Początkujący turysta może dostać zawrotu głowy od ofert sprzętu. Dobrze jest wtedy skorzystać z porad doświadczonych kolegów, którzy podpowiedzą nie tylko, jaki wybrać sprzęt.
<!** Image 2 align=none alt="Image 172537" sub="Kamil Lipiński prezentuje możliwości sprzętu. Warto korzystać z placówek, w których handlowcy są pasjonatami. Fot. Dariusz Bloch">- Dobry sprzedawca, który zna się na sprzęcie, bo sam go używa, jest niczym skarb. Pierwsze, co robię po wejściu do sklepu, to rozmowa ze sprzedawcą, aby dowiedzieć się, z kim mam do czynienia. Tragedia jest w niektórych sklepach sportowych. Pracownik zachwala buty, a sam w życiu nigdy nie biegał - mówi Jacek Kiełpiński, dziennikarz i podróżnik.
W Toruniu jednym z popularnych sklepów jest „Slamandra”.
<!** reklama>- Z nowości pojawiła się odzież softshellowa. Zapewnia wodoszczelność i ma też właściwości polaru. Popularnością cieszą się rzeczy cieniutkie. Chodzi o to, aby nie dźwigać. Zwracać trzeba uwagę na parametry, na przykład odporności na wodę. Im wyższa tym lepsza. 5-10 tys. milimetrów wodoodporności pozwala wytrzymać 2-3 godziny moknięcia. Można nabyć też odzież z tkanin paclajtowych, ale kosztują około 700 złotych - mówi pan Tomek z „Salamandry”.
W Bydgoszczy wiele osób poszukujących sprzętu turystycznego chodzi do sklepu „Świstak”.
Przed stoiskiem ze skarpetami stoi para klientów. Ich rachunek opiewa na prawie 1500 zł. Wybierają się na wspinaczkę po Kaukazie.
- Ważną rzeczą, na którą trzeba zwrócić uwagę, są okulary przeciwsłoneczne. Wygląd to sprawa indywidualna. Chodzi głównie o kategorię przyciemnienia szkła. Teraz na wyjazd w Alpy polecam czwórkę. To są ciemne okulary, ale na lodowcu przy letnim świetle słonecznym bardzo się przydadzą - przekonuje doświadczony klient.
Sprzedawca Bartosz Lewandowski zapewnia, że trafiają się również klienci stawiający dopiero pierwsze kroki w turystyce.
- Czasem przychodzą i proszą o kurtki, w których nie będą się pocić. Musimy tłumaczyć, że pot to naturalna rzecz - mówi. - Obecnie jest moda na lekkie materiały. Od dłuższego czasu do łask wraca puch. Zakupy zacznijmy najlepiej od dobrej pary butów. Następnie odzież, aby w dżinsach nie chodzić w górach.
Pasją bydgoskiego policjanta Ryszard Wasilewskiego są wędrówki na rowerze. Zdobył już Nordkapp, a w kwietniu był nad Biebrzą.
- Nie ma uniwersalnego przepisu na wybranie sprzętu, a nawet odzieży. Na przykład każdy inaczej się poci. Ta sama odzież nie musi wszystkim odpowiadać - przekonuje Ryszard Wasilewski .
Używa sprzętu różnych firm. Dodaje, że jest wiele produktów, które chciałby mieć, ale po prostu są zbyt drogie.
- Mam znajomego, który kupił rower za 10 tysięcy, i jest zadowolony. Ja mam za dwa tysiące złotych i również jestem zadowolony. Dwa razy zdarzyło mi się, że nie dojechałem do domu, bo pękła rama. A może to była moja wina... O sprzęt trzeba dbać - mówi policjant pasjonat.
Internet oferuje całą gamę produktów dla turysty. Na przykład krzesiwo FireSteel Army, zachwalane jako wytwarzane na potrzeby szwedzkiej armii. Można kupić też rozpałkę Majów. To kawałki sosny z dużą zawartością żywicy z Gwatemali i Meksyku. Płoną nawet mimo wilgoci. Wióry z tego drzewa bez trudu podpala się krzesiwem. Do nabycia jest też portfel skrętny z tatonki. Wykonany z nylonu portfel skręca się i chowa za pasek. Bardziej przydatna może być mata z warstwą izolacyjną z aluminium. Ma wielkość poduszki na krzesełko i jest bardziej poręczna niż karimata. Większość zaprawionych w bojach podróżników woli wybierać sprzęt w miejscach, gdzie można go przetestować.