https://expressbydgoski.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Kraj, który znika

Mariusz Załuski
Znowu się zaczęło. Larssonomania - która jakiś czas temu rozgrzała polskich zjadaczy kultury masowej po książkowej premierze „Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet” - nadęła się powtórnie. I słusznie. Żal tylko, że ta rozciągnięta na trzy grube tomiszcza rozprawa Larssona z mitem narodowej idylli nie ma swojego odpowiednika w Polsce.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Znowu się zaczęło. Larssonomania - która jakiś czas temu rozgrzała polskich zjadaczy kultury masowej po książkowej premierze „Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet” - nadęła się powtórnie. I słusznie. Żal tylko, że ta rozciągnięta na trzy grube tomiszcza rozprawa Larssona z mitem narodowej idylli nie ma swojego odpowiednika w Polsce.

A histeria wraca, bo do księgarń trafił trzeci tom cyklu - „Zamek z piasku, który runął”, a kina podbija od piątku ekranizacja pierwszej książki.

Jasne, że Larssona świetnie wypromowano, wykorzystując nawet jego niesamowite, choć krótkie życie (autor nie doczekał triumfu swoich książek, zmarł na atak serca przed wydaniem choćby pierwszego tomu), ale tak naprawdę skandynawski kryminał zawsze miał w całej Europie i okolicach markę szczególną. Wystarczy wspomnieć popularność Mankella czy renesans zainteresowania twórczością duetu Sjowall - Wahloo. Dlaczego? Bo poziom wyśrubowali tam delikwenci, który obok zgrabnej narracji opowiadali nam masę ciekawych rzeczy o swoich krajach, Również o tym, jak ich kraje zaczęły się nagle zmieniać. Prawie tak szybko jak nasz.

O ile jednak u Mankella z każdej strony bije poczucie żalu za znikającymi wartościami „starej Szwecji”, z jej egalitaryzmem, surowością i uczciwością, to Larsson już bez sentymentów opowiada o krainie, która istnieje tylko w stereotypowym śnie. Bo tak naprawę jest zupełnie inna niż nam się wydaje. W końcu stereotyp Skandynawii to taki europejski raj - bogate, czyste, otwarte kraje, niesłychanie opiekuńcze wobec swoich obywateli. Kraje, w których demokracja jest najbardziej demokratyczna, a ludzie mają twarde zasady, pozwalające żyć sympatycznie i sobie, i innym. Larsson mówi nam, że to lukrowana powłoka. Że pod spodem są i najróżniejsze patologie, i nierozliczone grzechy, i pokrywane przez polityczną poprawność uprzedzenia, jak chociażby ksenofobia i antyfeminizm. Widzimy też chociażby jak opiekuńczość państwa zmienia się w nadopiekuńczość, a w końcu w wykrzywianie ludziom życia. Tyle że jednocześnie u Larssona demokracja - tak jak sprawiedliwość w dobrym westernie - w końcu zawsze jest górą. Nawet jego malutkie „Milenium” - niskonakładowy miesięcznik - może zmieniać świat. A poza patologiami widzimy też te wszystkie mechanizmy, krótkie pozwalają je zwalczać.

<!** reklama>Swoją drogą nieuciekający od publicystycznych wycieczek Larsson pisze prostym, pozbawionym jakiejkolwiek barokowości językiem. Wyraźnie tu widać jego dziennikarski rodowód. To zresztą rozpoznawczy znak skandynawskich autorów, których język jest tak akuratny i surowy, jakby pochodził z Ikei.

Czytałem kiedyś jakiś brytyjski przewodnik medialny, w którym napisano, że skandynawska prasa jest wyjątkowo nudna. Pewnie z perspektywy brytyjskich tabloidów i owszem.

Ale skandynawskim kryminałom nikt tego na pewno nie zarzuci.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski