Warmiński, Wierzbicki, Magdziński, Markwart - dla większości bydgoszczan nazwiska te kojarzone są jedynie z patronami ulic. Dziś mało kto wie, jak wiele ci ludzie zrobili, by Bydgoszcz mogła być polskim miastem.
<!** Image 2 align=right alt="Image 67800" sub="Uroczystości powitania wojsk polskich na Starym Rynku w Bydgoszczy 20 stycznia 1920 roku. Z ramienia Polskiej Rady Ludowej i rządu Rzeczypospolitej oddziały wita dr Jan Biziel (pierwszy z lewej) późniejszy honorowy obywatel miasta. /Fot. Archiwum">Kiedy mowa o 11 listopada, święcie niepodległości, wspomina się przede wszystkim to, co działo się w Warszawie, Lublinie, Krakowie, Białymstoku... Mówi się o Piłsudskim, Dmowskim, Daszyńskim, Paderewskim. Tak samo w Bydgoszczy, jak i w każdym z polskich miast. Na bydgoskim Starym Rynku i przed pomnikiem Wolności nie pada za to zwykle ani jedno słowo o udziale bydgoszczan w dziele tworzenia państwa.
Bunt niemieckich żołnierzy
Bo też dzień 11 listopada 1918 roku niczym szczególnym w pamięci polskich mieszkańców Bydgoszczy się nie zapisał. Odwrotnie było w przypadku Niemców stanowiących wówczas przytłaczającą większość bydgoszczan. Dzień wcześniej, 10 listopada, doszło bowiem do buntu żołnierzy niemieckich w koszarach przy ul. Gdańskiej. Grupa rewolucjonistów z miejscowego garnizonu dokonała nieudanego zamachu na życie komendanta - generała Krausego.
<!** reklama>Następnego dnia wojsko pod czerwonymi sztandarami przedefilowało Gdańską, by na „masówce” utworzyć radę żołnierską. 11 listopada powstała w Bydgoszczy niemiecka rada robotnicza, by reprezentować ludność cywilną, a następnie doszło do połączenia w radę robotniczo-żołnierską. Widząc rozwój wydarzeń, zareagowali i Polacy. 16 listopada powstała 38-osobowa Polska Rada Ludowa na miasto Bydgoszcz z dr. Janem Bizielem na czele.
<!** Image 3 align=right alt="Image 67800" sub="20 stycznia 1920 roku. Trybunę powitalną ustawiono przed nieistniejącym dziś pojezuickim kościołem w zachodniej pierzei Starego Rynku.">Czy Bydgoszcz znajdzie się odradzającym się państwie polskim? Tego wówczas nikt jeszcze nie mógł wiedzieć. Kwestię tę miały rozstrzygnąć rokowania prowadzone na konferencji w Wersalu. Decyzja została podjęta dopiero 28 czerwca 1919 roku, a ostateczny kształt granic Niemcy i Polska ratyfikowały w lipcu. Postanowienia miały jednak wejść w życie dopiero 20 stycznia 1920 roku.
To, że rada polska w Bydgoszczy powstała tak szybko, że polskość w mieście była obecna i widoczna, to efekt działania wielu ludzi. W gronie tym są jednak osoby, które dla polskiej Bydgoszczy zdziałały szczególnie wiele. Właśnie w tych dniach listopadowych, dniach dumy z postawy i działań naszych przodków, które doprowadziły do powrotu Polski na mapę Europy, powinniśmy o nich pamiętać.
Czy tak się dzieje?
Rozmawiając niedawno z jednym ze starszych bydgoszczan, lokalnym patriotą, doszedłem do wniosku, że tak nie jest. Mój rozmówca sam przyznał, że potrafi wymienić kilka nazwisk osób działających jeszcze pod zaborami na rzecz polskości miasta, ale z trudem je identyfikował. Kiedy pytałem przedstawicieli młodego pokolenia, okazywało się, że nazwiska kojarzą im się bardziej z konkretnymi ulicami niż osobami ich patronów. Bo tak właśnie jest. Mówimy: idziemy Magdzińskiego, Wierzbickiego, jedziemy Markwarta czy Warmińskiego. Kim byli patroni tych ulic, wiedzą dziś już tylko nieliczni bydgoszczanie.
W świecie zdominowanym przez media i globalizację, regionalnych tożsamości winny bronić lokalne władze i miejscowe organizacje. Jeśli dobrze wypełniają swoją rolę, mieszkańcy nie mają zwykle problemów z identyfikacją lokalnych postaci historycznych, pozytywnie odbierają wizerunek swojego miasta, dobrze w nim się czują. O lokalną tożsamość warto i trzeba dbać.
A jak jest w przypadku Bydgoszczy?
Gdyby przyszło stworzyć taki właśnie lokalny bydgoski panteon na Dzień Niepodległości, to kto powinien się w nim znaleźć? Wybór jest dość prosty, aczkolwiek zawsze mogą być zastrzeżenia, że tych osób jest za mało. Spróbujmy wymienić tylko kilka z nich.
