziemy i takich, którzy chcą się sprawdzić nie tylko w tym sensie duchowym, ale i fizycznym. Zatem ilu uczestników, tyle różnych intencji…W tym roku mamy także ogólną intencję, diecezjalną – o nowe powołania do życia kapłańskiego i zakonnego. To naprawdę dobry czas na to, aby podczas tej kilkugodzinnej drogi przemyśleć wiele spraw i pośród nocy naprawdę czuć Bożą obecność. Warto zrobić sobie taki życiowy „detoks”. Zobaczyć co jest ważne, a co należałoby zmienić. Po takiej ekstremalnej drodze wielu mówi o swojej przemianie i uważam, że o to tu chodzi. Biblijna scena Przemienienia Jezusa na górze Tabor jest dla nas tego przykładem - Apostołowie musieli wejść na nią i dopiero tam, doświadczyli tego boskiego blasku Jezusowego oblicza. Podobnie i my, „wspinamy się”, aby doświadczyć Jego obecności.

Co księdza motywuje do udziału w Ekstremalnej Drodze Krzyżowej?
Z jednej strony - są to moje osobiste intencje. To taki czas na przemyślenia i spojrzenie na moją pracę jako kapłana, duszpasterza i katechety w szkole. Z drugiej strony – zabieram ze sobą intencje parafian oraz pacjentów, których na co dzień odwiedzam w szpitalu. Wielu z nich chciałoby uczestniczyć w EDK, ale z wiadomych względów nie mogą. Proszą więc, by „wziąć” ich prośby i dziękczynienia.

To jaka trasa przed uczestnikami?
Od kilku lat mamy dwie - jedna ma 41 km, a druga 27 km. Ta droga ma być ekstremalna, czyli rzeczywiście dużym wyzwaniem, czymś co nas wiele kosztuje. A zazwyczaj owoc tego co nas wiele kosztuje, lepiej smakuje. Doświadczamy zmęczenia, niekiedy bólu fizycznego, a także zniechęcenia – wszyscy wokół nas już śpią, a my wędrujemy.

Nocą, samotnie, w milczeniu, w skupieniu, bez komfortu. Po co tak?
Właśnie po to, aby było ekstremalnie, czyli żebyśmy przynajmniej w części poczuli mękę i cierpienie Pana Jezusa. Często bowiem - przeżywając Drogę Krzyżową w kościele rozważamy ją jedynie myślą, duchowo. Wspominamy, że Jezusa skazano na śmierć, następnie przypominamy Jego upadki oraz osoby, które spotkał podczas swej drogi. Aż w końcu, że zawisł na krzyżu. Rzadko uświadamiamy sobie jaki ogrom cierpienia i bólu doświadczył On na swojej Drodze Krzyżowej. A przecież zgodnie z przekazem ewangelijnym był chłostany rzymskim biczem, który okaleczał Jego ciało i zadawał wielki ból. I właśnie to cierpienie Pana Jezusa, możemy bardziej doświadczać podczas Ekstremalnej Drogi Krzyżowej, bo i do nas - na tej trasie przychodzi zniechęcenie, zaczyna coś boleć, czujemy się słabi i zmęczeni. Niekiedy pojawiają się myśli „po co mi to?”, przecież mógłbym teraz wypoczywać w domu. Ale z drugiej strony Pan Jezus na swojej Drodze Krzyżowej nie mówi, że nie da rady. Nie zatrzymuje się, nie wycofuje i nie narzeka, bo zbawienie świata polega na Jego posłuszeństwie. Nawet za cenę cierpienia i śmierci na krzyżu. Drugim celem EDK jest spojrzenie na siebie. To tak naprawdę doświadczenie, że i ja z Bożą pomocą mogę przezwyciężać swoje słabości i grzechy oraz mieć swój udział w Męce Zbawiciela. Przyznam, że swego czasu krytycznie odnosiłem się do Ekstremalnej Drogi Krzyżowej. Uważałem, że skoro Pan Jezus szedł nią w ciągu dnia - a miała niespełna kilometr i prowadziła wąskimi uliczkami Jerozolimy na Golgotę - to czemu ma służyć taka nocna Droga Krzyżowa? Gdy jednak zetknąłem się ze świadectwami ludzi – jej uczestników to zrozumiałem, że dla wielu była to droga oczyszczenia oraz nabrania duchowych sił do swojego codziennego, niekiedy skomplikowanego życia. Jeśli oni jej potrzebowali, to tym bardziej należy rozwijać i ukazywać wartość tej niecodziennej Ekstremalnej Drogi Krzyżowej.

Czy trzeba EDK ukończyć, aby się liczyło? Czy to raczej nie o to chodzi…
Myślę, że nie o to tu chodzi. Jeżeli ta droga ma być okupiona jakimś późniejszym problemem zdrowotnym, to lepiej z niej oczywiście zrezygnować. Należy do tego podejść z rozsądkiem i mierzyć siły na zamiary. Gdy ktoś nie jest w stanie jej ukończyć, bez problemu może zrezygnować i powrócić do domu. Prosimy jedynie o przekazanie nam, tej informacji. Zdarza się, że osoby te przyjeżdżają na drugi dzień swoim samochodem do kościoła w Opławcu, by w ten sposób ukończyć Ekstremalną Drogę Krzyżową. To świadectwo, że dla nich miało to istotne znaczenie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ksiądz Rafał Muzolf z Bydgoszczy: - Po takiej ekstremalnej drodze krzyżowej wielu mówi o swojej przemianie - Gazeta Pomorska