https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Krótka kołdra dla zdrowia

Zbigniew Kowalewski
Rosną kolejki w przychodniach i szpitalach, bo kończą się pieniądze na świadczenia zdrowotne. NFZ, jak co roku, twierdzi, że kolejki to w dużej części wina lekarzy i niesprawnie działającej rejestracji.

Rosną kolejki w przychodniach i szpitalach, bo kończą się pieniądze na świadczenia zdrowotne. NFZ, jak co roku, twierdzi, że kolejki to w dużej części wina lekarzy i niesprawnie działającej rejestracji.

- Od maja mam problemy z ręką - opowiada Czytelnik (nazwisko do wiadomości redakcji). - Na działce spadłem do piwnicy i sobie ją nadwerężyłem. Jestem już po siedemdziesiątce, potrzebna była rehabilitacja, bo groziło mi usztywnienie kończyny. Miałem szczęście, w październiku się dostałem do placówki przy Markwarta. Przeszedłem dziesięć zabiegów, ale wczoraj lekarz orzekł, że rehabilitacja jest wciąż potrzebna.<!** reklama>

Starszy Czytelnik usłyszał to, co wiele innych osób, przychodzących nie tylko na rehabilitację. - Powiedziano mi, że na rehabilitację już nie mam w tym roku szans, bo skończyły się pieniądze na tego rodzaju świadczenia - opowiada. - Jedyne, co mi poradzono, to szukanie wolnych miejsc w innych placówkach... Ale jak ja mam to robić z 700 złotymi emerytury? To ledwo wystarcza na przeżycie, jeszcze mam na telefon wydawać... Spróbuję w styczniu, ale nie wiem, czy dla mojej ręki nie będzie za późno.

Wizyta za miesiąc

- Nie ukrywamy, że pod koniec miesiąca czy roku są kolejki, ale to w dużej części wina lekarzy i systemu rejestracji, którzy odsyłają pacjentów bez podania terminu następnej wizyty - twierdzi Barbara Nawrocka, rzeczniczka kujawsko-pomorskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia. - Tymczasem trzeba pamiętać: po pierwsze, gdy pacjent przychodzi się zarejestrować, nie może mu byc podawana data następnej rejestracji, ale następnej wizyty. Pani w okienku musi powiedzieć - „proszę przyjść na wizytę za miesiąc” albo wyznaczyć jakiś inny termin. Po drugie - pacjent zawsze ma prawo do konsultacji lekarskiej na miejscu. Lekarz decyduje o tym, czy przypadek jest pilny czy stabilny. I to ta diagnoza winna decydować o wyznaczeniu terminu. Tymczasem szefowie kilku bydgoskich przychodni powiedzieli „Expressowi”, że koniec roku oznacza dla nich coraz trudniejszą walkę o pieniądze z NFZ. - Fundusz sam jest sobie winien, bo gdy kończą mu się środki na dany rok, zaczyna instruować wszystkich o konieczności przestrzegania limitów - mówi jeden z szefów przychodni. - A my refundację świadczeń musimy z NFZ praktycznie wyrywać siłą.

- Dyrektorzy placówek zgłaszają nam problemy z tym, że pacjenci, mimo że zapisani, nie przychodzą na wizyty - mówi Barbara Nawrocka. - Rzeczywiście, wtedy, o ile jest taka możliwość, najlepiej poinformować przychodnie o nieobecności. To nieco zmniejszy kolejki. Tymczasem kolejki w miejskich placówkach opieki zdrowotnej rosną.

Biorą kredyty i nie czekają

W Centrum Onkologii na oddziale urologii w kolejce pilnych przypadków jest 86 osób. Każda musi czekać miesiąc. Na radioterapii czeka 271 osób, każda po prawie trzy miesiące. W Poradni Chorób Naczyń Vitalabo na wizytę czeka 112 osób, ale przyjmowane są na bieżąco. Na reumatologii Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 jest co prawda tylko 4 pacjentów, ale muszą czekać... 163 dni!

Takie, jak nasz rozmówca problemy, m.in., z rehabilitacją, mają pod koniec roku dziesiątki bydgoszczan. Niektórzy starsi, nie chcąc przerywać leczeń, zaciągają kredyty i chodzą do specjalistów prywatnie.

300 mln więcej. Za rok

Kujawsko-pomorski NFZ już zaczął przeprowadzać symulacje tzw. nadwykonań w świadczeniach. - Szacujemy, że w sumie wszystkiego rodzaju świadczenia, łącznie z refundacją leków, będą miały wartość dodatkowych 100 milionów złotych - mówi Barbara Nawrocka. - To kwota porównywalna z tą z ubiegłego roku.

Ile rzeczywiście będzie dodatkowych, nie ujętych w planie finansowym, świadczeń i ile będą kosztować, dowiemy się dopiero w lutym przyszłego roku. - Jest też dobra wiadomość - mówi rzeczniczka NFZ. - W przyszłym roku zmienia się algorytm przyznawania świadczeń, będziemy mieli o 283 miliony złotych więcej na opiekę zdrowotną.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski