W środę w nocy z zagrody w miejscowości Podlaski (gmina Szubin) uciekło 30 krów. Właściciel kupił je w Bawarii w celach hodowlanych. Pierwszego dnia udało się złapać 17.
- Krowy były prosto z transportu - mówi Dariusz Zieliński, właściciel stada. - To się stało około północy z wtorku na środę. Przy rozładunku część krów się oddzieliła. Zwierzęta poszły w las. Kiedy próbowałem je zapędzić do zagrody, rozpierzchły się pozostałe.
Były rozdrażnione
<!** Image 2 align=right alt="Image 15730" >Właściciel kupił trzydzieści krów rasy limousine w Bawarii. Bydło miało za sobą dwie doby podróży. Na dodatek pochodziły z trzech stad i znalazły się w nowym, nieznanym sobie miejscu. Były osłabione, rozdrażnione.
Rasa ta charakteryzuje się brązową maścią, z charakterystycznymi rozjaśnieniami wokół oczu. Właściciel kupił je w celach hodowlanych. W dalszej perspektywie, po powiększeniu stada o jałówki, miały być przeznaczone na mięso. To bardzo drogie bydło. Nabywca nie chce mówić o cenie jednej sztuki, ale żartuje, że jakby ktoś znalazł taką krowę i chciał przeznaczyć ją na mięso, to on da mu pieniądze, aby sobie je kupił, byle tylko oddał krowę.
Prawie sto osób szukało
Już pierwszego dnia w akcji wzięli udział strażacy. Jak już informowaliśmy wczoraj, w poszukiwaniu zwierząt uczestniczyły jednostki OSP z Ciężkowa, Chomętowa, Kcyni, Łankowic, Nakła, Rynarzewa, Szubina i Turu, a ponadto słuchacze Podoficerskiej Szkoły Pożarnictwa w Bydgoszczy.
W czwartek w akcji brało udział 75 strażaków, pięciu jeźdźców na koniach z pobliskiej stadniny, a także uczniowie i okoliczni mieszkańcy, którzy swą postawą mile zaskoczyli właściciela stada. Przeszukiwano lasy w miejscowościach Tur, Głęboczek, Brzóski, Łochowo, Potulice.
W środę złapano 17 sztuk. Wczoraj „namierzono” pięć krów. Ale rano nie udało się ich zagonić do zagrody. Później jednak cztery z nich dotarły do niej z pomocą ludzi. Jedna po południu nadal cieszyła się wolnością. Ponadto cały czas szukano pozostałych ośmiu sztuk bydła.
- Jeśli dziś ich nie odnajdziemy - mówił na miejscu akcji zastępca komendanta powiatowego PSP w Nakle - najprawdopodobniej zakończymy poszukiwania. Właściciel pewnie nadal będzie szukał swojej zguby.