Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krwawy popis zręczności

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
RETRO TEMAT DNIA
RETRO TEMAT DNIA
Kiedy spotkali się na imprezie, nikt nie przypuszczał, jak fatalnie może się ona skończyć. Przez przypadek.

W sobotni wieczór 19 kwietnia 1987 roku w jednym z mieszkań bloków przy ul. Grunwaldzkiej, wzniesionych w pobliżu ronda, spotkała się grupa dobrych znajomych. Na stole pojawiły się, jak zwykle, butelki wódki i z wielkim trudem, jak niemal wszystko w tamtych czasach, zdobyte zakąski, o które postarała się gospodyni imprezy, Katarzyna T.
[break]

Fatalny pomysł

Około północy, kiedy całe towarzystwo miało już porządnie „w czubie”, jeden z gości zaproponował „zabawę” w rzucanie nożami do celu. Tak się złożyło, że miał w tym wielką wprawę, występował bowiem nawet w bydgoskich lokalach rozrywkowych, demonstrując widowni swoją doskonałą precyzję rzutów.
Gospodyni dysponowała akurat odpowiednim do tego celu rzeźnickim, bardzo ostrym nożem, więc Teodor W. mógł pokazać pełnię posiadanych umiejętności, celując wielokrotnie w kuchenną deskę do krojenia przeważnie trafiając w sam jej środek.
Jego popisy tak rozochociły gospodynię, że sama postanowiła spróbować swoich sił w tej sztuce.
Już pierwszy rzut w wykonaniu Katarzyny T. okazał się jednak tragiczny w skutkach. Zamiast trafić w deskę, nóż rzucony ręką kobiety „skręcił” w złą stronę i ugodził Teodora W. w klatkę piersiową, wbijając się głęboko w ciało ostrym ostrzem i uszkadzając serce. Ofiara natychmiast osunęła się na podłogę, obficie brocząc krwią.
Katarzyna T. i wszyscy obecni w jej mieszkaniu wpadli w panikę. Ktoś wyciągnął z ciała Teodora nóż. Gospodyni w skrajnej panice, aby się „nie wydało”, wymyśliła, że trzeba jak najszybciej pozbyć się nieprzytomnego gościa z mieszkania i następnie wezwać na ratunek pogotowie.
Katarzynie udało się przy pomocy gości wwlec nieprzytomną ofiarę do windy. Ona i Kazimierz F. zjechali z ciałem na parter i wrócili do mieszkania pieszo po schodach, by pozacierać ślady. Następnie gospodyni zadzwoniła po pomoc na pogotowie, twierdząc, że wychodząc z domu w towarzystwie Kazimierza, w windzie natknęła się całkiem przypadkowo na nieprzytomnego, mocno krwawiącego, zupełnie obcego i nieznanego jej człowieka.
Przybyły lekarz pogotowia stwierdził zgon Teodora W. z powodu wykrwawienia się.
Milicyjne śledztwo wykryło jednak prawdziwy przebieg wydarzeń. Katarzyna T. i jej goście jesienią 1987 roku stanęli przed sądem. Ona została oskarżona o nieumyślne zabójstwo, pozostali - o zatajenie prawdy.

Bez zamiaru zabójstwa

Sąd Wojewódzki w Bydgoszczy 17 września 1987 roku uznał Katarzynę T. za winną śmierci Teodora W., przyjmując jednocześnie, że nie działała ona z zamiarem bezpośredniego zabójstwa i wymierzył jej karę 5 lat pozbawienia wolności. Pozostali oskarżeni za tajenie prawdy skazani zostali na kary półtora roku pobytu za kratami w zawieszeniu.

P.S. Imiona występujących osób zostały zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!