Warmińskiego Dom Polski
Różny był ich rodowód, różny los. Niektórzy wolnej Polski nie doczekali. Inni cieszyli się niepodległością, byli potem w pierwszych szeregach. Jan Biziel jako delegat miasta i rządu Rzeczpospolitej odbierał paradę wojsk polskich wkraczających do Bydgoszczy 20 stycznia 1920 roku, Władysław Piórek został pierwszym polskim honorowym obywatelem miasta. Janowie - Teska i Filipiak mieli doczekać nawet klęski II Rzeczpospolitej w drugiej wojnie światowej.
Najstarszym z nich był Teofil Magdziński, prawnik, uczestnik jeszcze Wiosny Ludów i powstania styczniowego. Wielkopolanin, w Bydgoszczy zamieszkał w końcu lat 60. XIX wieku. Tak wybitnej postaci polskiej w tym mieście wcześniej nie było. Zasiadał w radzie Bydgoszczy, gdzie przeciwstawiał się germanizacji miasta. Zasłynął z wystąpienia przeciwko świętowaniu 80-lecia zaboru: - To niegodziwe drażnić umysły polskie - miał powiedzieć. - Rozbiór Polski jest zbrodnią, której nie należy święcić.
Magdziński był posłem do Sejmu Rzeszy, przewodniczącym koła polskiego. Jego pogrzeb w 1889 roku w Bydgoszczy był wielką manifestacją narodową.
Ryszard Markwart pochodził z Prus Wschodnich, z rodziny polsko-niemieckiej. Do Bydgoszczy trafił z Berlina, gdzie był wojskowym kapelanem, w wieku 31 lat i objął probostwo w bydgoskiej farze. Rychło rozwinął działalność wspierającą polską mniejszość, propagował polskojęzyczne książki i prasę, działał w towarzystwach polskich. W 1906 roku Markwart założył cmentarz Nowofarny, a latem pojechał na wakacje do Świnoujścia, gdzie utonął podczas kąpieli. Miał 38 lat.
Równie przedwcześnie odszedł Emil Warmiński. Lekarz pochodzący z Bydgoszczy poczuł się Polakiem dopiero w trakcie studiów w Berlinie. Kiedy rozpoczął praktykę w naszym mieście, w domu przy Gdańskiej 9 wywiesił tabliczkę po polsku „lekarz”, czym zszokował niemieckich kolegów po fachu. Działał w niezliczonych organizacjach polskich. W 1907 roku wykupił dom przy ówczesnej ul. Gamma (dziś Warmińskiego) i zorganizował w nim Dom Polski. Zmarł na gruźlicę w wieku 28 lat, w 1909 roku.
Melchior Wierzbicki, prawnik, zasłynął z obrony działaczy polskich przed sądami niemieckimi i aktywnej działalności w polskim ruchu narodowym. Zmarł w 1925 roku jako 58-latek.
Jan Biziel, powszechnie znany i szanowany lekarz, zamieszkał w Bydgoszczy dopiero w 1906 roku. Jego mieszkanie nazywano kuźnią polskości. W 1930 roku został honorowym obywatelem miasta. Zmarł w 1934 w wieku 76 lat.
Najdłużej żyli Jan Teska, założyciel, wydawca i redaktor „Dziennika Bydgoskiego”, ukazującego się od 1908 roku i ksiądz Jan Filipiak, zarządca kościoła św. Trójcy od 1914 roku, niesłychanie aktywny na polu narodowym podczas I wojny światowej. Obu było dane przeżyć II wojnę światową.
Gdyby nie było takich jak on...
Teska zmarł tuż po wyzwoleniu w Warszawie, gdzie spędził lata okupacji, w marcu 1945 roku. Na szczęście w Bydgoszczy nie zapomniano o nim. 19 kwietnia 1945 roku odbył się jego uroczysty pogrzeb na cmentarzu Nowofarnym. Zygmunt Felczak, ówczesny wicewojewoda pomorski, powiedział: „Z tej generacji i tej klasy działaczy (chodziło o walkę z niemczyzną - dop. autora) pozostał przy życiu chyba już tylko Wojciech Trąmpczyński (pierwszy marszałek Sejmu II RP - dop. autora). Gdyby nie było takich jak on, nie byłoby i nas”.
Przy okazji pogrzebu przypomniano angdotycznie brzmiącą historyjkę o postawie Teski w dniach powstania warszawskiego. Sędziwy starzec z długą brodą miał w pojedynkę rozbroić 6-osobowy patrol niemieckich żołnierzy i wziąć ich do niewoli w pierwszym dniu walk.
Jako ostatni odszedł ksiądz Jan Filipiak, który końcowe lata swego życia spędził w Inowrocławiu i tam zmarł we wrześniu 1946 roku.