Tragedią żyła prawie cała Polska. Wczoraj proces się zakończył. Marcina Ch. prokuratura oskarżyła o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Pod koniec marca ubiegłego roku miał w kotłowni domku jednorodzinnego w Koronowie oblać żonę rozpuszczalnikiem i podpalić. Kobieta z oparzeniami II, III i IV stopnia zmarła nieco ponad tydzień później w szpitalu w Gryficach.
Wczoraj proces zakończył się odczytaniem opinii z Aresztu Śledczego w Bydgoszczy. Wynika z niej, że oskarżony do swojego czynu podchodzi „silnie bezkrytycznie...”
- Nie można dać wiary wyjaśnieniom oskarżonego o przebiegu zdarzenia w kotłowni - rozpoczęła prawie godzinną mowę prokurator Małgorzata Krzyżanowska. Wskazywała, że Marcin Ch. nie przyznał się do winy, mówiąc, że to Natalia Ch., jego żona, chciała go oblać rozpuszczalnikiem po tym, jak powiedział jej, że ma się wyprowadzić z domu. [break]
Dopiero po 20 latach
- Natalia Ch. była bezkonfliktowa i podporządkowana mężowi - mówiła prokurator. - Sama deklarowała, że się wyprowadzi, wystąpi o alimenty i o rozwód... Nic nie uzasadniało z jej strony takiego działania, jak opisuje je oskarżony.
PRZECZYTAJ:W procesie oskarżonego o podpalenie żony pojawiło się wiele pytań i zawiłości
Oskarżenie zwracało uwagę, że Marcin Ch. po zajściu zażył dopalacz, chodził po domu i siedział na schodach, nie próbując gasić biegającej i błagającej o pomoc żony. Małgorzata Krzyżanowska wnioskowała o 25 lat pozbawienia wolności, z możliwością warunkowego wyjścia dopiero po 20 latach, a także o zadośćuczynienie dla rodziny w wysokości 100 tys. zł.
W emocjonalnym wystąpieniu Ewa R., matka ofiary i jednocześnie oskarżycielka posiłkowa, niemal krzyczała: - Siedzisz tu, jakby się nic nie stało. Żebyś nie miał na tyle sumienia, żeby ją ugasić?!
Matka ofiary domaga się dla Marcina Ch. dożywocia.
Nieszczęśliwy wypadek
Mecenas Anna Wiśniewska-Schulz, obrońca oskarżonego, udowadniała wczoraj z kolei, że nie ma dowodów na zamierzone działanie Marcina Ch., a zdarzenie miało charakter nieszczęśliwego wypadku. Poza tym napięte stosunki między małżonkami, jak chce prokuratura, nie miały miejsca. Wnioskowała o uniewinnienie.
O to samo wystąpił oskarżony, twierdząc, że tragedią jego żony była „matka- socjopatka”.
Wyrok - w przyszłym tygodniu.